niedziela, 5 października 2014

Rozdział 15

Rozdział 15

"Trzy pary oczu i róża"

*
Sobota 30.06.2012r. (urodziny Gabi), 14:01, perspektywa Hazzy*
      Niemożliwe, że dopiero teraz skończyliśmy jeść O.o A zaczęliśmy o 12 ;__; No tak, ciągła rozmowa i śmianie się usprawiedliwia tą całą sytuację :3
-Ey, może w końcu się ogarniemy i posprzątamy po tym niefortunnym obiedzie, bo jak już mądra Carolincia zauważyła, nasze talerze
są puste już od jakichś 15 minut ;-; - powiedziała Carls i wstała z kanapy poprawiając w śmieszny sposób spodnie spadające z jej "zacnego tyłeczka" =3. Każdy zgodził się z dziewczyną i po chwili po kolei szliśmy do zmywarki odkładając tam naczynia. Byłem na końcu kolejki co liczyło się z tym, iż gdy już miałem odkładać talerz, niestety zorientowałem się, że nie ma już miejsca na moje naczynie. Caroline stojąca koło zmywarki zamknęła ją przed moim nosem z uśmieszkiem i powiedziała do mnie z sarkazmem:
-Ojeeeej :< Nie ma miejsca dla naszej Primadonny? Jak smutnooo 8))) Niestety, dla ciebie, będziesz musiał umyć talerz w zlewie C: Miłego zmywania!-krzyknęła za siebie kiedy wychodziła z kuchni. Zrobiłem smutną buźkę do rozbawionego ludu będącego w kuchni. W ostateczności też się zaśmiałem i szybko umyłem talerz. Kiedy wszedłem do salonu gdzie znów rozsiedli się moi przyjaciele stanąłem na środku z cwaniackim uśmieszkiem penetrując Carls od środka. Przerażona moim zachowaniem próbowała zapaść się pod ziemie. Cała reszta patrzyła się na mnie i nie mogła pojąć, o co mi chodzi. Mój uśmiech powiększył się dwukrotnie.  

-Eeee... Chcesz mnie zabić jak kiedyś Malik?-zapytała ze zgrozą Caroline. Patrząc na jej dziwny wyraz twarzy ledwo dusiłem w sobie śmiech. 
-Nie, ale... Pamiętasz nasze zakłady?-na moje słowa dziewczyna przełknęła ślinę i pokiwała głową na znak, że pamięta. 
-Harry daj jej spokój. Może kiedy indziej wrócimy do tych zakładów, co? :x - wtrąciła się Monica i spiorunowała mnie wzrokiem. Widać było, że Carls jest wdzięczna kuzynce i prawie niezauważalnie odetchnęła z ulgą,  lecz ja to zauważyłem! Taki mam dobry wzrok 8))) 
O TA CZIKSZA! MYŚLI ŻE CO?! ŻE JA, WIELKI HARRY STAJLS ODPUŚCI JEJ COŚ TAKIEGO?!? >:D JA TEŻ CHCE SIĘ TROCHĘ ZABAWIĆ! 
-Dobra, ale ja i tak ci nie odpuszczę, Carls. Będziesz musiała wykonać te zadania 8))-powiedziałem siadając obok przestraszonej dziewczyny. No to ją nastraszyłem... C:


*14:42, perspektywa Julii*

     Mam nadzieję, że Hazz nie mówił na poważnie o tym zakładzie :c Caroline nie może go wykonać, ona nie ma aż tak... Hmm... Jakby to nazwać... Nie ma, aż tak silnych nerwów. Dobrze powiedziane? Chyba tak... 
-Dobra, tak właściwie zapomniałam się spytać, skąd, do jasnej ciasnej, wzięliście się w naszym domu? Nie żeby mi to przeszkadzało, czy coś ale chciałabym wiedzieć... c: - powiedziała, a raczej zapytała Gabi. Spanikowałam. Nie wiedziałam co inni wymyślą wiec siedziałam cicho i nie odzywałam się dopóki Niall nie odpowiedział dziewczynie:
-Przyjechaliśmy was odwiedzić i przy okazji zaprosić dziś o 17:00 na kolację :)-na słowa blondynka wszyscy przytaknęli. Przynajmniej nie musimy się zastanawiać, jak sprowadzić Gabi do hali, w której miały odbyć się jej urodziny! Niall to ma głowę ;) Popatrzyłam się na niego z uśmiechem. On, czując na sobie mój wzrok, również na mnie spojrzał i odwzajemnił mój uśmiech. Przez moment moje oczy były skierowane wprost na jego. Miał takie piękne niebieskie oczy. Nie to co moje, takie wyszarzałe. On miał głębokie. Jak morze. Zatraciłam się na chwilę w nich. Zobaczyłam, że na jedną mili sekundę jego wzrok powędrował na moje usta, po czym blondyn oblizał wargi. Czy on chce mnie pocałować?!? Czy on NA PRAWDĘ chce mnie POCAŁOWAĆ?!? Czy ja, mimo małej wady wzroku, dobrze ujrzałam?! TAK! NIALL HORAN, ZNANY JAKO BOŻYSZCZA NASTOLATEK, CHCE MNIE POCAŁOWAĆ! O.O Ale... Czy ja tego też chcę?? Nie wiem... Jeśli nie, to dlaczego ja też spojrzałam na jego usta i poczułam pożądanie?? Chciałabym go pocałować. Chciałabym poczuć smak jego ust. Chciałabym przytulic go i usłyszeć od niego te słowa...
-Julia!!!-z rozmyślań wyrwał mnie głos Monicy. Odkleiłam wzrok od ściany za blondynkiem i skierowałam go na moją sis. 
-Hmm??-zapytałam jak gdyby nigdy nic, lecz i tak poczułam wypalające mi dziury w policzkach rumieńce. 
-Prawie 3 minuty siedzisz zamyślona. Często tak ci się zdarza? Bo jak już was znamy przytrafiło ci się to drugi raz...-zamartwiał się Liam.
-Nie, nie. Po prostu musiałam coś przemyśleć... I się na chwilkę zawiesiłam... Znowu... Ostatnio dużo myślę, co nie leży w mojej naturze...-uśmiechnęłam się słodko.
-O! O! Widzicie ten uśmiech?! Dokładnie! Czyli Julia nie jest od myślenia ale za to przez jej słodkość to można się normalnie rozpłynąć =^v^= - powiedziała Gabi i wszyscy się zaśmiali a ja wzruszyłam ramionami C:

Po kilkunastu minutach Carls powiedziała:
-Ej, bo tak jakby nie jesteśmy jeszcze gotowe na kolację,  tak jakby nie wiemy w co się ubrać i tak jakby wy też musicie się przebrać... Ale to tylko 'tak jakby' xD
-Dobra to my się już zbieramy. Przyjedziemy po was. Cześć!-powiedział Harry na odchodnym, a reszta chłopaków podążyła za Loczkiem żegnając się z nami po drodze. Caroline powiedziała coś do Lou, gdy się do niego przytulała, a on pokiwał twierdząco głową. Stwierdzam, że to było związane z imprezą Gabi. Nie musiałam długo czekać na potwierdzenie mojej myśli, gdyż kiedy tylko Gabi poszła na górę do swojego pokoju, Carls zwróciła się do nas:
-Chłopaki przyjadą po nas pół godziny wcześniej, a Gabi na miejsce zabierze prawdopodobnie Louis. Do 16:30 i tak Kulka będzie siedziała w łazience czy w swoim pokoju, wiec Tommo równie dobrze może jej powiedzieć, że wyjechaliśmy pięć minut przed nimi.
-Dobra, teraz wystarczy tylko iść się szybko przygotować i spotykamy się tu, w salonie, o 15:50!-powiedziała oficjalnym tonem Monica, a chociaż wyglądająca wcześniej poważnie Caroline zaśmiała się i powiedziała już trochę głośniej od Mimi:
-I NIECH WYGRA NAJLEPSZY! XD
Zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy do swoich pokoi aby tam przeobrazić się w piękne, wieczorowe stroje.


*15:58, perspektywa Zayn'a*

      Właśnie razem z Louis'em zaparkowaliśmy dwoma autami przed domem Foxów. Tylko my, ponieważ reszta uznała, że są niepotrzebne w odbieraniu dziewczyn więc podsadziliśmy ich pod hale i tam mięli na nas czekać.
       Ledwo co dotknąłem pięścią w drzwi, one od razu się otworzyły. Zobaczyłem za nimi od ucha do ucha uśmiechniętą Julię. Odwzajemniłem ten uśmiech tak samo jak mój kolega i weszliśmy do środka domu. Podeszła do nas Carls i zaczęła objaśniać jak to będzie wyglądać. Mniej więcej miało to być tak, że my już pojedziemy, a biedny Lou będzie musiał zostać w salonie i czekać na Gabi pół godziny XD No to będzie miał ubaw, nie ma co XD
-To chodźmy już. Trzymaj się Tommo-poklepałem Tomlinsona po ramieniu i wyszedłem z domu, a za mną Carls i Julia. Obydwie wsiadły do wyznaczonego przeze mnie auta, a ja, podpierając się o jego maskę zapaliłem papierosa w oczekiwaniu na Mimi. 
       Ciekawe jak się ubrała... Pewnie będzie pięknie wyglądać. Chociaż jej trudno w czymkolwiek wyglądać brzydko, więc... My z Louis'em też nie byliśmy jakoś brzydko ubrani. Ale jak ładnie chłopak może się ubrać, jak nie w zwykły garnitur? Nijak. Dlatego i ja, i Lou byliśmy w garniturach.  
       Patrząc na Carls i Julię, zorientowałem się, że bardzo ładnie wyglądają. Ruda miała na sobie to:

A Carls to:


Obydwie bardzo ładnie wyglądały, zresztą jak zawsze, ale i tak ciekawi mnie co ubierze Mimi :)
'O wilku mowa' pomyślałem kiedy zauważyłem w drzwiach niosącą wieeelki tort Monice. 
-Poczekaj,  pomogę ci - rzuciłem peta na ziemię i podbiegłem do dziewczyny. Wziąłem od niej tort przez przypadek dotykając jej cieplej dłoni. Monica speszyła się i zabrała szybko rękę, lecz po chwili widząc mój uśmiech, ona również się uśmiechnęła. Awwh *-* 
-Dziękuję - szepnęła nadal wpatrując się w moje oczy. Ja tez patrzyłem się w jej paczadła. Awwh ×2 *-*
-Chodźmy już do samochodu, bo nie zdążymy na czas - powiedziałem powoli żeby ta wiadomość dotarła również do mnie. Brunetka pokiwała lekko głową na znak zgody i oboje ruszyliśmy aby schować tort do bagażnika. Zrobiliśmy to i przyjrzałem się bardziej Mimi. Wyglądała cudownie. Była ubrana w to:

Ta sukienka leżała na niej doskonale. Jej makijaż podkreślał jej urodę. Nie był za mocny. A to wszystko dopełniała fryzura: lekkie loki spięte z tyłu małą spinką. Mógłbym na nią patrzyć godzinami. Lecz niestety Monica zauważyła mój wzrok penetrujący ją, zawstydziła się i powiedziała z różowymi policzkami:
-Ymm... Jedziemy juz? ^.^
-Tak... Monica? - zapytałem nadal się w nią wpatrując.
-Hmm?
-Ślicznie wyglądasz - uśmiechnąłem się najpiękniej jak potrafiłem, a twarz dziewczyny nabrała już nie różowych, ale czerwonych odcieni.
- Dziękuję... - Mimi spuściła głowę cała rozpromieniona, obróciła się i wsiadła do samochodu. Punkt dla ciebie Malik... c;


*16:27, perspektywa Louis'a*

      Siedzę w salonie i czekam. Może powinienem do niej pójść? Ale to tak nie wypada... A jak będzie się ubierać? Nie, na pewno do niej nie pójdę. Ale jak jej się coś stało? Jak zaklinowała się w łazience? Dobra, odczekam jeszcze 5 minut i jak nie zejdzie, pójdę po nią. Tak, to jest najlepszy pomysł. 

*4 minuty później*

       Jeszcze jej nie ma. Zaczynam panikować. Dobra, idę. 
Wszedłem na schody i powoli kierowałem się do pokoju Gabi. Kiedy dotarłem do jej drzwi nabrałem powietrza do płuc i zapukałem. Niestety nikt nie odpowiedział. Powtórzyłem swój czyn lecz znów nie otrzymałem odpowiedzi. Raz kozie śmierć... Wszedłem do pokoju i moim oczom ukazała się przeurocza scenka. Gabi, niczego niewiadoma, spokojnie i słodko spała sobie na łóżku w pięknej sukience, jakby długo na kogoś czekała. Z wielkim uśmiechem usiadłem na łóżku i wpatrywałem się w dziewczynę jak w obrazek. Tak słodko i niewinnie spała... Aż żal ją budzić. Lecz niestety musiałem to zrobić, bo reszta by mnie zabiła gdybym nie przywiózł Gabi na czas. Przybliżyłem usta do jej ucha, nie znając umiaru oczarowany widokiem Kulki, i lekko dotykając płatek ucha Gabi zacząłem mówić szeptem:
-Gabi... Wstawaj...
Dziewczyna tylko coś mruknęła, ale po uśmiechu wywnioskowałem, że jej się podoba to co robię. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i kontynuowałem swoje zajęcie. 
-Spóźnimy się... Słońce...
Na ostatnie słowo Gabi już całkowicie się uśmiechnęła, lecz nadal miała zamknięte oczy. Ehh... Ja nie mogę, jak trudno ją wybudzić! :)
-Ej, Gabi. Wstawaj! Nie będą na nas czekać. - już nie szeptałem, ale mówiłem normalnym głosem. Otarłem mój nos o jej wgłębienie za uchem, a dziewczyna zamruczała, że jej się to podoba. W tym momencie zorientowałem się ze zachowujemy się jak para! A nie jesteśmy nią! Zmieszałem się trochę ale to z tego powodu że to ja wszystko zacząłem. Nie chce się sprzeciwiać ze mi się nie podobało - bo podobało! Ale to trochę nie na miejscu... 
-Ymm... Znaczy... Gabi chodź już... - stanąłem koło łóżka i czekałem na reakcję dziewczyny. Ona ociężale podniosła powieki. Było widać ze nie jest do końca wybudzona. Była w połowie żywa. Odruchowo przyłożyłem rękę do jej czoła sprawdzając czy nie ma gorączki. Znów usiadłem koło Gabi i obydwoje patrzyliśmy sobie w oczy. Po woli moja ręka odklejała się od jej czoła i wycofywała. Gabi spojrzała na moją rękę i szybko ją złapała swoją. Złączyła nasze palce i znów popatrzyła się na mnie, tym razem z lekkim uśmiechem. Boże, jaki anioł *o*
Chyba Gabi się już wybudziła, bo znów spojrzała na nasze złączone ręce na jej kolanie i lekko się speszyła. Zrobiłem to samo, lecz nie wycofywałem ręki.
Kulka puściła moją dłoń i, speszona, wstała szybko z łóżka i powiedziała, poprawiając włosy:
-Ymm... Chyba coś mówiłeś o spóźnieniu...
Tak jakby się obudziłem i odpowiedziałem:
-Tak. Znaczy... Chodziło mi o to, że powinniśmy już iść, bo się spóźnimy. Reszta wyjechała już 5 minut temu - niechętnie skłamałem - Kazali mi pójść po ciebie. Mamy pojechać razem...
-Aha...-powiedziała dziewczyna zastanawiając się nad czymś - Poczekasz jeszcze chwilkę? Muszę poprawić włosy... - zapytała.
-Pewnie. Zejdę na dół i poczekam w salonie. Nie ruszam się bez ciebie. Zabiliby mnie za to ;3 - próbowałem ją rozśmieszyć i mi się udało, ponieważ dziewczyna zachichotała, weszła do łazienki, a ja siedziałem jak słup soli gapiąc się na drzwi, przez które przed chwilą weszła Kulka, z 200 metrowym uśmiechem na gębie. Po chwili jednak się opanowałem, ociężale wstałem z łóżka i poszedłem do salonu. Zapowiada się ciekawy wieczór...

*16:36, perspektywa Carls*

-CAROLINE!!!! DO JASNEJ CHOLEWKI SKÓRZANYCH KOZACZKÓW CZY TY MNIE SŁYSZYSZ?!?!?!? - usłyszałam nawoływanie Monicy. Na prawdę nie miałam czasu. Chodziłam w tą i z powrotem, każdy miał do mnie jakąś sprawę. No bo przecież jestem główną organizatorką! Ostatnie minuty są dla organizatorów najgorsze. Właśnie coś podpisywałam i odpowiedziałam Monice, która właśnie znalazła się obok mnie:
-Tak Monica, słucham, jaki masz problem? Bo jak na razie to jestem specem od nich i każdy z nimi do mnie idzie...
-Właśnie widzę, więc chciałam się zapytać czy nie potrzebujesz pomocy C: - zapytała Mimi, a ja na nią spojrzałam z poirytowaniem.
-Przecież ty tego nie ogarniesz! Ledwo co ja to ogarniam! XD
-No wieeeeem... Aleeee... Pomyślałam sobie, że może masz jakąś sprawę, którą nawet mój malutki, niekumający móżdżek ogarnie :3 - odpowiedziała, a ja się zastanowiłam. Hmm... Co ona może zro... A! Już wiem! c:
-Monica, mam dla ciebie zadanie bojowe! C: - zaczęłam, a dziewczyna się ożywiła - Musisz pójść po moją torebkę i wyszukać w niej płyt dla Gabi na prezent. Jak je znajdziesz, połóż je OBOK stereo! Rozumiesz? OBOK! Nie do środka bo wtedy od razu pójdzie film, a najpierw musi być muza :)
-OKI! ZROZUMIANE! TAK JEST! JUŻ SIĘ ROBI SZEFOWO! - Monica zasalutowała i już chciała pobiec, ale ją złapałam i dodałam szeptem do jej ucha:
-A... Jeszcze jedno... Jak znajdziesz tam jeszcze list... Też go weź i tam połóż...
Monica popatrzyła na mnie z uśmiechem. Ale takim spokojnym, miłym. Wiedziała o co mi chodzi. Odszepnęła tylko "Dobrze..." i poszła. Uśmiechnęłam się w ten sam sposób co przed chwilą Mimi, patrząc jak dziewczyna odchodzi. Ehh... Jak ja za tobą tęsknie... Wszyscy tęsknimy, Dawid... 


*16:36, perspektywa Gabi*


Nie wiem czemu, ale postanowiłam, że zmienię sukienkę... Może to ze względu na Louis'a? Kiedy patrzyłam w jego niebieskie tęczówki, poczułam się tak błogo. Jakbym była w niebie... Czekaj, mam deja vu... Ahh! Przecież tak samo poczułam się w moim śnie... Czyli to na prawdę był Louis... A ha. Ok. Not bad. ;-;
Dobsz... Więc postanowiłam, że włożę najładniejszą sukienkę jaką mam. Miałam ją zostawić na jakąś ważną okazję, ale... Przecież jest ważna okazja! Kolacja! c: Co się będę oszczędzać! xD
-Chyba jest dobrze... - wymruczałam do siebie przeglądając się w moim lustrze. Ogólnie nie podobam się sobie, ale teraz muszę przyznać, że wyglądam nawet znośnie ;3
Wyszłam z pokoju wdychając powietrze do płuc i ciężko je wypuszczając. Odwróciłam się od drzwi i ruszyłam w stronę schodów. Ze szczytu zobaczyłam Louis'a odwróconego do mnie plecami i patrzącego na piękną różę na ścianie, niestety, przekreśloną krwisto czerwoną farbą. Uśmiechnęłam się smutno na widok tego malunku. Cichutko zeszłam ze schodów ze szpilkami w ręce i podeszłam do Lou od tyłu.
-Julia bardzo się napracowała nad tą różą - chłopak trochę się przestraszył, kiedy nagle usłyszał moje słowa obok jego ucha - Przepraszam...
-Nic się nie stało. Właśnie widzę... Ale dlaczego ta róża...? - Louis nie wiedział czy wypada zapytać, ale ja się do niego uśmiechnęłam i dokończyłam jego myśl:
-...Jest przekreślona? Ehh... Julia malowała to ze swoim chłopakiem. Niestety on ją bardzo skrzywdził. Nie mogła znieść tego bólu i musiała się na czymś wyżyć. Padło na różę... Tak, ta słodziutka i milutka dziewczyna zapragnęła zemsty i poczuła ból. Niewyobrażalne, co? Ale Julia też jest człowiekiem i w niektórych momentach życia jest nieuniknione, że poczuje agresje. A wiesz... Takie osoby jak ona, wiecznie uśmiechnięte, zawsze rozbawione i słodkie, jak już poczują ból, nastaje niezliczona ilość smutku, złości i innych okropnych cech... Tak już jest... Dlatego tak bardzo nam zależy na tym, aby Jul zawsze, ale to zawsze była uśmiechnięta. Kochamy ją i nie chcemy, żeby jej się coś stało przez własną złość... Rozumiesz?
-Tak...

_______________________________________________
SIEMANECZKO! C:
ROZDZIAŁ 15! C:
TAGG! C:
NO TO CZEŚĆ! C:
Lots of love
~Gabi ♥

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 14

Rozdział 14

"HORAN, TOMLINSON! W SZEREGU, PRZEDE MNĄ, JUŻ!!!"

*Sobota 30.06.2012r. (urodziny Gabi), 10:40, perspektywa Gabi*
                   

     "Nagle samolot wystartował. Gdzieś z tyłu widziałam Julię siedzącą koło Nialla i Carls koło Monicy. Nie mogłam dostrzec reszty chłopaków, jednak wiedziałam, że gdzieś tam są, bo wyraźnie było słychać ich głosy. Wszyscy się śmiali i rozmawiali. Siedziałam przy oknie wpatrzona na piękną panoramę. Widoki były wspaniałe. Nie był to mój pierwszy raz, kiedy leciałam samolotem, lecz tym razem bardziej zwracałam uwagę na niesamowite widoki. Z uśmiechem spoglądałam na kolorowe chmury pod nami. Przez przerwy między nimi, można było zobaczyć zachodnią stronę Wielkiej Brytanii. Napawałam się widokiem, kiedy poczułam na moim karku ciepłe usta. Mimowolnie mój uśmiech się powiększył. Odwróciłam głowę w stronę postaci obok mnie, lecz nie mogłam ujrzeć twarzy. Była... zamazana? Moja podświadomość wiedziała, kto to jest, ale nie dopuszczała do mnie tego faktu. Wiedziałam, że jest to chłopak i że go znam. Tylko za Chiny nie mogłam zorientować się kto to dokładnie jest. Kiedy się mu przyglądałam, mogłam zobaczyć tylko niebieskie tęczówki, w których się topiłam oraz szeroki uśmiech. Po chwili, chłopak powiedział:
-Nie mogę uwierzyć, że tam jedziemy... Znaczy... lecimy-jego głos był mi tak znajomy, że aż mnie skręcało, żeby tylko się dowiedzieć kim może być. Niestety, nie było mi to pisane. Uśmiechnęłam się do niego i dalej patrzyłam się przez okienko samolotowe, a osoba obok, przytulała mnie od tyłu, dzięki czemu, przez moje ciało przechodził przyjemny dreszcz. Od czasu, do czasu, składał małe, pojedyncze pocałunki na mojej szyi. Wtedy zamykałam oczy i napawałam się jego dotykiem...
      W pewnym momencie, poczuliśmy mocne szarpnięcie. Tak, jakby samolot gwałtownie zakręcił. Później rozległ się z pozoru, spokojny głos kapitana:
-Drodzy państwo, chcielibyśmy zakomunikować, że są małe usterki z samolotem. Spróbujemy to naprawić, a na razie, radzimy zapiąć pasy bezpieczeństwa. Zaraz zaczniemy awaryjne lądowanie.
Na te słowa, po moim ciele, przeszedł niespokojny i pełen strachu dreszcz. Popatrzyłam się na chłopaka obok, a w jego błękitnych jak ocean oczach, można było zauważyć strach, smutek i... nadzieję? Nadzieję na przeżycie. Kto by pomyślał, że w takich pięknych oczach, można ujrzeć takie uczucia.
Nie wiem co można było wyczytać ze mnie, ale wiem, że czułam się tak, jakby cały mój świat się zawalał. To uczucie było nie do opisania. W mgnieniu oka znalazłam się w objęciach chłopaka. Z moich oczu płynęły pojedyncze łzy. Chłopak gładził moje plecy i cichutko mówił swoim melodyjnym głosem:
-Ciii... Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Będzie dobrze...
Jednak ja nie potrafiłam się uspokoić. To, co mną wtedy zawładnęło, nie chciało sobie pójść. Jakbym miała już do końca życia nie przestać płakać. Nie wiem dlaczego płakałam, przecież kapitan powiedział, że spróbują naprawić usterkę. Właśnie, SPRÓBUJĄ. Miałam strasznie złe przeczucia, co do tego słowa. W mojej głowie kłębiły się czarne scenariusze, których nigdy nie chciałabym wplątać w rzeczywistość. Nawet nie chciałam na nie patrzeć w mojej głowie.
A później było tylko gorzej..."

            

*10:45, perspektywa Louisa*
                  

      Właśnie zaparkowaliśmy samochód przed domem dziewczyn. Razem z chłopakami oraz Monicą i Carls wróciliśmy z hali, na której miało się odbyć przyjęcie Gabi. Tak, dziewczyny poprosiły nas wczoraj o pomoc i wstawienie się po nie rano. Mi się to nie za bardzo uśmiechało, bo spałem tylko 5 i pół godziny, ale zgodziłem się na to dlatego, iż już wyobrażałem sobie ten wielki uśmiech na twarzy Gabi, gdy to wszystko zobaczy. Warto wstać tak wcześnie, wiedząc, że dzięki naszej ciężkiej pracy, uszczęśliwimy tą wspaniałą dziewczynę, a ona będzie nam wdzięczna. Nie wspomnę nawet o uścisku jako podziękowanie... c:
Kazaliśmy Juli zostać w domu, gdyż nie chcieliśmy zostawiać śpiącej jeszcze (co się dziwić, była wtedy 5:30 nad ranem -,-) Gabi, samej w takim wielkim pomieszczeniu. Dziewczyna od razu się zgodziła, pewnie dlatego, że sama mogła jeszcze sobie pospać.
      Wyszliśmy wszyscy z samochodu i poszliśmy do drzwi. Zadzwoniliśmy dzwonkiem, gdyż Carls i Mimi nie wzięły kluczy, i już po chwili mogliśmy usłyszeć dźwięk otwieranych czterech zamków.
Na prawdę nie wiem, po co dziewczynom aż tak dużo tych zamków xd Aż tak troszczą się o swoje bezpieczeństwo?
W drzwiach pojawiła się Julia i nas po woli wpuściła do środka. Monica i Carls powitały się z nią uściskiem i całusem w policzek, a nas powitała zwykłym przytuleniem. Kiedy dziewczyna znajdowała się w objęciach Nialla, on powiedział jej coś na ucho, przez co, jak się od niego oderwała, spłonęła rumieńcem i spuściła głowę. Następny byłem ja, więc postanowiłem dowiedzieć się o co chodziło. Kiedy Julia mnie uścisnęła, zapytałem jej szeptem:
-Co Niall ci powiedział? :3
Czułem, że dziewczyna się uśmiecha, a później odpowiada:
-Nic ważnego c:
Oderwaliśmy się od siebie i po chwili Liam zapytał:
-Gdzie jest Gabi?
-Jeszcze w pokoju, śpi-odpowiedziała Julia, na co każdy zrobił minę typu: "WTF?!".
-Ale jak, to? Dlaczego jeszcze śpi?-zapytała Monica-Gabi może i lubi długo pospać, ale nigdy nie wstała później niż o 9! Nawet jak poszła kiedyś spać o 3 nad ranem, to i tak obudziła się o 6 i była wyspana!
-Eyy... Nie prawda. Raz już jej się zdarzyło spać do 10. To było po tym, jak wróciła z wieczoru z Hazzą C:-przypomniała Carls.
-Ale poza tym rankiem, nigdy nie spała tak długo :o
-No tak, ale jak ostatnio byłam u niej, to spała jak zabita i coś mruczała pod nosem. Wyłapałam tylko coś takiego:
"Samolot... chłopak... niebieskooki... śmiech... przytul mnie..." Mniej więcej tak :/
-Aww... *.* Gabi się śni, że leci samolotem z jakimś chłopakiem o niebieskich oczach, że się świetnie bawią i że się tulą ♥ Słooooodkie-powiedziała Carls przedłużając "o" w ostatnim wyrazie, na co się zaśmialiśmy, a mnie jakby coś ukuło. Ale nie w brzuch. Trochę wyżej. W... serce?
-Dobra, gadać mi tu, kto z was ma niebieskie oczy?-powiedziała Monica i z poważną miną wskazała na nas palcem.
-Niall i Louis!-odrzekł szybko Zayn i wtedy zorientowałem się, że faktycznie mam niebieskie oczy.
Debil... Jak można zapomnieć jaki kolor oczu się ma!?
Narodził się we mnie maleńki płomyk nadziei, że to faktycznie mógłbym być ja. Nawet nie wiem czemu... :o
-HORAN, TOMLINSON! W SZEREGU, PRZEDE MNĄ, JUŻ!!!-krzyknęła Caroline, na co razem z Niallem posłaliśmy sobie przerażone spojrzenia.
-Carls, ciszej. Gabi jeszcze śpi...-upomniała dziewczynę Julia.
-Ok, więc... Zgromadźmy fakty...-Caroline chodziła przed nami, tam, i z powrotem. Przełknąłem głośno ślinę i dziewczyna kontynuowała:
-Julia słyszała, jak moja siostra coś mamrocze przez sen, z czego można stwierdzić, że śni się jej niebieskooki chłopak i, że są razem...
-I że lecą samolotem-wtrąciła się Monica.
-Tak, dziękuję ci Mimi-Greenie zwróciła się do dziewczyny-Na czym ja to... A, już wiem c: Gabi śniło się, że jest razem z niebieskookim chłopakiem i lecą samolotem. Idziemy dalej. Z was, niebieskie oczy mają Niall i Louis. A z kim Gabi spędziła wczoraj CAŁY dzień...?-Carls stanęła w miejscu i skierowała swój przeszywający wzrok (o ironio -.-) na mnie. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i ze zwycięskim uśmieszkiem przyglądała się mi. Rozejrzałem się wokół, nie wiedząc co mam myśleć, i co zobaczyłem? Oczywiście każdy się na mnie gapił, z takim samym uśmieszkiem, jaki przed chwilą mogłem ujrzeć na twarzy Carls.
-C-co? Ja? Chyba wam się coś stało w głowę!-zacząłem się śmiać nerwowo-Ja NIGDY nie pojawiłbym się w snach Gabi, a jak już, to jako przyjaciel. Przecież z tego co wiemy, to nie wiadomo, czy nawet oni w tym śnie byli razem...
-Kto?-podpuścił mnie Harry, a ja bez chwili zastanowienia odpowiedziałem mu, ściągając przy tym bluzę i wieszając ją na haczyku:
-Ja i Gabi...
-HA!-krzyknęła cała gromada, a Harry do tego podskoczył i wytknął mnie palcem.
-Mamy cię! Sam się przyznałeś, że to byłeś ty!-prawie wykrzyczała mi w twarz Caroline, na co ja zrobiłem do niej minę typu: "WTF?!".
-Carls, przecież ja nie wiem, czy tam byłem, a poza tym...-nie dane mi było skończyć, bo usłyszeliśmy krzyki z góry. Wszyscy odruchowo przekręciliśmy głowy w górę, skąd słuchać było wrzaski.
-Gabi...-powiedziałem do siebie i ruszyłem pędem na górę. Nie ważne było teraz co sobie inni pomyślą, czy idą za mną lub cokolwiek innego. Ważne teraz było dla mnie, dowiedzieć się, co się stało Gabi. Nie wiem, czy to była prawda, ale wydawało mi się, że słyszę moje imię wśród tych krzyków...

*10:45, perspektywa Gabi*

     "Poczułam jak gwałtownie spadamy w dół. Ostatni raz spojrzałam na chłopaka obok mnie, a on wpił się w moje usta. Poczułam się, jakbym już była w niebie. Odwzajemniłam pocałunek, po czym chłopak odsunął się ode mnie lekko i ze łzami w oczach powiedział wprost do moich ust:
-Kocham cię...
Wtedy zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Czułam jak słone łzy parzą moją twarz. Jeszcze raz poczułam jego usta na swoich, a potem ujrzałam tylko ciemność.
      Z bólem otworzyłam oczy. Każdy ruch sprawiał mi trudność. Rozejrzałam się wokół. Byłam w lesie. Palącym się, lesie. Od płomieni biło niewyobrażalne ciepło. Z wielkim trudem wstałam z gruz samolotu. Byłam cała poobijana i miałam dużo głębokich jak i płytkich ran. Kulałam na jedną nogę, a wszędzie była krew. Jeszcze raz przepenetrowałam teren, jednak nigdzie nie mogłam znaleźć moich przyjaciół. Bez względu na mój stan, postanowiłam ich poszukać. Co do jednego.
     Chyba pięć minut chodziłam po "lesie", jeśli można było jeszcze nazwać to lasem. I wtedy ich zobaczyłam. Wzdychających i umierających. Z krzykiem podbiegłam do nich. Po moich obolałych policzkach jeszcze raz popłynęły gorzkie łzy, które paliły jeszcze mocniej, niż wcześniej. Nie zważałam na to. Uklęknęłam koło Caroline, ścisnęłam jej rękę i zaczęłam modlić się do Boga.

Proszę, proszę, nie odbieraj mi ich... Czemu mi to robisz? Proszę...

Ścisnęłam mocniej rękę mojej siostry, ale nie otrzymałam nic w zamian od niej. Podeszłam do Juli i Monicy, leżących koło siebie, tak, jakby chciały pokazać, że na zawsze będą razem. Łzy nie dawały mi spokoju. Nagle usłyszałam ledwie słyszalny głos, nawołujący mnie. Odwróciłam się i dostrzegłam tego chłopaka z samolotu, którego dobrze znałam, ale nie wiedziałam kto to. Wołał mnie. Czym prędzej do niego podeszłam i uklęknęłam przy nim. Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi, niebieskimi oczami i powiedział cichym głosem:
-Kocham cię najmocniej...
I znów zaczęłam krzyczeć, nawet nie wiem już co. Łzy po moich policzkach płynęły dwa razy szybciej. Zamknęłam oczy i płakałam, dopóki wtórnie nie usłyszałam tego samego pięknego głosu nad swoją głową, wymawiającego moje imię...



*10:55, perspektywa Louisa*

      Czym prędzej otworzyłem drzwi do pokoju Gabi i ujrzałem wiercącą się postać na łóżku. Skierowałem się w tamtą stronę i uklęknąłem na ziemi, koło śpiącej jeszcze dziewczyny. Była cała zgrzana i zapłakana. Wyglądało na to, że śnił się jej koszmar... Zacząłem po woli ją budzić, mówiąc jej imię. Nie skutkowało, więc zacząłem ją potrząsać.
-Gabi, obudź się. Śni ci się koszmar-przyłożyłem rękę do jej czoła i od razu ją zabrałem-Masz dużą gorączkę. Wstawaj. Gabi, nic się nie dzieje. Otwórz oczka...
W pewnym momencie, Gabi się obudziła i gwałtownie usiadła. Szybko oddychała i wlepiała wzrok w przestrzeń. Szybko usiadłem obok niej i przytuliłem ją z całych sił. Dziewczyna nie opierała się i już po chwili cichutko chlipała w moich ramionach. Próbowałem ją uspokoić. Gładziłem jej włosy i mówiłem:
-Ciii... To był tylko sen. Nie masz się czego bać.
Po krótkiej chwili, Caroline, Monica i Julia usiadły na łóżku razem z nami, a chłopcy stali koło. Kiedy Kulka się już dosyć uspokoiła, odsunęła się ode mnie, a ja z lekkim uśmiechem spytałem:
-Już lepiej?
Jako odpowiedź, dziewczyna pokiwała twierdząco głową z podobnym uśmiechem jak mój. Nie wiem co mnie podkusiło żebym spojrzał na chłopaków. Wszyscy patrzyli na Gabi, tylko Harry na mnie, a kiedy zobaczył, że też się na niego patrzę, poruszył brwiami i zacytował fragment piosenki bezdźwięcznie:
-This is love, this is love, this is looooooove ♥
Po czym zrobił serce z rąk. Przekręciłem tylko oczami, sam jeszcze nie wiedząc czy to prawda. Skierowałem swój wzrok na Gabi. Pełną strachu dziewczynę, o wielkiej gorączce.
-Dziewczyny, może niech któraś z was pójdzie wziąć jakieś leki dla Gabi-odezwał się Liam, na co Julia, bez słowa wstała i poszła do łazienki znajdującej się w pokoju. Po chwili wróciła niosąc jakieś tabletki i szklankę wody. Dała je kuzynce i usiadła na łóżku, a Gabi wzięła lekarstwa.
-Gabi, co ci się takiego śniło?-zapytała zatroskana Monica, ale wiedziałem, że przez to pytanie, chce się dowiedzieć, czy to przypadkiem nie ja byłem w jej śnie.
-Ja... My... Samolot i... wypadek...-Gabi zaczęła się zacinać, pewnie przez wywołane wspomnienia koszmaru.
-Spokojnie. Wszystko po kolei-powiedział Niall, usiadł obok Gabi i objął ją ramieniem, dodając jej tym samym otuchy. Dziewczyna obróciła głowę w jego stronę i kiedy ujrzała uśmiech blondyna, wzięła głęboki wdech i z zamkniętymi oczami, jakby chciała sobie wszystko dokładnie przypomnieć, zaczęła mówić:
-Ymm... Na początku wszyscy lecieliśmy samolotem. Widziałam wtedy Carls, Julię, Monicę i Nialla, ale wiedziałam, że są wszyscy, bo było słychać wasze głosy. Nie mogłam rozpoznać kto koło mnie siedział. Wiem, że był to jakiś chłopak. Chyba miał niebieskie oczy-Gabi otworzyła powieki i popatrzyła w moją stronę.
Dziewczyna przez jakiś czas, w ciszy mi się przyglądała i nad czymś zastanawiała. W końcu odwróciła ode mnie wzrok i znów nad czymś dumała.
-Gabi...?-zapytał Zayn. Kulka od razu gwałtownie wyrwała się z zamyślenia.
-Emm... Louis?-zwróciła się do mnie, na co ja wydałem krótkie : "Hmm?", a dziewczyna kontynuowała-Uśmiechnij się.
-Co?-byłem zdziwiony, a zarazem rozbawiony prośbą Gabi.
-Po prostu się uśmiechnij-powtórzyła Kulka i przyglądała się mi z uwagą.
-Okeyyy...-powiedziałem i uśmiechnąłem się, najładniej jak potrafię. Dziewczyna chwilę mi się przyglądała z kamienną twarzą, ale po chwili na jej twarz wszedł piękny uśmiech.
-Co?-zapytałem, na co dziewczyna zachichotała i odpowiedziała:
-Nic, nic...
-Okey... To może dokończysz?-zapytała Carls.
-Dobra, więc, lecieliśmy tym samolotem i świetnie się bawiliśmy, ale zaczęliśmy spadać. Rozbiliśmy się i tak jakby "straciłam przytomność"-zakreśliła w powietrzu znak cudzysłowia, a na jej twarzy nie było już śladu uśmiechu-Później obudziłam się w palącym się lesie, cała poobijana. Wszystko mnie bolało i było strasznie gorąco. Nigdzie was nie widziałam, ale bez względu na mój stan, postanowiłam sobie, że was znajdę. Po kilku minutach szukania, w końcu was zauważyłam, ale wszyscy umieraliście. Nie mogłam znieść tego widoku. Modliłam się do Boga, żeby mi was nie odbierał. Wtedy usłyszałam wołanie mojego imienia przez Louisa i się obudziłam-po policzkach dziewczyny spłynęło kilka łez, które wydawały się wypalać jej skórę. Wszyscy zrobiliśmy zbiorowego miśka. Znajdująca się w środku Gabi, zaśmiała się cicho, co zaraziło nas wszystkich i już po chwili wszyscy niepohamowanie się śmiali. Kiedy się uspokoiliśmy, Monica powiedziała:
-To takie słodkie, że się o nas martwiłaś <3 Jesteś najukochańszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam, Gabi ♥
-Aww... *-* Dziękuję, Monica-powiedziała rozpromieniona Gabi.
-Nie ma za co ♥ A tak w ogóle to... Ymm... Na pewno nie wydarzyło się nic innego?-zapytała Monica, na co Gabi zmarszczyła brwi i z podejrzeniami, zapytała:
-Co masz na myśli, Monica?
-Właśnie, co masz na myśli?-dodałem i posłałem dziewczynie mrożące spojrzenie. Monica nie przejęła się nim zbytnio  i kontynuowała:
-Chodzi mi o to, czy ten chłopak koło ciebie... Ten w samolocie... Czy... Hmm... Czy był tylko przyjacielem?
-Tak, Monica, był tylko przyjacielem-Gabi niemal natychmiast odpowiedziała i zaraz zmieniła temat, co było dość podejrzane-Wiecie co, jestem głodna. Może wy idźcie na dół, zróbcie coś do jedzonka, a ja w ten czas się ubiorę i do was zejdę, ok?
Mimo tego podejrzanego tonu w jej głosie, zgodziliśmy się na jej plan. Jeszcze, kiedy zamykałem drzwi od pokoju Gabi, luknąłem do środka i zapytałem znajdującej się tam dziewczyny:
-Na pewno wszystko już dobrze?
-Tak, na pewno. Jakby coś się stało, to będę krzyczeć jak wcześniej C:-na słowa dziewczyny, obydwoje się zaśmialiśmy, a ja zamknąłem drzwi. Z uśmiechem odszedłem od pokoju i ruszyłem za pozostałymi do kuchni, gdzie zamierzaliśmy zrobić późne śniadanko dla naszej solenizantki. No właśnie. Zamierzaliśmy...

*11:29, perspektywa Gabi*

      Nie wiem, co mnie napadło, gdy opowiadałam mój koszmar reszcie.
Ten chłopak obok mnie... To Louis? Nie, na pewno nie. Przecież... We śnie byliśmy parą! To na pewno nie był on. Chociaż, gdy zobaczyłam ten jego uśmiech... Nie, to był ktoś inny. Chyba...

       Zostawiając moje przemyślenia na później, poszłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę. No, może już nie tak "poranną".
Jak ja mogłam spać do 11?!

Ubrałam zestaw na dziś i zrobiłam sobie lekki makijaż, aby nie było widać, że płakałam. Przez sen, ale płakałam.
      Zeszłam na dół i co zobaczyłam? Jak Harry, Louis, Carls, Monica, Niall i Zayn zrobili sobie bitwę na... W sumie na wszystko co znajdą w lodówce. Julia i Liam próbowali zaprzestać grę, ale nie za bardzo im to wychodziło. Przez chwilę stałam w progu, lecz po chwili poczułam, jak coś ciężkiego uderza mnie w głowę. Zachwiałam się i dotknęłam zranionego miejsca dłonią. Wszystko ucichło, a ja poczułam krew na palcach od ręki, którą trzymałam głowę. Popatrzyłam się na dłoń i, rzeczywiście, na koniuszkach palców widniała czerwona jak płatki róży, krew. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam jak wszyscy się we mnie wpatrują i chowają za plecami jedzenie, którym mięli zamiar rzucać. A może zrobić mi śniadanie?
-Ymm... Cześć, Gabi?-powiedziała niepewnie Monica.
-Okeeeey. Nie będę wnikać, co wy tu robiliście, chociaż się domyślam, ale mógłby ktoś z was mi podać chusteczkę? I co, do jasnej cholery, mnie uderzyło?!-zapytałam. Liam zgrabnie podał mi chusteczkę, a reszta wskazała ziemniaka leżącego koło mnie na ziemi. Ba! Surowego ziemniaka!
-Ok, poturbowaliście mnie ziemniakiem. Spoko. To ja teraz sobie pójdę do salonu, a wy łaskawie tu posprzątajcie, ok?-zapytałam, trzymając chusteczkę przy ranie na czole.
-Ey! Ale ja i Liam próbowaliśmy to zatrzymać!-sprzeciwiła się Julia.
-No tak, to chodźcie c:-powiedziałam z uśmiechem do mojej kuzynki i Liasia.
-Wiecie co, ja im chyba pomogę, bo się nie wyrobią-odparł Payne, na co ja, z podejrzeniami, zapytałam:
-Na co się nie wyrobią?
-Yyy... Nie wyrobią się do obiadu! Tak C:
-A co z moim śniadaniem?-zapytałam smutno jakbym na serio chciała dostać ten posiłek. Wolę obiady XD
-Nooo, dostaniesz obiadek. Poczekaj chwilkę w salonie z Jul.
Chłopak wypchnął mnie z kuchni, a za mną wyszła Ruda. Usiadłyśmy w salonie plotkując dopóki cała gromadka przyszła do nas i dała wszystkim obiad. Jedliśmy naleśniki śmiejąc się i rozmawiając.
________________________________
Boże ile minęło od kiedy ja ostatnio dodawałam post na tej stronie?? :x Przepraszam was chociaż wiem, że możliwe jest, iż nikt już tu nie wchodzi :<< Mimo wszystko postaram się przywrócić życie temu blogowi C: Mam nadzieję, że tym którzy weszli tu pierwszy raz (WASZ PIERWSZY RAAAZ! XDD) spodoba się blog :) Ustaliłam iż będę tu zaglądać i pisać rozdziały jak najczęściej ;3 Lecz przyznaję, że to będzie dla mnie trudne, gdyż poszłam do nowej szkoły w której jest bardzo wysoka poprzeczka i możliwe jest, że czasami niestety będziecie czekać na rozdział miesiąc :<< ale postaram się, żeby takich przypadków było jak najmniej :> BYE!
Lots of love
~Gabi ♥

sobota, 1 lutego 2014

Cześć koteńki!

     Witajcie w wielkim dniu! Tak, to dziś są 20 urodziny Harryego! ;-; Myślę, że każdą z nas na pewno zakuło coś w sercu, bo nasi chłopcy dorastają. Szczególnie teraz Hazz. A przecież był takim rozkosznym szesnastolatkiem z kręconymi włosami jak nikt inny... Ale czas leci ;_;
Od dzisiaj nie będzie w zespole żadnego nastolatka, ale przecież, my Directioner, zawsze będziemy przy chłopakach, prawda? Tak więc ten dzień powinien być dla nas szczęśliwym dniem urodzin jednego z naszych idoli C: #HappyBirthdayHarryFromPoland SPAMUJEMY
    Tak na marginesie chciałabym wam życzyć wesołych i wspaniałych ferii, dla tych, którzy je teraz zaczynają oraz powodzenia w szkole dla tych, którzy tam wracają... Nie martwcie się czas zleci i za niedługo wakacje ;d

    Chcę wam jeszcze powiedzieć, że nie wiem, czy we ferie (moje ferie xd) coś opublikuje, ale wiem, że będę pisać kolejny rozdział. Możliwe, że opublikuje go od razu po feriach c: Razem z moją siostrą (Karoliną :p) będziemy u naszych kuzynek (Moniki i Joli XD co za zbieg okoliczności), więc rozdział 14 będzie wyjątkowy, gdyż będziemy go pisać razem z prawdziwymi bohaterkami C:

Ps Jak wrażenia po teledysku do Midnight Memories? Ja wciąż nie mogę się przestać śmiać XD MIDNIGHT MEMORIES <--- link
Nabijamy, niech licznik się zepsuje!
 

     Na początek moje "dzieło" :p



   

  







__________________
Kochani, życzę wam wesołych ferii i urodzin Hazzy!
Lots of love
~Gabi ♥

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 13

Rozdział 13

"(Nie)wygrany zakład"


*Poniedziałek, 04.06.2012r. ,13:29, perspektywa Caroline*

     Harry nalał sobie oraz mi wody do szklanki i usiadł naprzeciwko mnie przy małym stoliczku robiąc coś na komórce. Chyba właśnie włączył wifi, bo jego komórka stale wydawała nowe odgłosy.
Tak to jest być sławą mającą twittera. Ciągle nowe powiadomienia... Ehh :c W takim razie już lepiej go wcale nie mieć. Zastanawiam czy się Hazz odczytuje wiadomości na przykład od Liam'a podane za pomocą twittera. Może widzi je dlatego, że połowa osób na tym portalu podaje je dalej XD Pewnie tak ;3
     Nagle chłopak zaczął coś wystukiwać w urządzeniu, a po chwili, mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości, lub czegoś innego na przykład jakiegoś tweeta. Tak, moja komórka ma płatny internet do jutra, więc powiadomienia przychodzą mi nawet w nieoczekiwanym momencie. Spojrzałam na tweeta, który był skierowany do mnie:
"Widzę, że jedzonko smakuje @Real_Caroo. Podzielisz się? xx"
Ten wpis należał do Harry'ego. Kiedy go przeczytałam, omal nie zakrztusiłam się kawałkiem mojego "jedzonka", jak to uzgodnił Primadonna xd.
-HAHAHAHAHHAHAHAAHAHHAH XDDD Harry, ty to masz teksty!-zaśmiałam się, gdy połknęłam kawałek kurczaka. Postanowiłam mu odpisać:
"@Harry_Styles oczywiście, że smakuje c: Paszoł won, od mojego jedzoooooonka! Jak chcesz to sam sobie kup x"
     Gdy Loczek przeczytał moją odpowiedź zaśmiał się pod nosem, a ja, wykorzystując okazję, nagrałam go, robiąc później z tego gif'a i publikując go z takim podpisem:

"Huhu, widzę @Harry_Styles , że nieźle się bawisz C: Mój tweet, aż tak bardzo cię rozweselił? xx"
Po chwili mogłam usłyszeć dźwięk przychodzącego tweeta w komórce mojego towarzysza. Harry wziął wcześniej odłożony telefon z blatu i zaczął czytać. Na jego twarzy znów można było ujrzeć dwa słodkie, dołeczki. Na ich widok, mimowolnie się uśmiechnęłam.
Jak to jest, że za każdym razem widzę tą rozpromienioną twarz, na moją wkrada się ten przeklęty uśmieszek?!        Zaczęliśmy rozmawiać.
Jeszcze nigdy, z nikim tak dobrze mi się nie gadało! o.o
Naszą konwersację przerwała Monica, która weszła do kuchni i powiedziała:
-Widzę, że dobrze się tu bawicie, ale miło by było, gdybyście zaszczycili nas waszą obecnością c:
-Hah, pewnie! Zaraz przyjdziemy.-odpowiedziałam i ruszyłam w stronę zmywarki, aby tam włożyć talerz po moim przepysznym posiłku :p
-A tak w ogóle, to jakie jest twoje ulubione danie? -zapytał Harry, na co ja się zdziwiłam. Nie codziennie, ot tak ktoś mnie pyta o ulubione danie, ale z racji tego, że znam Harry'ego jakiś tydzień, odparłam chłopakowi:
-Raczej nie mam takiego, które miało by ode mnie miano ulubionego... Nienawidzę ryb, to ci mogę powiedzieć o moich zwyczajach żywieniowych =3 A twoje? C:
-Hmmm... Podobnie do ciebie. Tyle, że lubię sushi.
Usiadłam z powrotem naprzeciw Styles'a. Wydałam cichy dźwięk w stylu "Fuuu" i zaśmiałam się z chłopaka. Dalsza rozmowa była taką konwersacją poznawczą. Pytaliśmy się o różnorakie rzeczy, żeby lepiej się poznać, co było rzeczą oczywistą. I tak w końcu musiałabym się go zapytać np. o to jaką ma pościel, czy o to jak nazywali go rodzice kiedy był mały xd.
-Dobra, Harry. Lepiej chodź tam do nich, bo nie wiadomo co mogą sobie o nas pomyśleć :x-powiedziałam, kiedy przypomniało mi się, że mięliśmy iść do salonu, gdzie znajdywała się reszta.
-Ty to masz myśli-odpowiedział Harry, ale nie zapowiadało się, żeby kiedykolwiek ruszył swoje dupsko i poszedł za mną do pokoju.
-Ah, tak? Jak chcesz mogę się z tobą założyć, że jak wejdziemy do salonu, to Monica powie: "Co wy tam robiliście?..." i do tego poruszy brwiami-odparłam krzyżując ręce na klatce piersiowej i patrząc na Harry'ego z góry.
-Ahaa... Że niby tak?-w tym momencie Loczek poruszył brwiami, na co ja nie mogłam znieść tego okropnie śmiesznego widoku i prawie popłakałam się z nadmiernej ilości śmiechu. Kiedy skończyłam, wytarłam spływające jeszcze łzy z moich policzków i powiedziałam rozchichotanym jeszcze głosem:
-Tak, o to mi chodziło XD To co? Zakład stoi?
Harry zamyślił się przez chwilkę, po czym z uśmiechem powiedział:
-Jak wygram, będziesz musiała pójść na środek ulicy i krzyknąć, że uciekłaś z psychiatryka i szukasz miejsca do spania.
-Ok, ale jak ja wygram-zaczęłam pewna swojej wygranej, no bo przecież to nie on zna Monicę od dzieciństwa-Będziesz musiał... Hmm... O! Już wiem! Będziesz musiał podejść do pięciu ludzi, wybranych przeze mnie, na ulicy, lub w hotelu, jak tam chcesz, złapać ich za ramię i powiedzieć głosem pełnym grozy: "Widzę zmarłych ludzi... Pomóż." =D
Wysuszyłam moje ząbki w pełnym uśmiechu, a Harry się przez chwilę zamyślił, lecz po chwili podał mi swą dłoń z chytrym uśmiechem, a ja bez wahania ją chwyciłam. Kiedy uścisnęliśmy dłonie, Loczek powiedział:
-Zakład stoi.
Pełni swoich przekonań, wstaliśmy z krzeseł (tak właściwie to Harry, bo ja już stałam xd) i ruszyliśmy w stronę drzwi. Wyszliśmy przez nie i...
-Hej! Co wy tam robiliście?...-przy słowach Mimi można było zauważyć śmieszne poruszanie brwiami.
Na słowa i gest Monicy zaczęłam skakać jak szalona po pokoju i krzyczeć: "WYGRAŁAM! WYGRAŁAM!", na co Harry z dezaprobatą odwrócił się, legł na puszystej ładnej wykładzinie i przytulił się do niej jak do misia. Wszyscy patrzyli się na nas jak na dwójkę obłąkanych ludzi; na mnie, bo nadal skakałam nad Hazzą, a nawet przez niego i na chłopaka, który sprawiał wrażenie jakby miał chorobę sierocą lub doświadczył za mało miłości w życiu.
      Gdy już wszystko wyjaśniłam pozostałym okazało się, że nie tylko ja wygrałam dziś zakład z Loczkiem. Lou, założył się z nim, że na pewno się zobaczymy... Tak, ja, Mimi, Gabi i Julia z calusieńkim One Direction. Ah, ta intuicja Louis'a c: Nieźle. BooBear tylko spotęgował "chorobę" Harry'ego, bo ten zapiszczał cicho, wstał powoli z dywanu i wyszedł trzaskając drzwiami. Tak jak myślałam, po chwili wrócił. Przecież gdzie miałyby się podziać? No właśnie, nigdzie.
-To co, Primadonno? Idziemy wybrać ofiary do twojego zadania?-zapytałam podekscytowana, a Hazz popatrzył się na mnie wilkiem.-Uhhuh, uważaj, bo będziesz miał zakrwawione oczy... A w sumie, to lepiej xd Będziesz sprawiał wrażenie bardziej obłąkanego :3 I przynajmniej będziesz miał nauczkę z tego, żeby nie zakładać się o to, co kto zrobi.
-Oh :(((((( Jesteś podła ;<-powiedział Harry i przeczesał ręką swe loczki, a z mojej twarzy nie schodził zwycięski uśmiech.
-I ty myślisz, że ja tego nie wiem? XD-powiedziałam patrząc mu prosto w twarz. Ten przysunął się bliżej mnie i z cwaniackim uśmieszkiem odpowiedział:
-Jeszcze się zemszczę ;3
-Ah, tak? To się przekonamy-pochwyciłam jego wyzwanie i oparłam ręce na biodrach ciągle spoglądając mu w zielone tęczówki, które tak pięknie odbijały światło...
-No to co? Rewanż, skarbie?-zapytał poruszając brwiami-No chyba, że się boisz...-dodał, na co ja zaśmiałam mu się w twarz:
-Ja?! Mam się bać ciebie, lamusie?!
-Teraz to mnie rozśmieszyłaś. Hah, to co, słonko? O co się zakładamy?-ciągle patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze twarze dzieliły milimetry. Żadnemu z nas nie zniknął podły uśmieszek z twarzy.
-Ymm... Nie chcemy przeszkadzać, ale... CO WY, DO JASNEJ CHOLRECI, WYRABIACIE?!-posłyszeliśmy głos mojej siostry. Obydwoje obróciliśmy głowy w stronę pozostałych i zobaczyliśmy tam siedem par oczu skierowanych na nas. Wszyscy byli rozbawieni całą tą sytuacją, jak również trochę zdziwieni naszą pozycją. Pochwyciłam w tym "tłumie" twarz Monicy, która wyraźnie przekazywała mi treść typu: "Uhuhu, coś się kroi xd". Przewróciłam na tylko na to oczami i postanowiłam odpowiedzieć mojej sis:
-A co? Nie widać? Harry tak bardzo jest zdesperowany tym, iż przegrał Z DZIEWCZYNĄ, że potrzebuje drugiej porażki, aby zrozumieć, że ZE MNĄ SIĘ NIE DA WYGRAĆ!-przy ostatnich słowach zwróciłam z powrotem swoją twarz do Hazzy. On tylko przewrócił oczami i przypomniał mi:
-To co, kochanie? O co się zakładamy? Bo ja nie mam pojęcia, ale wiem, że mam ochotę skopać ci ten zacny tyłeczek xd
-O, jak słoooodko <3 Uważasz, że mam "zacny tyłeczek"? Oj, dziękuje ♥ -odwróciłam się i popatrzyłam, na swoje cztery litery, później powracając wzrokiem do Loczka-Ja też tak uważam =3
Na moje słowa w pokoju zapanował tak duży śmiech, że nic nie można było usłyszeć.
Niall śmiał się najgłośniej. Chyba ma to już w zwyczaju :D. Po chwili usłyszałam jakieś potężne walnięcie co, jak później się dowiedziałam, okazało się, być spotkaniem Niallera ze ścianą. Szkoda, że tego nie widziałam.
Za to ciągle patrzyłam na Harry'ego, który uśmiechnął się jeszcze bardziej i bezgłośnie powiedział:
-Tak uważam :>
Zachichotałam na te słowa, lecz zauważyłam, że reszta się uspokaja, więc przystosowałam się do nich, robiąc to samo.
-Więc... Ohh... Te fanki nie dadzą nam spokoju :< Nie żeby coś, ale to na prawdę jest troszkę uciążliwe... Skupić się nie mogę :/-powiedział Harry najwyraźniej zirytowany tym, że dziewczyny pod hotelem tak głośno krzyczały, iż nawet przez niby "dźwiękoszczelne" okna było słychać ich krzyki.
-Nie przesadzaj, przecież one was kochają i zrobiłyby wszystko, żeby powiedzieć wam zwykłe "cześć" lub "miłego dnia" :>-wtrąciła się Julia, a ja jeszcze dodałam:
-A poza tym, to przecież nie macie aż tak duuuużo fanek na ile wam się wydaje :3
-A założymy się?-na twarzy Harry'ego znów rozrósł się ten przerażający, a jednocześnie tak pociągający uśmiech jaki widziałam w życiu. Z podobnym bananem odparłam:
-O! Wymyśliłeś o co się założymy! Świetnie! Więcc... Ok, już mam. Przejdziemy się po hotelu i po prostu sobie staniesz na środku sali na dole i się uśmiechniesz. Jeśli w przeciągu 10 minut przyjdą do ciebie po autograf przynajmniej trzy osoby, to uznajemy, że ty wygrywasz. Ale jeśli nikt do ciebie nie podejdzie lub tylko dwie osoby, w co najszczerzej wątpię, ja wygrywam. Zgoda?-powiedziałam, na co Harry zamyślił się, lecz po chwili odparł:
-Okey. Więc jak ja wygram to nie będę musiał robić tamtego zadania, a ty będziesz musiała zrobić to co ci wcześniej kazałem.
-Spx ;3 A jak JA wygram, co jest bardziej prawdopodobne, będziesz musiał zrobić to co wcześniej ci kazałam i w dodatku krzyknąć na ulicy, to co kazałeś mi :> Umowa stoi?-wyciągnęłam ku niemu rękę, a ten przez chwilkę, patrząc na moją wyciągniętą dłoń, zamyślił się, ale nie trwało to długo, gdyż już po chwili ściskaliśmy sobie ręce.
-I niech wygra najlepszy!-usłyszeliśmy radosne krzyki Louis'a i Gabi, tak jakby za sprawą telepatii powiedzieli to w tym samym czasie. Mrugnęłam do Loczka i pociągnęłam go za sobą na korytarz, a za nami podążyła reszta. Harry chciał wejść do windy, ale ja pociągnęłam go do schodów mówiąc:
-Nigdy więcej nie wsiądę z tobą do windy, więc pójdziemy tędy c:
Chyba usłyszała to Monica, ponieważ kiedy skończyłam mówić rozległ się donośny śmiech mojej kuzynki, taki, jakby za chwilę miała się udusić.
W końcu dotarliśmy na dół, a ja pokierowałam nas do pokoju, który wybrałam na rozstrzygnięcie tego jakże mądrego zakładu, inaczej mówiąc: do holu przy recepcji.
-No dalej, Primadonno. Pokaż mi ile masz fanów.-powiedziałam stając na środku pomieszczenia, koło Harry'ego, z założonymi rękami na biodrach.
-Jak chcesz, ale potem nie przychodź do mnie z płaczem.-odpowiedział i uśmiechnął się zadziornie.
-I to mówi facet, który niecałe 8 minut temu leżał na podłodze i tulił się do niej jak do misia, z powodu PRZEGRANIA Z DZIEWCZYNĄ! XD-odpowiedziałam mu podkreślając ostatnie słowa, a przechodząca obok dziewczyna zaśmiała się pod nosem, co Loczka trochę wkurzyło. No tak, była wysoką, szczupłą i ładną blondynką.
Nie to co ja. Taka brzydka, beznadziejna brunetka ;< Nie mówię "niska", bo co jak co, ale jestem wystarczająco wysoka ;3 Nie ma to jak metr sześćdziesiąt dziewięć.

-Dobra, to ty tu sobie stój, a ja i reszta pójdziemy się napić soczku, czy czegoś tam, z dala, aby ci nie przeszkadzać. Miłego samotnego stania przez 10 minut! -powiedziałam jeszcze na odchodnym i już po chwili z ukrycia obserwowałam każdy ruch Hazzy.
Ugh. To sobie poczekamy...

*14:40, perspektywa Niall'a*
    Oglądaliśmy Harry'ego z ukrycia, aby nikt się nie zorientował o co chodzi. W pierwszych 3 minutach nic się nie działo, lecz do hotelu niespodziewanie weszła grupa młodych dziewczyn. Było ich około 8 i wyglądały na turystki. Harry odwrócił się do nas, uśmiechnął i bezgłośnie powiedział do Carls:
-Już przegrałaś.
Caroline nieźle się wkurzyła i cały czas mruczała pod nosem coś w stylu:
-To nie fair. One nie powinny się tu zjawić...
Współczuje jej... :/
     Loczkers najpierw stał w miejscu, a gdy jedna z dziewczyn go zauważyła, on uśmiechnął się do niej i powiedział krótkie: "Hi!". Jej reakcja była bezcenna. Najpierw wybałuszyła na niego oczy, a potem podeszła do Harry'ego z zeszytem i długopisem. Nadal w fazie szoku poprosiła Loczka o autograf. Po chwili jednak zaczęła cały czas nawijać jak najęta, a chłopak tylko się do niej uśmiechał i od czasu do czasu potakiwał. Można było się domyślić co ta dziewczyna mówi:
"-OMG, nie mogę uwierzyć, że cię spotkałam! Uwielbiam cię!..." itd.
Oczywiście, na pewno starała się rozmawiać z Harry'm normalnie, co było widać po niektórych dłuższych odpowiedziach Loczka, lecz nadal była w szoku.
Tak już jest :) Nie da się na to nic zaradzić. Rozumiem to, bo przecież miałem to samo gdy spotkałem się po raz pierwszy z moim idolem-Justinem Bieberem. To było niesamowite przeżycie C: Będę o nim pamiętał do końca życia, zwłaszcza, że mam jego numer!
Uhh... Skoro już o tym mówię, a raczej myślę, muszę się zapytać dziewczyn czy go lubią. Mógłbym którejś z nich zrobić niespodziankę i zapoznać ją z Justinem. Kiedy Carls i Harry byli w kuchni, za pozwoleniem Juli "grzebałem" w jej telefonie. Widziałem tam kilka jego piosenek, więc myślę, że Ruda go na pewno nie nienawidzi c:
Po chwili zobaczyliśmy jak Harry pokazuje ręką na grupkę dziewczyn, które go nadal nie widziały, mówiąc coś, a gdy skończył, osoba obok niego jakby oprzytomniała i pędem ruszyła ku koleżankom. Loczek w tym czasie się do nas obrócił i można było wyczytać z jego ust:
-Szykuj się na przegraną, wariatko.
Oczywiście, było to skierowane do Carls, a ona aż zaczerwieniła się ze złości. Musieliśmy ją mocno trzymać, kiedy Harry był otoczony przez tamte dziewczyny i rozdawał już chyba z dziesiąty autograf. Caroline cały czas mówiła, że to nie fair, a później miała zamiar tam iść i to przerwać.
-Caroline! I tak już nic nie zrobisz. Skąd mogłaś wiedzieć, że akurat teraz wejdą te dziewczyny?! Przestań się wyrywać, bo zachowujesz się jak zazdrosna blondynka-powiedziała Monica, na co Carls w mgnieniu oka się uspokoiła, a na jej policzki wkradły się dwa małe rumieńce.
Czyżby nasza Caroline się zawstydziła? Nie wiedziałem, że to możliwe...
-
A może faktycznie jest zazdrosna? Hmm?-powiedziałem i poruszyłem znacząco brwiami, na co od razu dostałem z liścia. Na serio! Dostałem z liścia! Nie zgadniecie od kogo! xd Od...
-OMG, Niall, przepraszam cię, nie chciałam, na prawdę...-Carls zasłoniła usta dłońmi i zaczęła mnie przepraszać, jakby to co zrobiła było pod sprawą impulsu. Przyłożyłem rękę do czerwonego policzka i zaśmiałem się przerywając monolog Caroline.
-Nic się nie stało, Greenie. Rozumiem przez to, że takich żartów zbytnio nie lubisz c:-powiedziałem uspokajając dziewczynę, a na jej twarz znów przywędrował ten rumieniec.
-Hah, no tak. Rozgryzłeś mnie. Niall, na prawdę przepraszam :( Tak mi przykro.-przynjamniej dobrze, że odwróciłem jej uwagę od Hazzy, bo coraz więcej dziewczyn przybywało do jego osoby...
-Emmm... Lubisz może Justina Biebera?-zapytałem, by dziewczyna nie mogła odwrócić się w stronę mojego przyjaciela teraz już pstrykającego sobie zdjęcia z poszczególnymi osobami. 
Kiedy minie to 10 minut?!
Zaraz przyłączyła się do nas Julia, bo chyba spostrzegła, że gdyby Caroline się odwróciła, Harry ucierpiałby w trybie natychmiastowym. Przytuliła się do Greenie od tyłu i położyła głowę na jej ramieniu jak Lou i Zayn w teledysku do One Thing:
-No właśnie, żółwiku, lubisz Justina?
-Jul, właśnie dlatego cię kocham XD Na serio nie wiesz ;-;?
-Oczywiście, że wiem. Chciałam tylko podwoić siłę pytania Niallerka =3
-Ahaaaa... xdd Hm, hm, hm. Więc...
IF AJ ŁAS JOR BOJFREND!-Carls zaczęła śpiewać piosenkę Justina-Boyfriend, która została niedawno opublikowana w sieci. Podłapałem od niej rytm i razem z Julią i Carls śpiewaliśmy na całe gardła. Po chwili całe nasze towarzystwo przyłączyło się do nas, a Gabi, próbując nas przekrzyknąć, powiedziała:
-Ja was nie znam :o
Oddaliła się około trzech metrów od nas, stała sama jak kołek i śmiejąc się z nas przykuwając uwagę kilku pracowników hotelu. Na szczęście wszyscy się tylko uśmiechnęli pod nosem i wrócili do swoich poprzednich czynności. Gabi ma zarażający śmiech :D
Po jeszcze kilku zaśpiewanych piosenkach Justina, zgraja przy Harry'm zorientowała się, że niedaleko ich stoi pozostała czwórka One Direction. Ops.
-Może powinniśmy już iść, co?-jako pierwszy się odezwałem, a reszta w końcu przestała śpiewać. 
-Dlaczego mamy już iść, przecież to jest hotel, a w hotelach można robić co się chcę!-rzekł Liam.
No tak, wieczny szaleniec.
-Taaaa... Ale chyba nie wtedy kiedy możemy zostać obdarci z naszych ubrań ;-; Nie śniło ci się nigdy, że wyszedłeś do ludzi nago? Jeśli nie, to zaraz możesz się przekonać jak to jest, bo widzę, że coraz więcej dziewczyn wchodzi do "Star", a Hazz się powoli wycofuje, więc... Może zniknijmy, zanim ten koszmar się spełni? O! Harry!-zwróciłem się do Loczka, który przybiegł do nas, a on tylko kiwnął głową na windę i popchnął nas na nią. Zorientowaliśmy się o co chodzi i ruszyliśmy, lecz przed windą, zatrzymał nas głos Juli:
-Czekajcie, lepiej będzie jak ja i dziewczyny pójdziemy schodami, a wy windą, bo jeśli wszyscy wpakujemy się do windy to:
a) jutro w gazetach, internecie itp. ogólem wszędzie będzie huczało, że One Direction znaleźli sobie nowe przyjaciółki lub gorzej, nowe dziewczyny -.-
b) gdybyście poszli schodami Directioners zauważyłyby, który to wasz pokój, a potem nie mielibyście szans na wydostanie się z hotelu.
Julia to jednak jest mądra :o Zgodnie pokiwaliśmy głowami i na nasze szczęście, zaraz przybyła nasza winda. Wsiedliśmy z chłopakami do niej i już jechaliśmy na swoje piętro.

*14:56, perspektywa Monicy*
-Jeny, jakie te schody wymęczające-powiedziałam do moich kuzynek i siostry kiedy już mogłam odsapnąć na piątym piętrze. Złapałam się poręczy i pochyliłam. Koło mnie przeszła Caroline, która już oddychała swobodnie mimo tak wielkiego wysiłku.
-Chyba muszę zacząć biegać z tobą-zaśmiałam się zwracając do Greenie.
-Monica, ty mnie po prostu rozwalasz. Nie mów, że cię to zmęczyło ;-; Ojj, dobra nie będę ci już tak truła, bo widzę po twojej minie, że zaraz możesz mi nieźle dokopać mimo zmęczenia XD
Jul i Gabi popatrzyły na siebie, parsknęły śmiechem i ruszyły w stronę pokoju chłopaków.
Jednak One Direction są rozpoznawalni... Nie myślałam, że aż tak bardzo. Ale proszę! Mamy dowód. Ciekawe dlaczego my ich nie kojarzyłyś... Ahhhha! Przecież ja kojarzyłam Zayn'a!! Wtedy gdy potknęłam się o niego na schodach w domu! To stąd go prawie rozpoznałam! Dlaczego nie wpadłam na to wcześniej?

-Mimi, idziesz?-zapytała z oddali Carls.
No tak. Przecież stoję tu w osłupieniu i myślę. A one już poszły ;-; Muszę rzadziej "odpływać"...
Nie odpowiedziałam kuzynce. Gdy już dotarłam do pokoju 43 zamknęłam ostrożnie drzwi jakby miały zaraz się rozpaść i odwróciłam się do mojego towarzystwa.
Caroline siedziała cicho na podłodze przed Malikiem i wpatrywała się w niesamowity widok za oknem, Gabi żywo dyskutowała z moją sis, Niall'em, Liam'em i Lou, a Hazz nie mając nic do roboty przełączał kanały w TV. Usiadłam na podłodze przed Harry'm tak aby móc rozmawiać z nim, Caroline i Zayn'em. Dziewczyna, gdy mnie spostrzegła, położyła głowę na moim ramieniu i wyszeptała:
-Pomożesz mi przekonać Primadonnę do jeszcze jednego zakładu, w którym na pewno wygram lub "uniewinnienia" mnie?
-No nie wiem. Zasłużyłaś sobie na tą "karę"-zakreśliłam w powietrzy króliczki, a Greenie obrażona wróciła na poprzednie miejsce oraz odwróciła się tak abym nie mogła zamienić z nią choćby słowa.
Ktoś ma fochaa...Ja także odwróciłam się, tyle że do Harry'ego. Moja rozmowa z nim, a właściwie ze Stylesem i Malikiem, trwała bardzo długo. Rozmawialiśmy jedynie o mnie, chłopakach i osobie na mnie obrażonej siedzącej obok. Starałam się mówić o niej jak najlepiej, żeby w końcu przestała być fochnięta. To nie było zbyt trudne, bo Caroline nie jest typem człowieka wiecznie obrażonego... Już po chwili dyskutowała z nami na temat tego jakim cudem nie słyszałyśmy nic o 1D. Wyszło na to, że albo nie interesowałyśmy się żadnymi wybijającymi się gwiazdami, albo po prostu byłyśmy tak nieogarnięte, że nawet jeśli zobaczyłyśmy zdjęcie któregoś z nich, nie zapadli nam w pamięć. Obstawiam wersję drugą. To chyba najjaśniejszy powód tego dlaczego tak minimalnie rozpoznałam Zayn'a tamtego ranka.
 -Carls...-przerwał mi Hazz, kiedy opowiadałam o swoim dzieciństwie.
-Słucham-odparła dziewczyna obok mnie jakoś smutno. Chyba już wiedziała o co zapyta Styles...
-To kiedy zamierzasz wypełnić swoje zadania?-uśmiechnął się cwaniacko, a Carls zasmuciła się jeszcze bardziej. A dlaczego? Właśnie dlatego, że ona na prawdę była już w psychiatryku... Na dwa tygodnie, ale i tak była. Wysłałyśmy ją tam my, ja, Julia i Gabi. Nie dlatego, że miałyśmy jej dość. Dlatego żeby ją wyleczyć z ogromnej depresji po zerwaniu z Alanem. Musiała go bardzo kochać skoro tak to zniosła... W każdym razie Caroline ciężko było otrząsnąć się po "stracie" ukochanego i po tym jak wysłałyśmy ją do psychiatryka. Oczywiście pytałyśmy się jej czy chce żebyśmy to zrobiły... Odpowiedziała tak. Chyba wtedy odzyskała świadomość, że dzieje się z nią coś niedobrego. Odwiedzałyśmy ją tam codziennie żeby sprawdzić jak tam u niej, czy jej stan się polepsza oraz czy nie jest samotna. Jesteśmy strasznie zżyte. Nie potrafiłabym przeżyć bez jej humorku, ślicznych, największych uśmiechów, donośnego śmiania, sarkastycznych uwag... Po prostu ją kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez mojej Caroline tak wiele dla mnie znaczącej. Wolę nie myśleć co robiłabym właśnie teraz gdyby nie ona. Gdyby nie zaproponowała mi wyjazdu z kraju i pogonią za marzeniami... Pewnie siedziałabym gdzieś na wsi "ciesząc się" z jakieś marnej pracy z dala od Caroline. Co do "Widzę zmarłych ludzi... Pomóż." moja kuzynka nie ma za bardzo pretensji. Prawda jest taka, że już kiedyś to zrobiła. Tylko, że w Polsce XD Crazy Carls.
-Ymmm...-zaczęłam żeby odciągnąć Hazzę od tego tematu-Wiesz, może innym razem Greenie wykona te "kary", co? Dziś jest taki dzień... A poza tym, moja wspaniała kuzynka-tu objęłam ją w pasie-miała nam coś zaśpiewać C:
-Momo, zaraz cię zabiję XD Nie dość, że opowiadasz o moich najbardziej kompromitujących rzeczach z dzieciństwa to teraz każesz mi śpiewać przy takiej zgrai, która mimo przegranej w X-Factor wybiła się tak, że rozpoznaje ją prawie cały świat ;-; Czuję się przy nich jak kamień węgla przy diamentach.
-Oj nie przesadzaj...
-Monica, przesadzać to można kwiatki, ja mówię prawdę-zachichotałam i nawet Carls nie mogła się powstrzymać od śmiechu z samej siebie, nie mówiąc już o pękających ze śmiechu Zaynie i Harrym.
-Dobra, nie gadaj tyle tylko śpiewaj, słowiku.
Dziewczyna oblizała usta i powoli, w myślach, wybierała odpowiednią piosenkę. Po chwili usłyszeliśmy cichy, słodki głosik. O ile się nie mylę, była to jedna z piosenek 1D. Ulubiona Caroline-Up all night. Chłopcy popatrzyli na siebie i zaczęli robić chórek dla mojej kuzynki. Ta uśmiechnęła się szeroko i już kiedy miała zaśpiewać zwrotkę Zayna przycichła jakby czekając na to aż chłopak podejmie się dalszego ciągu piosenki. Malik zrozumiał o co chodzi i dokończył swoją zwrotkę. Po chwili śpiewał już cały pokój.
-A ja myślałem, że to my dobrze wykonujemy tą piosenkę-zagadnął Niall gdy nadszedł koniec naszego śpiewania.-Masz niesamowity głos, Caroline. Zastanawiam się dlaczego jeszcze nie jesteś sławna...
-Nie kłam, Horan :p Przecież wiesz, że ci zaprzeczę i powiem, iż wy ją śpiewacie najlepiej, czyż nie?
-Tak! Ja ją tego nauczyłam-odezwała się Julia ze śmiechem.
Potwierdzam. Długotrwałe przebywanie koło Jul kończy się właśnie takimi skutkami, hahs.-Wcale nie. Niby skąd mam wiedzieć? Ale jeśli masz zamiar się ze mną wykłócać to lepiej już powróć do swoich poprzednich czynności, bo nie wiem ile razy tłukłabyś mi do głowy, że my ją, a przynajmniej ja śpiewam lepiej, nie uwierzyłbym ci...
Caroline przerwała Niallowi ze śmiechem:
-Zapamiętaj. Nialler zawsze zostaje przy swoim.
W pokoju rozległa się fala śmiechu.
    Do końca dania wszyscy naokoło rozmawiali ze sobą, żartowali, poznawali się. Gdy nadeszła już pora powrotu pożegnałyśmy się z całą piątką naszych znajomych i udałyśmy się do domku. Byłyśmy tam dopiero o 20:33, ponieważ po drodze pojechałyśmy jeszcze zajrzeć do "the Flowera". Gabi musiała załatwić parę papierkowych spraw, a ja z siostrą i kuzynką w tym czasie wybierałyśmy farbę. Kulka miała tyle różnych kolorów, odcieni zielonego, niebieskiego i pomarańczowego, że Caroline nie mogła zdecydować się na jeden konkretny. Ale, szczęściara, ma mnie i Jul. A to oznacza bezgraniczną pomoc we wszystkim. Tym razem też jej pomogłyśmy. Poradziłyśmy jej żeby przefarbowała się z powrotem na naturalny kolor włosów. O dziwo, posłuchała. Pobiegłyśmy do Kulki, ponieważ namawiałyśmy Caroline na powrót do ciemnego blondu od jakichś dwóch miesięcy, żeby oznajmić jej nowinę. Gabi natychmiast rzuciła wszystkie papiery i zabrała się za farbowanie. Wybrała idealnie dopasowany kolor. Teraz Greenie wyglądała jak moja dawna kuzynka, tylko oczywiście starsza o kilka lat. Dziewczyna powiedziała, że fajnie jest się poczuć jak we własnej skórze, ale uprzedziła nas też, że długo z taka fryzurą nie pociągnie. Jakbyśmy tego nie wiedziały...
    Gdzieś tak po 22 każda z nas była gotowa do spania. Postanowiłyśmy posiedzieć chwilkę w salonie, ale żadna z nas się do siebie nie odzywała. Najwyraźniej wszystkie miałyśmy już dosyć gadania. Ile można? Cały dzień rozmawiania z chłopcami i jeszcze późny wieczór? O nie. Co to to nie. Pierwsza odpadła Gabi mówiąc, że ten dzień był na serio męczący. Powiedziała nam "Dobranoc, miśki", a po chwili już jej nie było. Następna z naszej "wojny" odpadła Julia. Bezszelestnie powędrowała do pokoju. Chyba już była jedną nogą w snach... Pod koniec godziny 23 razem z ciągle sms-ującą Carls udałam się do pokoju. Weszłam do jej królestwa i powędrowałam do drzwi, przez które mogłam przejść do siebie. Przytuliłam się do kuzynki, powiedziałam do niej "Śpij słodko" i  poszłam do swojego pokoju. Tam ległam na wygodnym łóżku i prawie od razu zasnęłam wspominając wspaniały, dzisiejszy dzień.

*Poniedziałek, 25.06.2012r. (trzy tygodnie później), perspektywa Caroline*

     Te trzy tygodnie były kompletnie wyczerpujące. Nie wiem jak zdołałam codziennie budzić się około ósmej nad ranem, ale jak widać żyję i mam się dobrze.
      W sumie nie było aż tak wielkich wydarzeń coby można było omówić. Ja, Jul, Gabi i Monica byłyśmy zapracowane po czubek nosa. I to dosłownie. Do Gabi przyszły listy, czy co to tam innego jest, które miała przeczytać i na nie odpowiedzieć. Taaa, uroki posiadania sławnego salonu fryzjerskiego... W każdym razie, moja siostra poprosiła nas o pomoc w odczytaniu wszystkich wiadomości, które nasz kochany listonosz tak dzielnie przynosił dzień w dzień. Za każdym razem kiedy poczta była skierowana do nas, a konkretniej do Kulki, pan listonosz rozśmieszał nas kilkoma zabawnymi tekstami. Szkoda tylko, że ostatniego dnia kiedy napływ listów się skończył, dowiedziałyśmy się, że przechodzi na emeryturę. Bardzo go polubiłyśmy, a już odchodzi. Bardzo mi przykro z tego powodu. Ale trudno, żyje się dalej, c'nie?
   A co do mojego życia... Jest zarąbiście. Razem z Jul codziennie (i między innymi dlatego wstaje o 8) chodzimy do "Little Things" gdzie znajdujemy kolejne osoby do sfotografowania. Najwyraźniej pani Collins jest niezłą plotkarą. A może tylko nas promuje?
 
     A moja siostrzyczka? Co robi całymi dniami? Przesiaduje w swoim salonie z Monicą, uczy ją fryzjerstwa oraz zadowala swoich klientów wspaniałymi kolorami włosów, modnymi fryzurami, a nawet dużymi obniżkami w cenach. Tak jakoś schodzą te dni. Powoli, ale jakoś. Przynajmniej nie narzekamy XD Spotykamy się wszystkie po 14 w domu i dzień w dzień robimy to samo. Chodzimy po Londynie, pływamy w basenie, opalamy się, zajadamy się owocami z ogrodu, uczymy się jeździć na deskorolkach (tylko Gabi to wychodzi, bo już wcześniej miała z nimi styczność. Ja też tak chcę ;-;), odwiedzamy kluby, a co dwa dni nawet pieczemy ciasto, którego już wieczorem nie ma. Jak w błędnym kole! Cały czas próbujemy wymyślić nowe zajęcia, ale jakoś nam to nie idzie.
     Ostatnio byłyśmy w centrum handlowym. Kiedy Gabi i Momo szukały sukienek, nawet nie wiem na co, razem z Julią omawiałyśmy plan prezentu dla Gabi. Miałyśmy zamiar nakręcić kilka najlepszych chwil Gabi przed siedemnastką. Oczywiście miałyśmy już przygotowane nagrania z jej dzieciństwa wypalone na płycie, ponieważ stwierdziłyśmy, że nasz prezent będzie w wersji dwóch płyt. Pierwsza będzie zawierała materiał do dziesiątych urodzin mojej siostry, a druga do siedemnastych. Ale przejdźmy do głównego tematu-kolejnej osoby wspomagającej. Na początku upalnego czerwca stwierdziłyśmy, że do naszego "projektu" zaliczymy Harry'ego. Od pory kiedy pisałam sms-y z Primadonną w dzień naszych świetnych (czujecie ten sarkazm?) zakładów, Styles jest "wlepiony" w nasz prezent dla mojej siostry. Widać było, że Hazz jest zafascynowany tym, że dopuściłyśmy go do tego jakże zacnego i szczytnego celu xd W każdym bądź razie, przez te trzy tygodnie spotkaliśmy się parę razy, a wtedy Harry, ja, Monica lub Julia kręciliśmy wszystkie wydarzenia z ukrycia. Bardzo fajnie to wychodziło, zwłaszcza, że ciągle się śmialiśmy i kilka razy Gabi spojrzała w obiektyw, nawet o tym nie wiedząc, a przez to wyglądało to, jakby mówiła do kamery :p

     Jeszcze tylko pięć dni do urodzin Gabi. Ugh. To będą najbardziej pracowite pięć dni, jakie kiedykolwiek przeżyję ;-;. Kulka będzie miała na prawdę nieziemskie urodziny! A zwłaszcza, że w tym roku może otworzyć TĄ kopertę...


*Piątek, 29.06.2012r. (dzień przed urodzinami Gabi), 14:38, perspektywa Juli*
      "Jutro są urodziny Gabi, i ze względu na to, musimy dopiąć wszystko na ostatni guzik. Uhh... Trochę tego jest, ale sobie poradzimy xd Przecież jesteśmy z rodziny Fox'ów... ;3
      Te ostatnie dni były na prawdę pracowite. Najbardziej narzekała Carls, ale gdyby tego nie robiła nie byłaby sobą, prawda? xd W każdym razie, dużo się namęczyłyśmy, żeby wszystko było idealne. Musiałyśmy nadmuchać ponad 1000 różowych balonów, wynająć sale, wymyślić, jak zaciągnąć do niej Gabi, tak, żeby się nie skapła... Właśnie, tego jeszcze nie wiemy, czas wszystko pokaże c:
     Oczywiście powiedziałyśmy o urodzinach-niespodziance chłopakom, na co oni się ucieszyli, bo, jak nam powiedzieli, czekali na jakąś dużą imprezę. Powiedzieli też, że kupią Kulce prezenty nie z tego świata! Zazdroszczę Gabi, że ma AKURAT teraz urodzinki. Ja też chcę ;-;... My z dziewczynami i Harrym mamy już wypalone płyty dla Gabi na prezent i każda z nas ma jeszcze coś małego dla naszej Kulki. Z tego co wiem, to chłopcy już mają kupione dla niej prezenty, tylko biedny Louis, nie ma jeszcze podarunku. Z opowiadań chłopaków, Pasiasty snuje się całymi dniami po domu i rozmyśla, co kupić, a kiedy któryś z przyjaciół podpowiada mu, to on odrzuca ten pomysł z różnorakich przyczyn. Chyba chce jej kupić coś wyjątkowego...
     Dobra. Teraz szybko skrócę wam plan dnia. Aktualnie znajduję się w kuchni, razem z dziewczynami. Musimy dziś dużo pozałatwiać, a Gabi nie może być w domu, więc musiałyśmy wyznaczyć kogoś, kto spędzi z nią cały dzień. Nie musiałyśmy wybierać, bo gdy przedstawiłyśmy tą koncepcje chłopakom, Louis sam zgłosił się na ochotnika. Tak więc, Pasiasty ma zaraz przyjechać, wraz ze swoimi przyjaciółmi, tylko że, oni mają wejść do domu tyłem, aby Gabi nic nie podejrzewała. No bo, skoro umówiła się tylko z Louisem, to po co miałoby przyłazić tu całe One Direction? Wbrew pozorom, Gabi jest mądrzejsza niż się wydaje i od razu zorientowałaby się co jest grane.
Z resztą chłopaków, przez resztę dnia, będziemy jeździć tam i z powrotem oraz znów wracać do domu. To będzie najbardziej zabiegany dzień. Chyba wszyscy schudniemy po dwa kilo ;-; Ok, więc to chyba na tyle :P Czytajcie dalej nasz zabiegany i zapracowany dzień XD"

      Właśnie rozmawiałyśmy i kończyłyśmy nasz obiadek, kiedy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Gabi podążyła ku drzwiom, mówiąc do nas krótkie: "Ja otworzę!". Wszystkie popatrzyłyśmy się na siebie z uśmiechem na twarzach. Ruszyłyśmy w stronę głosów naszych przyjaciół witających się ze sobą. Powiedziałyśmy razem Louisowi "Cześć", a on obdarował nas tym samym. Caroline wysłała pytające spojrzenie Louisowi, które miało przekaz mniej więcej taki: "Chłopcy są już za domem?". Pasiasty najwyraźniej zrozumiał bezgłośne pytanie mojej kuzynki, bo pokiwał głową na "tak".
-Hmm... Wiesz Gabi, my musimy jeszcze coś sprawdzić hurtem, więc my już idziemy. Miłego dnia!-powiedziałam i przytuliłam Kulkę, zanim cokolwiek zdążyła odpowiedzieć. Pomachałyśmy jeszcze naszym gołąbeczkom i poszłyśmy na tyły domku. Tak, jak myślałyśmy, zastałyśmy tam czwórkę trochę już znudzonych chłopaków. Kiedy nas ujrzeli, na ich twarze gwałtownie wkradł się uśmiech, tak jak na naszych. Przywitaliśmy się i poczekaliśmy, aż Louis & Gabi odjadą. Gdy już to zrobili, poszliśmy w ich ślady, tylko że pojechaliśmy w zupełnie innym kierunku.

*15:59, perspektywa Gabi*
      Widziałam jeszcze oddalające się sylwetki moich współlokatorek. Kiedy już straciłam je z zasięgu mojego wzroku, odwróciłam się do Louisa i z uśmiechem powiedziałam:
-To gdzie mnie dziś zabierasz?
On, z tym swoim przesłodkim uśmieszkiem, odpowiedział mi:
-Hmm... Jeszcze nie wiem czy ci powiem, ale na razie chodź-chwycił moją rękę, a ja poczułam jak przez całe moje ciało przechodzi najprzyjemniejszy dreszcz, jaki w życiu doznałam. Chłopak, na szczęście tego nie zauważył i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Zanim mnie jednak wyprowadził z domu, ze śmiechem powiedziałam do niego:
-Louis! Ja nie mam butów na sobie =3 Pozwól mi je przynajmniej wziąć XD I sweterek c: Dla twojej wiadomości koooocham sweterki!
Louis zaśmiał się na moje słowa i, ku mojemu niezadowoleniu i rozczarowaniu, puścił moją rękę, a ja ubrałam buty, wcześniej leżące w przedpokoju.
Trzeba było siedzieć cicho XD
Wzięłam także mój ulubiony i szczęśliwy zarazem sweter i mogliśmy ruszać.
     Przez całą drogę się śmialiśmy, a z mojej twarzy nie mógł zejść uśmiech. Tak jakby ktoś mi go wrył do twarzy. I właściwie tak samo się czułam w towarzystwie Louisa. Jakbym już nigdy nie mogła przestać się uśmiechać. Tak na mnie działał. Ale nie tylko to mi się w nim podobało. Tak właśnie, on mi się podobał. Dziś rano mój humor był taki sobie, a teraz? Wystarczyła minuta w jego towarzystwie i już byłam cała rozradowana, a moja twarz po prostu tryskała szczęściem. Wracając, owszem, Louis potrafi rozśmieszyć, ale ma też inne zalety. I to dużo. Potrafi uważnie słuchać, pocieszyć, jest opiekuńczy,  pomoże ci we wszystkich sprawach, nawet w takich jak: "Czy do tego stroju pasują czerwone buty, czy białe? A może mam się przebrać?". Długo można by jeszcze wymieniać, ale dla mnie tak na prawdę najlepsze w nim to jego troska, charakter i... oczy. Nie wiem jak ja wcześniej żyłam bez jego pięknych, niebieskich tęczówek. Za każdym razem kiedy się w nie patrze, moje ciało przelewa ciepła fala, która także powoduje uśmiech na mojej twarzy.
     Jechaliśmy już dobre pięć minut ciągle się śmiejąc gdy prowadzący radio, niejaki Sam Laum, powiedział:
-A teraz zamówiona piosenka dla Gabi i Louisa, od przyjaciół, którzy przedstawili się jako "siedem marchewkowych potworów" xd Tak więc, dla was kochani piosenka I Want zespołu One Direction ;3 Miłego słuchania C:-na te słowa wybuchłam niekontrolowanym śmiechem i nie mogłam przestać.
     Kiedy skończyłam się śmiać jakoś się tak złożyło, że razem z Louisem zaczęliśmy śpiewać. Było wspaniale. Nasze głosy dopełniały się razem. Chłopak pozwolił mi śpiewać jego solówki, co mnie niezmiernie ucieszyło, gdyż to były moje ulubione kawałki tej piosenki. Cały czas patrzyłam się na chłopaka obok, a gdy z moich ust wydobywały się słowa: "I want, I want, I want, to be loved by you" to w mojej głowie powstawały myśli typu:
"Naprawdę tego chcę..."

-Hah, widocznie dziewczyny powiedziały chłopakom, że to moja ulubiona piosenka z waszego repertuaru...-powiedziałam, gdy piosenka się skończyła. Chłopak się zaśmiał i odparł:
-Właśnie miałem ci mówić to samo. Wiesz, to też moja ulubiona piosenka z "Up All Night" C:-na słowa Pasiastego ja też się zaśmiałam. Reszta jazdy minęła nam na świetnej zabawie i rozmowie.
      Po około pół godziny jazdy, mój kierowca się zatrzymał i oznajmił:
-Jesteśmy na miejscu =3
-Ohhh... To dobrze, bo mi tyłek ścierpnął xd-tyłek ci ścierpnął?! Serio?! Lepszego tekstu nie było?! Ehh, co ja z tobą mam...-moja podświadomość skarciła mnie w duchu, ale ja usłyszałam tylko donośmy śmiech Louisa. Po chwili chłopak wyszedł z samochodu i, jak na dżentelmena przystało, otworzył mi drzwi samochodu i pomógł wyjść. Uśmiechnęłam się do niego ciepło i ruszyłam, dotrzymując mu kroku. Ja zaczęłam naszą rozmowę:
-To teraz mi powiesz, gdzie idziemy?
-Hmm... No nie wiem...-brunet zrobił zamyśloną minę.
-Ohh... Nie bądź taki :< Prooosze ♥
-Dobrze no! Przy twoim uroku nie da się długo milczeć-Zaraz, co?! Czy on powiedział: "twoim uroku"?!! AAA!-Heh, dziękuję ci. No to, gdzie się wybieramy?-zatrzepotałam rzęsami, tak jak ta 15-letnia dziwka w klubie, pierwszego dnia kiedy z Louisem się spotkaliśmy (pamiętacie ją? -,-), tylko że 100000000000 mniej razy xd
-Przestań! Bo się rozpłynę ze słodkości ♥ -Louis zaśmiał się, a ja spuściłam głowę, żeby nie zauważył moich różowawych policzków c:
Jaki on kochany <3
-Więc, idziemy do muzeum. Nic więcej nie powiem ;>
-Co? Ale po co do muzeum? :// Nie rozumiem :< Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? Zaraz się rozpłaczę ;-;
-Ohh... Gabi. Poczekaj, a dowiesz się wszystkiego C:-na te słowa zamilkłam, lecz nie na długo, bo po chyba minucie zaczęłam:
-Ale, po co do muzeum? ;<
-Gabi! Ale jesteś niecierpliwa xd Na szczęście za chwilę się dowiesz. Proszę-Louis otworzył drzwi budynku, przed którym się znajdowaliśmy i przytrzymał je ręką, aby mnie przepuścić pierwszą.
Prawdziwy dżentelmen XD-Dziękuję-odpowiedziałam z uśmiechem i weszłam do środka budynku. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam różnorakie instrumenty, zapisane melodie na kartkach i ogólnie wszystko związane z muzyką. Uśmiechnęłam się pod nosem i obróciłam w stronę chłopaka.
-Jesteś świetny!-wykrzyknęłam do niego, po czym wtuliłam się w niego, wdychając do płuc jego zapach i rozkoszując się tą chwilą.

*15:09, perspektywa Zayna*
      Właśnie byliśmy w sali, w której jutro ma się odbyć przyjęcie urodzinowe Gabi. Nie żeby coś, ale jak na małą imprezkę, było dosyć duże. Razem z chłopakami i Monicą siedzieliśmy na ziemi i rozmawialiśmy, bo Carls i Julia załatwiały coś w biurze z jakimś gościem xd Od kiedy Mimi wyszła z domu dziewczyn wraz z Carls i Julią, z jej twarzy nie schodził ten wielki uśmiech. Czy powinienem się bać? Nie, raczej nie. To mi imponowało. W życiu chciała zapamiętywać te pełne szczęścia chwile, a o smutnych zapomnieć. Chciała by tych miłych dla duszy chwil, było jak najwięcej, dlatego ciągle na jej twarzy widniał wielki banan. A kiedy ja go widziałem, u mnie też musiał się pojawić.
-Jutro będzie jeszcze więcej roboty... Będziemy musiały wszystko poustawiać i dokupić jakby co. Ehh... A najgorsze jest to, że będziemy musiały wstać już o 5:30! Nie zgadniecie, kto wymyślił, żeby akurat o tej godzinie zacząć przygotowania! Ja sama w to jeszcze nie do końca wierzę, ale to była Caroline! Ta kochająca sen Caroline! Ehh... Nie chcę o tej wstawać. Będzie mi jeszcze zimno ;-;-powiedziała Monica i położyła głowę na moim ramieniu. Przełknąłem ślinę z poddenerwowania, które nawet nie wiem skąd się wzięło, i powiedziałem:
-To dlaczego nie namówicie Carls, żeby choć trochę przedłużyła wasz sen?
-Już prosiłyśmy razem z Julią, ale ona nas nie słucha. Mówi, że te urodziny muszą być idealne, bo to przecież 17-nastka Gabi, na którą tak długo czekała i też na otwarcie... Ymm... Za dużo powiedziałam :x
   Popatrzyłem się z ciekawością na dziewczynę, ale ona tylko pokręciła głową co uznałem za znak, który zdawał się mówić: "Nic więcej nie powiem. Dowiesz się jutro".  Po kilkunastu minutach bezczynnego siedzenia Monica wpadła na genialny, jej zdaniem, pomysł. Mówiła coś o balonach i schowku, po czym wstała, a my za nią, i udała się w stronę przeciwną do wyjścia z wielkiej sali. Okazało się, że tylko ja i Niall poszliśmy za dziewczyną. Zaprowadziła nas aż do długiego przedpokoju z trzema drzwiami. Otworzyła ostrożnie pierwsze po swojej prawej.
Widok jaki tam zobaczyłem był oszałamiający. Na samym dole znajdowały się setki różowych balonów, do których prowadziły ciemne schody.
-Woooow! Komu chciało się tyle dmuchać?!-zapytał Nialler szybko schodząc na dół. Kiedy dotarł już do pierwszych balonów, kilka z nich pękło, ponieważ Niall jakimś cudem nie wyhamował. Jego czym równał się ze śmiechem moim jak i Moniki. Podeszliśmy do niego, stanęliśmy i przyglądaliśmy się stercie balonów, od których robiło mi się niedobrze.
Za dużo różu!
   
Momo wtajemniczyła nas w jej, oraz Julii i Caroline, pomysł, który polegał na przeniesieniu baloników z tego pokoju na górne piętro, z którego można było zrzucić przedmioty w odpowiednim momencie. Zaakceptowaliśmy pomysł dziewczyn. Zawołaliśmy pozostałych i po jakichś 45 minutach balony znajdowały się na klapie, która miała osunąć się jutro, kiedy Gabi wejdzie do sali. Całkiem niezły pomysł. Tylko co potem gdy te balony zlecą? Jak ponad trzydzieści osób będzie się bawić pośród setek baloników? Zapytałem się o to Monicę, a ta opowiedziała następująco:
-Też miałyśmy z tym problem. Nadmuchałyśmy, jakimś cudem, te balony, a dopiero potem zorientowałyśmy się, że nie wiemy co z nimi zrobić. Na szczęście Gabi ma w zanadrzu dużo ciekawych filmów :3 Niedawno oglądałyśmy właśnie jeden z nich, nie pamiętam jego nazwy, ale był fajny... W każdym bądź razie zapamiętałam z niego, że w pewnym momencie, gdy chłopak chciał coś ukryć, poszedł do wielkiej hali i znalazł skrytkę, właśnie taką jak u nas ten suwak czy co to jest-wskazała palcem na sufit gdzie podobno znajdował się domniemany suwak. No tak, przecież Mimi mówiła nam, że to jest specjalna sala... Ale nie wiedziałem, że aż tak :O
-To chyba dobrze trafiłyście wybierając tą salę.-powiedział Liam podchodząc do stolików, które jeszcze dziś mieliśmy w planie poustawiać.
-To nie było trafienie, Liaś. Szukałyśmy takiej SPECJALNEJ sali. Caroline uparła się, że to muszą być najlepsze urodzinki Gabi. Czasami jej nie rozumiem, bo przecież to nie jest osiemnastka. Myślałam, że właśnie impreza na osiemnastkę jest taka najważniejsza... Ale Greenie ma pewnie ważny powód, by uczynić te urodziny najlepszymi. Tak mi się wydaje...
Kiwnąłem ze zrozumieniem głową. Wszyscy uzgodniliśmy, że skoro nie mamy nic do roboty możemy zacząć ustawiać stoliki.
    O równo 16:00 do sali wpadły zadyszane Julia, Caroline z wielkimi siatkami zapewne jedzenia potrzebnego na jutrzejszą imprezę. Harry i Nialler zerwali się do pomocy dziewczynom, bo jak to powiedziała Carls, mają jeszcze takich pięć siatek plus kilka zgrzewek Pepsi, Sprite, wody mineralnej i Tymbarka. Oczywiście nie zapomniały też o alkoholu wyłącznie dla nas, który zamierzaliśmy wypić gdy wszyscy znajomi Gabi opuszczą halę. 

-I jak załatwiłyście już wszystko?-spytała Mimi zabierając od siostry jedną zgrzewkę z wodą.
Jul uśmiechnęła się do niej, ominęła dwa stoliki, które stały na jej drodze i odpowiedziała:
-Yep :D Wszystko co chciałyśmy uzgodnić jest zatwierdzone przez właściciela tej sali. Na początku nie chciał się zgodzić na ten twój wielki rzutnik, ale nasza wspaniała kuzyneczka-popatrzyła się do tyłu na zarumienioną Caroline-stwierdziła, że chyba nie wie co to jest rzutnik więc postanowiła mu to wytłumaczyć. Chyba na prawdę nie wiedział co to jest xd Tak oto wyszłyśmy z biura tamtego kolesia ze wszystkim co chciałyśmy załatwić C;
-OO, szacun, Carls-rzekł Harry idąc koło dziewczyny za mną, Monicą i Rudą.
Greenie wzruszyła tylko ramionami, ale widać było po niej, że cieszy się, iż ktoś ją docenia.
Ta dziewczyna potrafi swoje. Musi mnie tego nauczyć...-Jak myślicie-zaczął Payne z innej beczki-Lou znajdzie w końcu idealny prezent dla naszej solenizantki?
-Powiem prawdę, nie wiem. Nie mam po prostu pojęcia. Może w ogóle nic nie kupi? Skoro przez tyle czasu nie zdołał czegoś wyszukać...-zacząłem, ale przerwała mi Caroline, która zmierzała już razem z Hazzą po kolejną dawkę Pepsi.
-Na pewno coś znalazł. Widzę jak się starał. Nie wiem, czy wiecie, ale jeśli nie masz pojęcia co kupić pewnej osobie na prezent, najlepiej jest ją zaprosić na spacer. Dlatego też zgodziłam się na to żeby to Lou, a nie, któryś z was, zajął się moją siostrą. Wierzę w niego ^^
Obydwoje wyszli, a my kontynuowaliśmy temat. Tylko ja uważałem, że jeszcze nic nie wymyślił. Reszta była przeciwna. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie zadzwonić po prostu do Tomlinsona i najzwyczajniej w świecie zapytać o to co nas trapi.
-Dobra, to ja zadzwonie-zdeklarował się Niall siadając przy butelkach koło Julii. Horan przyłożył telefon do ucha i czekał aż Louis odbierze. Po dosłownie dwóch sekundach Nialler włączył głośnomówiący i z komórki mogliśmy dosłyszeć zafascynowany, zagłuszony głosik Gabi oraz wyraźny Louisa. Wow, gdzie on ją zabrał, że aż tak się fascynuje? XD
-Hallo?
-Hey, Lou. Jest tam gdzieś Gabi koło ciebie?-zapytałem na wstępie zamiast Nialla.
-Zayn? A myślałem, że to blondynek dzwoni :o Zamieniliście się komó...
-Nie, Lou. Nie zamieniliśmy się komórkami ;-; Znowu xd. Chciałem mieć tylko pewność, że nie ma tam koło ciebie Kulki, a znając Niallera, nie zapytałby o to. Więc?
-Nie ma. Właśnie ogląda jakieś najdłuższe pianino świata ;d Nie powiem, ciekawie w tym muzeum.
W tym momencie każdemu z nas opadła szczęka. Louis zawsze mówił, że nienawidzi muzeów! Skąd ta zmiana? :o Czyżby Gabi miała na niego jakiś dobry/zły wpływ?
-Lou, możesz powtórzyć?-zapytał Liam nadal zdziwiony.
-Dla mojego szanownego przyjaciela, owszem: Nawet ciekawie w tym MUZEUM. Wystarczy czy coś jeszcze XD?
-Nie, nie trzeba.-odpowiedziała Julia, która chyba zauważyła, że żaden z nas nie mógł wyjść ze zdziwienia. Dziewczyna postanowiła kontynuować za mnie:
-Skoro, nie ma Gabi niedaleko ciebie... Możesz nam powiedzieć czy masz już dla niej prezencik?
-Ymmm... Jeszcze nie kupiony, ale na szczęście, wiem już jaki wybiorę :3
-Uff, to masz szczęście-powiedziała Monica-Dobra, Lou to my już kończymy, a ty tam zajmuj się naszą gwiazdeczką :]]
-Okay. Do zobaczenia jeszcze dzisiaj :p
-Paaa, Lou-powiedzieli zgodnie Liam, Hazz i Julia.
   Gdy akurat Niall zajmował się zakończeniem połączenia, do hali wjechała Caroline przenośnymi, wielkimi głośnikami na kółkach. No tak, przecież na urodzinach nie może zabraknąć muzyki. Szczególnie kiedy będzie na niej Greenie xD
-Ekhmm... Może któryś by mi pomógł popchać to dwutonowe dziadostwo?!-zapytała z wyczuwalnym w głosie zmęczeniem. Zaśmiałem się i wraz z Payno ruszyłem do 18-latki.
Te głośniki rzeczywiście ważą ze dwie tony ;-; Mogłem pomyśleć i pomóc Carls w ich przytaszczeniu już od samochodu ://-Uffff. Te urodziny wymęczyły mnie bardziej niż myślałam.-westchnęła Carls opadając nieopodal Harryego.-Ale to nic... Szczerze wam powiem, że opłacało się zapracować żeby Gabi miała tak piękne i wspaniałe urodziny. I do tego z takimi zajebistymi przyjaciółmi.-uśmiechnęła się do nas.
-Taaa... Strasznie dużo zachodu z tym było, ale proszę-Momo wskazała na salę, na co nie tylko ja obróciłem się za stroną, w którą była zwrócona jej ręka.-Lepiej tego nie mogliśmy zrobić.
-Potwierdzam-wtrąciłem.
-A tak w ogóle, jakie macie prezenty dla Gabi?-zapytał Harry i uniósł pytająco brwi.
W tamtej chwili każdemu z nas zabłysnęły oczy. Każdy chciał zaprezentować prezent dla Kulki.

*16:44, perspektywa Caroline*
-Może najpierw panie?-stwierdził rozradowany Horan pomagając wstać Julii z miejsca pod ścianą. Gdy Jul wstała puściła rękę Niallera, chwyciła mnie i Mimi oraz podążyła w stronę naszych wcześniej zostawionych tu prezentów dla mojej siostry. Na trzech sporych paczkach leżało opakowanie z dwoma płytami w środku. Był to właśnie nasz wspólny prezent wraz z Harrym.
-Więc jak już wiecie moim prezentem dla Gabi-zaczęłam jako pierwsza-będzie film, nad którym napracowałam się tak niemiłosiernie, że już chyba nigdy nie dotknę żadnych programów do przerabiania filmów xd Postanowiłam jeszcze dokupić Gabrieli czekoladę i wspólnie z Mimi parę takich ślicznych koturnów! :3
Wyciągnęłam botki na podwyższeniu ze wzorkiem przedstawiającym flagę USA. Chłopcy wybałuszyli na mnie oczy, a ja razem z Monicą zaśmiałam się z ich śmiesznych min.
-Na prawdę Gabi w takim czymś będzie chodzić? Nie chodzi mi o to, że są brzydkie czy coś, ale nie uważacie, że to nie jest jej styl?-zapytał Liaś podchodząc do nas bliżej. Za nim podążyli Harry, Zayn i Niall. 
-Hahah, widzę, że jesteś już obcykany w tym temacie, Liam. Masz rację, to nie jest CODZIENNY styl mojej kochaniutkiej kuzyneczki, ale ostatnio mówiła nam jak to ze wszystkiego wyrasta... Więc, postanowiłyśmy jej kupić nowe buty :3 Takie do klubu, na ważne spotkanie, randkę... No wiecie... W każdym razie na pewno jej się spodobają, bo Gabi uwielbia wszystko z motywem flagi Ameryki ;d-Monica mówiąc to, dała do potrzymania buty Zaynowi i zaczęła szukać odpowiedniej torebki na nie. Kiedy już znalazła włożyła do niej botki i czekoladę z rodzynkami. Położyła nasz wspólny prezent na jednym z głośników i przekazała pałeczkę Julii:
-Okay, sis. Twoja kolej :D
-Czekaj, czy Gabi przypadkiem nie lubi czekolady? :o-słusznie zauważył Niall, na co ja chytrze się uśmiechnęłam i odpowiedziałam:
-Owszem, nie lubi :D
-To dlaczego jej kupiłyście?-dopytywał się Harry.
-Pomyśl... Kiedy Kulka zobaczy czekoladę, będzie chciała ją komuś oddać, lub się podzielić, a osoba, którą zna, i która uwielbia czekoladę i mogłaby za nią życie oddać jestem ja! :3 Taki mój mały, podstępny plan xd
-Aha! Dobra jesteś! XD -pochwalił mnie Zayn, na co ja mu podziękowałam i ukłoniłam się teatralnie.
-Dobra, Jul, mów co tam masz dla naszej Kulki-upomniała Monica Julię.
-Nooo... Ja mam dla Gabisi jej ulubiony instrument-gitarę! I do tego w odcieniu niebieskiego morza!-widać było, że moja kuzynka jest bardzo dumna ze swojego daru dla Kulki.-Dodałam jeszcze do tego pakietu kilka piórek gitarowych i zapasowe struny ;3 Dostanie ode mnie jeszcze dużżżżżo słodyczy ♥
Ruda wzięła gitarę do rąk i pokazała ją wszystkim. Gdy Niall na nią spoglądał wyglądało to, jakby mówił wzrokiem: "Chodź do mnie! Ja cię chcę!" xd.
-Ok, to kto teraz?-zapytała Monica z założonymi rękami na biodrach. Nikt się nie odzywał więc zaproponowałam:
-Może od najmłodszego?
Mój pomysł został przyjęty, więc już po chwili Harry szykował się, aby powiedzieć nam co kupił. Niestety, chłopacy nie mieli przy sobie prezentów więc musieliśmy sobie je wyobrazić.
-Więc, ja kupiłem dla Gabi... AŻ 10 KILO ŻELKÓW OWOCOWYCH! XD-na słowa Hazzy, w pomieszczeniu zapanowała lawina śmiechu. Kiedy się uspokoiliśmy, Loczek mógł dokończyć:
-Oraz wielką, pluszową żyrafę :3
-Hah, no to Gabi będzie mieć zajebiaszcze prezenty xd Takie orydżinal i wiesz... No.-powiedziałam, na co znów można było usłyszeć śmiechy zgromadzonych.
-To teraz chyba ja-odezwał się blondynek, kiedy się już uspokoiliśmy. Wszyscy z uwagą zaczęli słuchać każdego słowa Nialla:
-Ja zakupiłem najmłodszej z nas na urodziny taki słiiiiiit t-shirt z napisem: "I love Irleand ♥" i do tego buty ♥ Taki zestawik ^.^
I znów wszyscy zaczęli się śmiać. Nawet nie z tych rzeczy, które Horan kupił, ale z tego, w jaki sposób nam je przedstawił. Nie ma już szans, żebyśmy do końca dnia już byli spokojni xd
-Ok, ok. To teraz Liam <3-powiedziałam, na co wymieniony chłopak zaczął:
-Ja, jako dobry słuchacz, postanowiłem kupić Gabi, coś, co jest związane z uważnym słuchaniem jej opowieści itd. Więc, jej prezentem ode mnie jest specjalnie zamówiona deskorolka, z wymalowanymi nutkami na tyle. Kulka kiedyś mówiła, że trochę jeździła i teraz do tego chce wrócić. Podobno już kiedyś byłyście na deskach, c'nie dziewczyny?
-Tak, ale nam to w ogóle nie wychodziło. Za to Gabi! Wow! Ona była niesamowita!-powiedziała Monica, na co ja z oburzeniem odparłam:
-Że co?! Ja przecież sobie doskonale radziłam! To była bułka z masłem! Phi! Też mi coś! Jeździć na tak prostym przedmiocie!
Wszyscy się zaśmiali (znowu -.-) i powróciliśmy do przedstawiania swoich prezentów.
-Czyli teraz nadszedł czas na mój prezent. A więc, ja dam Kulce kalendarz ze zdjęciami Paryża. Taki strasznie duży, prawie na połowę ściany c:
Pogratulowaliśmy Zaynowi dobrego pomysłu i postanowiliśmy się po woli zbierać do domu. Przecież było już dobrze po 17, a zapowiadało się na deszcz.
      Przyjechałyśmy do domu, a chłopcy wrócili do swoich. Pędem ruszyłyśmy do kuchni. Musiałyśmy jeszcze zrobić tort, co nas trochę ucieszyło, bo zawsze lubiłyśmy piec, zwłaszcza Mimi i Julia, a zrobienie takiego tortu, to nie było dla nas lada wyzwaniem. Wzięłyśmy się więc do pracy, przy tym dużo się śmiejąc. Wieczór minął nam szybko i, zanim się obejrzałyśmy, już kładłyśmy się spać, nastawiając budzik na 5:30 jutro rano. Położyłyśmy się około 19, więc nie widziałyśmy jak Gabi wróciła do domu. Oczywiście przed pójściem spać dobrze schowałyśmy tort na jutrzejsze urodziny Gabi. Kiedy leżałam w łóżku myślałam tylko o dwóch rzeczach: o jutrzejszych urodzinach i o słodkim śnie, który tak bardzo kocham...

*20:01, perspektywa Louisa*
      Właśnie chodziliśmy między różnymi sklepami rozmawiając i śmiejąc się, jak to robią przyjaciele.
-I jak ci się podobało w muzeum?-zapytałem zmieniając temat. Dziewczyna popatrzyła na mnie i po chwili odpowiedziała:
-Było wspaniale! Dziękuję ci za ten dzień. Dzięki tobie się nie nudziłam c:
-Heh, nie ma za co. Wiesz, może wracajmy już po woli do auta, bo coś zaczyna kropić-powiedziałem, gdyż poczułem kilka kropel deszczu na mojej głowie, a potem jedną na nosie.
-Wiesz co? Nie chce mi się wracać. Za dobrze się bawię. I nawet mogłabym zmoknąć do suchej nitki, ale ja jeszcze nie chcę i nie mam zamiaru wracać.
-Gabi, przeziębimy się-powiedziałem rozśmieszony odpowiedzią Kulki.
-I co z tego? Mam ochotę zaszaleć! Chodź ze mną...-dziewczyna wyciągnęła w moją stronę rękę, a ja z chęcią się jej chwyciłem. Gabi pobiegła do przodu, ciągnąc mnie za sobą. Po kilku minutach biegania, zatrzymaliśmy się na jakiejś pięknej alejce. Na samym środku stała piękna, duża fontanna. Światła z latarń podświetlały wszystko, dając niesamowity efekt. Mżawka zdążyła się już przerodzić w gęsty deszcz. Biegaliśmy i skakaliśmy w kółko jak małe dzieci, ciesząc się ze wszystkiego. Bawiliśmy się wspaniale! Gabi była cała przemoczona, zresztą tak jak ja. Miała całe mokre włosy, co dodawało jej jeszcze więcej uroku niż wcześniej. Wyglądała pięknie...
      Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Słysząc kaszel Gabi, oprzytomniałem i powiedziałem:
-Gabi, na prawdę musimy już wracać i się wysuszyć, bo będziemy chorzy, chodź-objąłem dziewczynę w pasie i spokojnie przyprowadziłem ją do auta. Wiem, że gdyby nie jej napad kaszlu, opierałaby mi się, że chce zostać.
Żeby tylko nie zachorowała... :<      Przed wyjazdem, założyłem Gabi na ramiona moja bluzę, gdyż cała się trzęsła i miała sine usta. Podczas jazdy starałem się jechać jak najszybciej, żeby znaleźć się w domu dziewczyn i położyć ją w jej pokoju oraz zadbać, by spokojnie zasnęła. Po 10 minutach, zobaczyłem, że Gabi śpi wtulona w fotel samochodu. Ten widok był słodki. Taka mała Gabi, śpiąca sobie niewinnie w fotelu.
      Kiedy dotarłem do posiadłości dziewczyn Fox, zdecydowałem, że nie chcę budzić Gabi z jej słodkiego snu, więc zaniosłem ją na górę do jej pokoju.
Dziwne, że Kulka ani drgnęła, gdy ją brałem na ręce. A jeszcze dziwniejsze jest to, że nie obudziła się, kiedy uderzyłem jej stopą o ścianę XD Ta dziewczyna ma na prawdę twardy sen :p
      Nawet nie wiem dlaczego, moje rozmyślenia poszły w całkiem innym kierunku:
      Ciekawe, jak bym sobie radził z budzeniem Gabi rano, gdybyśmy byli razem... Może zimna woda? Nie, zbyt brutalne :[ Hmm... Skoro ma taki twardy sen, to nie byłoby to łatwe ;// ... Już wiem! Trzeba zadać pytanie, jak budziłbym swoją dziewczynę rano? Zapewne buziakiem, a potem szeptałbym jej do ucha cichutko i powoli, że czas już wstawać. Ciekawe, jak Gabi by na to zareagowała c: Ciekawe jak to jest być jej chłopakiem. Jak to jest wpić się w jej usta i delikatnie gładzić ręką jej włosy... CO?! O czym ja myślę?! O.O
Natychmiast zaprzestałem refleksji o tym, jakbym budził rano Gabi, gdybyśmy byli razem. Nie powiem, przestraszyłem się, że w mojej głowie mogą powstawać takie myśli.
No bo niby skąd mogły się wziąć? Przecież ja nie kocham Gabi, a jak już, to jako przyjaciółkę... Chyba że? Nie wiem ;/// To takie dziwne i smutne, że nie potrafię nazwać swoich uczuć do dziewczyny :< Czy ja jestem, aż takim idiotą?! Ehh... :/ Dobra, zróbmy porównanie. Najpierw wyliczę to co mi się podoba w Gabi, a później to co mi się nie podoba i na tej podstawie osądzę, czy zakochałem się w Kulce...
Natłok myśli w mojej głowie nie ustępował. Dotarłem do pokoju dziewczyny, ściągnąłem jej buty i delikatnie, jakby była z porcelany, położyłem Gabi na łóżku. Przykryłem ją kołdrą, pocałowałem w czoło i powiedziałem ciche: "Dobranoc". Siedziałem z brzegu materacu i, ciągle spoglądając na śpiącą dziewczynę, z uśmiechem na ustach kontynuowałem moje przemyślenia:

      A więc tak. W Gabi podoba mi się:
  • Jej poczucie humoru.
  • Jej uśmiech, który powoduje na mojej twarzy radość.
  • Jej wspaniałe wyczucie stylu.
  • Jej sentymentalność.
  • Jej śmiech, który powoduje ciepło przeszywające mnie całego.
  • Jej brązowe, długie włosy.
  • Jej wiara w spełnianie marzeń.
  • Jej zdolność przekonywania.
  • Jej śniada cera.
  • Jej często pokazujące się rumieńce na policzkach.
  • Jej figura.
  • Jej marudzenie.
  • Jej głos.
  • Jej brązowe, przenikliwe oczęta, za które dałbym wszystko. Walczyłbym o nie z całym światem, jeśliby było trzeba.
  • Jej... wszystko.

Ok, coś dużo tego :/ Dobra, teraz co mi się nie podoba.
W Gabi, nie podoba mi się:

  • ...
Hmm... Chyba nic. Wszystko w niej uwielbiam. Dziwne... Ale zostawmy tę sprawę na jutro, bo dziś jestem wykończony, a muszę jeszcze pojechać kupić ten prezent dla Gabi.     Delikatnie podniosłem się z łóżka, na którym smacznie spała dziewczyna. Ostatni raz na nią spojrzałem i wyszedłem z pokoju. Po chwili byłem już w samochodzie i kierowałem się ku sklepu, w którym miałem zamiar kupić prezent dla jutrzejszej solenizantki. Na moje szczęście, sklep ten, był czynny do 21:30, a była była 21:20. Kupiłem prezent dla Gabi, wyszedłem i pojechałem wprost do mojego i Hazzy domu. Gdy wszedłem do budynku, wszędzie było ciemno i cicho.
No tak, co się dziwić. Harry uwielbia spać, zwłaszcza, że było już po 22 xd.
Cichuteńko skierowałem się do mojego pokoju, żeby nie obudzić Loczka i padłem na łóżko. Przypomniałem sobie, że muszę jeszcze zapakować prezent dla Kulki na jutro, więc z niechęcią i ociąganiem się, wstałem z wygodnego materacu i zapakowałem podarunek dla Gabi w ładny, prezentowy papier. Poszedłem wziąć szybki prysznic i już po chwili leżałem na moim wygodnym łóżku, które w tej chwili było moim jedynym marzeniem. Po wyczerpującym dniu, pełnym wrażeń, zapadłem w tak głęboki sen, że wydawało się, iż tylko dwutonowy głaz może mnie z niego wydostać. Albo śmiech Gabi...

_________________________________________

Koniec. Nareszcie skończyłam ten rozdział :> Nawet nie wiecie, jak jestem szczęśliwa =3 Ok, mam nadzieję, że tym razem to nie będzie "pechowa trzynastka" i pod tym rozdziałem pojawią się komentarze ♥ Pamiętacie, że was kocham, prawda? :** Dziękuję za wszystko i do napisania! <333
PS "jutro" urodziny Gabi! Cieszycie się? xd Bo ja tak <33

a to tak, dla przypomnienia:

♥ CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥

Lots of love
~Gabi ♥