sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 13

Rozdział 13

"(Nie)wygrany zakład"


*Poniedziałek, 04.06.2012r. ,13:29, perspektywa Caroline*

     Harry nalał sobie oraz mi wody do szklanki i usiadł naprzeciwko mnie przy małym stoliczku robiąc coś na komórce. Chyba właśnie włączył wifi, bo jego komórka stale wydawała nowe odgłosy.
Tak to jest być sławą mającą twittera. Ciągle nowe powiadomienia... Ehh :c W takim razie już lepiej go wcale nie mieć. Zastanawiam czy się Hazz odczytuje wiadomości na przykład od Liam'a podane za pomocą twittera. Może widzi je dlatego, że połowa osób na tym portalu podaje je dalej XD Pewnie tak ;3
     Nagle chłopak zaczął coś wystukiwać w urządzeniu, a po chwili, mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości, lub czegoś innego na przykład jakiegoś tweeta. Tak, moja komórka ma płatny internet do jutra, więc powiadomienia przychodzą mi nawet w nieoczekiwanym momencie. Spojrzałam na tweeta, który był skierowany do mnie:
"Widzę, że jedzonko smakuje @Real_Caroo. Podzielisz się? xx"
Ten wpis należał do Harry'ego. Kiedy go przeczytałam, omal nie zakrztusiłam się kawałkiem mojego "jedzonka", jak to uzgodnił Primadonna xd.
-HAHAHAHAHHAHAHAAHAHHAH XDDD Harry, ty to masz teksty!-zaśmiałam się, gdy połknęłam kawałek kurczaka. Postanowiłam mu odpisać:
"@Harry_Styles oczywiście, że smakuje c: Paszoł won, od mojego jedzoooooonka! Jak chcesz to sam sobie kup x"
     Gdy Loczek przeczytał moją odpowiedź zaśmiał się pod nosem, a ja, wykorzystując okazję, nagrałam go, robiąc później z tego gif'a i publikując go z takim podpisem:

"Huhu, widzę @Harry_Styles , że nieźle się bawisz C: Mój tweet, aż tak bardzo cię rozweselił? xx"
Po chwili mogłam usłyszeć dźwięk przychodzącego tweeta w komórce mojego towarzysza. Harry wziął wcześniej odłożony telefon z blatu i zaczął czytać. Na jego twarzy znów można było ujrzeć dwa słodkie, dołeczki. Na ich widok, mimowolnie się uśmiechnęłam.
Jak to jest, że za każdym razem widzę tą rozpromienioną twarz, na moją wkrada się ten przeklęty uśmieszek?!        Zaczęliśmy rozmawiać.
Jeszcze nigdy, z nikim tak dobrze mi się nie gadało! o.o
Naszą konwersację przerwała Monica, która weszła do kuchni i powiedziała:
-Widzę, że dobrze się tu bawicie, ale miło by było, gdybyście zaszczycili nas waszą obecnością c:
-Hah, pewnie! Zaraz przyjdziemy.-odpowiedziałam i ruszyłam w stronę zmywarki, aby tam włożyć talerz po moim przepysznym posiłku :p
-A tak w ogóle, to jakie jest twoje ulubione danie? -zapytał Harry, na co ja się zdziwiłam. Nie codziennie, ot tak ktoś mnie pyta o ulubione danie, ale z racji tego, że znam Harry'ego jakiś tydzień, odparłam chłopakowi:
-Raczej nie mam takiego, które miało by ode mnie miano ulubionego... Nienawidzę ryb, to ci mogę powiedzieć o moich zwyczajach żywieniowych =3 A twoje? C:
-Hmmm... Podobnie do ciebie. Tyle, że lubię sushi.
Usiadłam z powrotem naprzeciw Styles'a. Wydałam cichy dźwięk w stylu "Fuuu" i zaśmiałam się z chłopaka. Dalsza rozmowa była taką konwersacją poznawczą. Pytaliśmy się o różnorakie rzeczy, żeby lepiej się poznać, co było rzeczą oczywistą. I tak w końcu musiałabym się go zapytać np. o to jaką ma pościel, czy o to jak nazywali go rodzice kiedy był mały xd.
-Dobra, Harry. Lepiej chodź tam do nich, bo nie wiadomo co mogą sobie o nas pomyśleć :x-powiedziałam, kiedy przypomniało mi się, że mięliśmy iść do salonu, gdzie znajdywała się reszta.
-Ty to masz myśli-odpowiedział Harry, ale nie zapowiadało się, żeby kiedykolwiek ruszył swoje dupsko i poszedł za mną do pokoju.
-Ah, tak? Jak chcesz mogę się z tobą założyć, że jak wejdziemy do salonu, to Monica powie: "Co wy tam robiliście?..." i do tego poruszy brwiami-odparłam krzyżując ręce na klatce piersiowej i patrząc na Harry'ego z góry.
-Ahaa... Że niby tak?-w tym momencie Loczek poruszył brwiami, na co ja nie mogłam znieść tego okropnie śmiesznego widoku i prawie popłakałam się z nadmiernej ilości śmiechu. Kiedy skończyłam, wytarłam spływające jeszcze łzy z moich policzków i powiedziałam rozchichotanym jeszcze głosem:
-Tak, o to mi chodziło XD To co? Zakład stoi?
Harry zamyślił się przez chwilkę, po czym z uśmiechem powiedział:
-Jak wygram, będziesz musiała pójść na środek ulicy i krzyknąć, że uciekłaś z psychiatryka i szukasz miejsca do spania.
-Ok, ale jak ja wygram-zaczęłam pewna swojej wygranej, no bo przecież to nie on zna Monicę od dzieciństwa-Będziesz musiał... Hmm... O! Już wiem! Będziesz musiał podejść do pięciu ludzi, wybranych przeze mnie, na ulicy, lub w hotelu, jak tam chcesz, złapać ich za ramię i powiedzieć głosem pełnym grozy: "Widzę zmarłych ludzi... Pomóż." =D
Wysuszyłam moje ząbki w pełnym uśmiechu, a Harry się przez chwilę zamyślił, lecz po chwili podał mi swą dłoń z chytrym uśmiechem, a ja bez wahania ją chwyciłam. Kiedy uścisnęliśmy dłonie, Loczek powiedział:
-Zakład stoi.
Pełni swoich przekonań, wstaliśmy z krzeseł (tak właściwie to Harry, bo ja już stałam xd) i ruszyliśmy w stronę drzwi. Wyszliśmy przez nie i...
-Hej! Co wy tam robiliście?...-przy słowach Mimi można było zauważyć śmieszne poruszanie brwiami.
Na słowa i gest Monicy zaczęłam skakać jak szalona po pokoju i krzyczeć: "WYGRAŁAM! WYGRAŁAM!", na co Harry z dezaprobatą odwrócił się, legł na puszystej ładnej wykładzinie i przytulił się do niej jak do misia. Wszyscy patrzyli się na nas jak na dwójkę obłąkanych ludzi; na mnie, bo nadal skakałam nad Hazzą, a nawet przez niego i na chłopaka, który sprawiał wrażenie jakby miał chorobę sierocą lub doświadczył za mało miłości w życiu.
      Gdy już wszystko wyjaśniłam pozostałym okazało się, że nie tylko ja wygrałam dziś zakład z Loczkiem. Lou, założył się z nim, że na pewno się zobaczymy... Tak, ja, Mimi, Gabi i Julia z calusieńkim One Direction. Ah, ta intuicja Louis'a c: Nieźle. BooBear tylko spotęgował "chorobę" Harry'ego, bo ten zapiszczał cicho, wstał powoli z dywanu i wyszedł trzaskając drzwiami. Tak jak myślałam, po chwili wrócił. Przecież gdzie miałyby się podziać? No właśnie, nigdzie.
-To co, Primadonno? Idziemy wybrać ofiary do twojego zadania?-zapytałam podekscytowana, a Hazz popatrzył się na mnie wilkiem.-Uhhuh, uważaj, bo będziesz miał zakrwawione oczy... A w sumie, to lepiej xd Będziesz sprawiał wrażenie bardziej obłąkanego :3 I przynajmniej będziesz miał nauczkę z tego, żeby nie zakładać się o to, co kto zrobi.
-Oh :(((((( Jesteś podła ;<-powiedział Harry i przeczesał ręką swe loczki, a z mojej twarzy nie schodził zwycięski uśmiech.
-I ty myślisz, że ja tego nie wiem? XD-powiedziałam patrząc mu prosto w twarz. Ten przysunął się bliżej mnie i z cwaniackim uśmieszkiem odpowiedział:
-Jeszcze się zemszczę ;3
-Ah, tak? To się przekonamy-pochwyciłam jego wyzwanie i oparłam ręce na biodrach ciągle spoglądając mu w zielone tęczówki, które tak pięknie odbijały światło...
-No to co? Rewanż, skarbie?-zapytał poruszając brwiami-No chyba, że się boisz...-dodał, na co ja zaśmiałam mu się w twarz:
-Ja?! Mam się bać ciebie, lamusie?!
-Teraz to mnie rozśmieszyłaś. Hah, to co, słonko? O co się zakładamy?-ciągle patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze twarze dzieliły milimetry. Żadnemu z nas nie zniknął podły uśmieszek z twarzy.
-Ymm... Nie chcemy przeszkadzać, ale... CO WY, DO JASNEJ CHOLRECI, WYRABIACIE?!-posłyszeliśmy głos mojej siostry. Obydwoje obróciliśmy głowy w stronę pozostałych i zobaczyliśmy tam siedem par oczu skierowanych na nas. Wszyscy byli rozbawieni całą tą sytuacją, jak również trochę zdziwieni naszą pozycją. Pochwyciłam w tym "tłumie" twarz Monicy, która wyraźnie przekazywała mi treść typu: "Uhuhu, coś się kroi xd". Przewróciłam na tylko na to oczami i postanowiłam odpowiedzieć mojej sis:
-A co? Nie widać? Harry tak bardzo jest zdesperowany tym, iż przegrał Z DZIEWCZYNĄ, że potrzebuje drugiej porażki, aby zrozumieć, że ZE MNĄ SIĘ NIE DA WYGRAĆ!-przy ostatnich słowach zwróciłam z powrotem swoją twarz do Hazzy. On tylko przewrócił oczami i przypomniał mi:
-To co, kochanie? O co się zakładamy? Bo ja nie mam pojęcia, ale wiem, że mam ochotę skopać ci ten zacny tyłeczek xd
-O, jak słoooodko <3 Uważasz, że mam "zacny tyłeczek"? Oj, dziękuje ♥ -odwróciłam się i popatrzyłam, na swoje cztery litery, później powracając wzrokiem do Loczka-Ja też tak uważam =3
Na moje słowa w pokoju zapanował tak duży śmiech, że nic nie można było usłyszeć.
Niall śmiał się najgłośniej. Chyba ma to już w zwyczaju :D. Po chwili usłyszałam jakieś potężne walnięcie co, jak później się dowiedziałam, okazało się, być spotkaniem Niallera ze ścianą. Szkoda, że tego nie widziałam.
Za to ciągle patrzyłam na Harry'ego, który uśmiechnął się jeszcze bardziej i bezgłośnie powiedział:
-Tak uważam :>
Zachichotałam na te słowa, lecz zauważyłam, że reszta się uspokaja, więc przystosowałam się do nich, robiąc to samo.
-Więc... Ohh... Te fanki nie dadzą nam spokoju :< Nie żeby coś, ale to na prawdę jest troszkę uciążliwe... Skupić się nie mogę :/-powiedział Harry najwyraźniej zirytowany tym, że dziewczyny pod hotelem tak głośno krzyczały, iż nawet przez niby "dźwiękoszczelne" okna było słychać ich krzyki.
-Nie przesadzaj, przecież one was kochają i zrobiłyby wszystko, żeby powiedzieć wam zwykłe "cześć" lub "miłego dnia" :>-wtrąciła się Julia, a ja jeszcze dodałam:
-A poza tym, to przecież nie macie aż tak duuuużo fanek na ile wam się wydaje :3
-A założymy się?-na twarzy Harry'ego znów rozrósł się ten przerażający, a jednocześnie tak pociągający uśmiech jaki widziałam w życiu. Z podobnym bananem odparłam:
-O! Wymyśliłeś o co się założymy! Świetnie! Więcc... Ok, już mam. Przejdziemy się po hotelu i po prostu sobie staniesz na środku sali na dole i się uśmiechniesz. Jeśli w przeciągu 10 minut przyjdą do ciebie po autograf przynajmniej trzy osoby, to uznajemy, że ty wygrywasz. Ale jeśli nikt do ciebie nie podejdzie lub tylko dwie osoby, w co najszczerzej wątpię, ja wygrywam. Zgoda?-powiedziałam, na co Harry zamyślił się, lecz po chwili odparł:
-Okey. Więc jak ja wygram to nie będę musiał robić tamtego zadania, a ty będziesz musiała zrobić to co ci wcześniej kazałem.
-Spx ;3 A jak JA wygram, co jest bardziej prawdopodobne, będziesz musiał zrobić to co wcześniej ci kazałam i w dodatku krzyknąć na ulicy, to co kazałeś mi :> Umowa stoi?-wyciągnęłam ku niemu rękę, a ten przez chwilkę, patrząc na moją wyciągniętą dłoń, zamyślił się, ale nie trwało to długo, gdyż już po chwili ściskaliśmy sobie ręce.
-I niech wygra najlepszy!-usłyszeliśmy radosne krzyki Louis'a i Gabi, tak jakby za sprawą telepatii powiedzieli to w tym samym czasie. Mrugnęłam do Loczka i pociągnęłam go za sobą na korytarz, a za nami podążyła reszta. Harry chciał wejść do windy, ale ja pociągnęłam go do schodów mówiąc:
-Nigdy więcej nie wsiądę z tobą do windy, więc pójdziemy tędy c:
Chyba usłyszała to Monica, ponieważ kiedy skończyłam mówić rozległ się donośny śmiech mojej kuzynki, taki, jakby za chwilę miała się udusić.
W końcu dotarliśmy na dół, a ja pokierowałam nas do pokoju, który wybrałam na rozstrzygnięcie tego jakże mądrego zakładu, inaczej mówiąc: do holu przy recepcji.
-No dalej, Primadonno. Pokaż mi ile masz fanów.-powiedziałam stając na środku pomieszczenia, koło Harry'ego, z założonymi rękami na biodrach.
-Jak chcesz, ale potem nie przychodź do mnie z płaczem.-odpowiedział i uśmiechnął się zadziornie.
-I to mówi facet, który niecałe 8 minut temu leżał na podłodze i tulił się do niej jak do misia, z powodu PRZEGRANIA Z DZIEWCZYNĄ! XD-odpowiedziałam mu podkreślając ostatnie słowa, a przechodząca obok dziewczyna zaśmiała się pod nosem, co Loczka trochę wkurzyło. No tak, była wysoką, szczupłą i ładną blondynką.
Nie to co ja. Taka brzydka, beznadziejna brunetka ;< Nie mówię "niska", bo co jak co, ale jestem wystarczająco wysoka ;3 Nie ma to jak metr sześćdziesiąt dziewięć.

-Dobra, to ty tu sobie stój, a ja i reszta pójdziemy się napić soczku, czy czegoś tam, z dala, aby ci nie przeszkadzać. Miłego samotnego stania przez 10 minut! -powiedziałam jeszcze na odchodnym i już po chwili z ukrycia obserwowałam każdy ruch Hazzy.
Ugh. To sobie poczekamy...

*14:40, perspektywa Niall'a*
    Oglądaliśmy Harry'ego z ukrycia, aby nikt się nie zorientował o co chodzi. W pierwszych 3 minutach nic się nie działo, lecz do hotelu niespodziewanie weszła grupa młodych dziewczyn. Było ich około 8 i wyglądały na turystki. Harry odwrócił się do nas, uśmiechnął i bezgłośnie powiedział do Carls:
-Już przegrałaś.
Caroline nieźle się wkurzyła i cały czas mruczała pod nosem coś w stylu:
-To nie fair. One nie powinny się tu zjawić...
Współczuje jej... :/
     Loczkers najpierw stał w miejscu, a gdy jedna z dziewczyn go zauważyła, on uśmiechnął się do niej i powiedział krótkie: "Hi!". Jej reakcja była bezcenna. Najpierw wybałuszyła na niego oczy, a potem podeszła do Harry'ego z zeszytem i długopisem. Nadal w fazie szoku poprosiła Loczka o autograf. Po chwili jednak zaczęła cały czas nawijać jak najęta, a chłopak tylko się do niej uśmiechał i od czasu do czasu potakiwał. Można było się domyślić co ta dziewczyna mówi:
"-OMG, nie mogę uwierzyć, że cię spotkałam! Uwielbiam cię!..." itd.
Oczywiście, na pewno starała się rozmawiać z Harry'm normalnie, co było widać po niektórych dłuższych odpowiedziach Loczka, lecz nadal była w szoku.
Tak już jest :) Nie da się na to nic zaradzić. Rozumiem to, bo przecież miałem to samo gdy spotkałem się po raz pierwszy z moim idolem-Justinem Bieberem. To było niesamowite przeżycie C: Będę o nim pamiętał do końca życia, zwłaszcza, że mam jego numer!
Uhh... Skoro już o tym mówię, a raczej myślę, muszę się zapytać dziewczyn czy go lubią. Mógłbym którejś z nich zrobić niespodziankę i zapoznać ją z Justinem. Kiedy Carls i Harry byli w kuchni, za pozwoleniem Juli "grzebałem" w jej telefonie. Widziałem tam kilka jego piosenek, więc myślę, że Ruda go na pewno nie nienawidzi c:
Po chwili zobaczyliśmy jak Harry pokazuje ręką na grupkę dziewczyn, które go nadal nie widziały, mówiąc coś, a gdy skończył, osoba obok niego jakby oprzytomniała i pędem ruszyła ku koleżankom. Loczek w tym czasie się do nas obrócił i można było wyczytać z jego ust:
-Szykuj się na przegraną, wariatko.
Oczywiście, było to skierowane do Carls, a ona aż zaczerwieniła się ze złości. Musieliśmy ją mocno trzymać, kiedy Harry był otoczony przez tamte dziewczyny i rozdawał już chyba z dziesiąty autograf. Caroline cały czas mówiła, że to nie fair, a później miała zamiar tam iść i to przerwać.
-Caroline! I tak już nic nie zrobisz. Skąd mogłaś wiedzieć, że akurat teraz wejdą te dziewczyny?! Przestań się wyrywać, bo zachowujesz się jak zazdrosna blondynka-powiedziała Monica, na co Carls w mgnieniu oka się uspokoiła, a na jej policzki wkradły się dwa małe rumieńce.
Czyżby nasza Caroline się zawstydziła? Nie wiedziałem, że to możliwe...
-
A może faktycznie jest zazdrosna? Hmm?-powiedziałem i poruszyłem znacząco brwiami, na co od razu dostałem z liścia. Na serio! Dostałem z liścia! Nie zgadniecie od kogo! xd Od...
-OMG, Niall, przepraszam cię, nie chciałam, na prawdę...-Carls zasłoniła usta dłońmi i zaczęła mnie przepraszać, jakby to co zrobiła było pod sprawą impulsu. Przyłożyłem rękę do czerwonego policzka i zaśmiałem się przerywając monolog Caroline.
-Nic się nie stało, Greenie. Rozumiem przez to, że takich żartów zbytnio nie lubisz c:-powiedziałem uspokajając dziewczynę, a na jej twarz znów przywędrował ten rumieniec.
-Hah, no tak. Rozgryzłeś mnie. Niall, na prawdę przepraszam :( Tak mi przykro.-przynjamniej dobrze, że odwróciłem jej uwagę od Hazzy, bo coraz więcej dziewczyn przybywało do jego osoby...
-Emmm... Lubisz może Justina Biebera?-zapytałem, by dziewczyna nie mogła odwrócić się w stronę mojego przyjaciela teraz już pstrykającego sobie zdjęcia z poszczególnymi osobami. 
Kiedy minie to 10 minut?!
Zaraz przyłączyła się do nas Julia, bo chyba spostrzegła, że gdyby Caroline się odwróciła, Harry ucierpiałby w trybie natychmiastowym. Przytuliła się do Greenie od tyłu i położyła głowę na jej ramieniu jak Lou i Zayn w teledysku do One Thing:
-No właśnie, żółwiku, lubisz Justina?
-Jul, właśnie dlatego cię kocham XD Na serio nie wiesz ;-;?
-Oczywiście, że wiem. Chciałam tylko podwoić siłę pytania Niallerka =3
-Ahaaaa... xdd Hm, hm, hm. Więc...
IF AJ ŁAS JOR BOJFREND!-Carls zaczęła śpiewać piosenkę Justina-Boyfriend, która została niedawno opublikowana w sieci. Podłapałem od niej rytm i razem z Julią i Carls śpiewaliśmy na całe gardła. Po chwili całe nasze towarzystwo przyłączyło się do nas, a Gabi, próbując nas przekrzyknąć, powiedziała:
-Ja was nie znam :o
Oddaliła się około trzech metrów od nas, stała sama jak kołek i śmiejąc się z nas przykuwając uwagę kilku pracowników hotelu. Na szczęście wszyscy się tylko uśmiechnęli pod nosem i wrócili do swoich poprzednich czynności. Gabi ma zarażający śmiech :D
Po jeszcze kilku zaśpiewanych piosenkach Justina, zgraja przy Harry'm zorientowała się, że niedaleko ich stoi pozostała czwórka One Direction. Ops.
-Może powinniśmy już iść, co?-jako pierwszy się odezwałem, a reszta w końcu przestała śpiewać. 
-Dlaczego mamy już iść, przecież to jest hotel, a w hotelach można robić co się chcę!-rzekł Liam.
No tak, wieczny szaleniec.
-Taaaa... Ale chyba nie wtedy kiedy możemy zostać obdarci z naszych ubrań ;-; Nie śniło ci się nigdy, że wyszedłeś do ludzi nago? Jeśli nie, to zaraz możesz się przekonać jak to jest, bo widzę, że coraz więcej dziewczyn wchodzi do "Star", a Hazz się powoli wycofuje, więc... Może zniknijmy, zanim ten koszmar się spełni? O! Harry!-zwróciłem się do Loczka, który przybiegł do nas, a on tylko kiwnął głową na windę i popchnął nas na nią. Zorientowaliśmy się o co chodzi i ruszyliśmy, lecz przed windą, zatrzymał nas głos Juli:
-Czekajcie, lepiej będzie jak ja i dziewczyny pójdziemy schodami, a wy windą, bo jeśli wszyscy wpakujemy się do windy to:
a) jutro w gazetach, internecie itp. ogólem wszędzie będzie huczało, że One Direction znaleźli sobie nowe przyjaciółki lub gorzej, nowe dziewczyny -.-
b) gdybyście poszli schodami Directioners zauważyłyby, który to wasz pokój, a potem nie mielibyście szans na wydostanie się z hotelu.
Julia to jednak jest mądra :o Zgodnie pokiwaliśmy głowami i na nasze szczęście, zaraz przybyła nasza winda. Wsiedliśmy z chłopakami do niej i już jechaliśmy na swoje piętro.

*14:56, perspektywa Monicy*
-Jeny, jakie te schody wymęczające-powiedziałam do moich kuzynek i siostry kiedy już mogłam odsapnąć na piątym piętrze. Złapałam się poręczy i pochyliłam. Koło mnie przeszła Caroline, która już oddychała swobodnie mimo tak wielkiego wysiłku.
-Chyba muszę zacząć biegać z tobą-zaśmiałam się zwracając do Greenie.
-Monica, ty mnie po prostu rozwalasz. Nie mów, że cię to zmęczyło ;-; Ojj, dobra nie będę ci już tak truła, bo widzę po twojej minie, że zaraz możesz mi nieźle dokopać mimo zmęczenia XD
Jul i Gabi popatrzyły na siebie, parsknęły śmiechem i ruszyły w stronę pokoju chłopaków.
Jednak One Direction są rozpoznawalni... Nie myślałam, że aż tak bardzo. Ale proszę! Mamy dowód. Ciekawe dlaczego my ich nie kojarzyłyś... Ahhhha! Przecież ja kojarzyłam Zayn'a!! Wtedy gdy potknęłam się o niego na schodach w domu! To stąd go prawie rozpoznałam! Dlaczego nie wpadłam na to wcześniej?

-Mimi, idziesz?-zapytała z oddali Carls.
No tak. Przecież stoję tu w osłupieniu i myślę. A one już poszły ;-; Muszę rzadziej "odpływać"...
Nie odpowiedziałam kuzynce. Gdy już dotarłam do pokoju 43 zamknęłam ostrożnie drzwi jakby miały zaraz się rozpaść i odwróciłam się do mojego towarzystwa.
Caroline siedziała cicho na podłodze przed Malikiem i wpatrywała się w niesamowity widok za oknem, Gabi żywo dyskutowała z moją sis, Niall'em, Liam'em i Lou, a Hazz nie mając nic do roboty przełączał kanały w TV. Usiadłam na podłodze przed Harry'm tak aby móc rozmawiać z nim, Caroline i Zayn'em. Dziewczyna, gdy mnie spostrzegła, położyła głowę na moim ramieniu i wyszeptała:
-Pomożesz mi przekonać Primadonnę do jeszcze jednego zakładu, w którym na pewno wygram lub "uniewinnienia" mnie?
-No nie wiem. Zasłużyłaś sobie na tą "karę"-zakreśliłam w powietrzy króliczki, a Greenie obrażona wróciła na poprzednie miejsce oraz odwróciła się tak abym nie mogła zamienić z nią choćby słowa.
Ktoś ma fochaa...Ja także odwróciłam się, tyle że do Harry'ego. Moja rozmowa z nim, a właściwie ze Stylesem i Malikiem, trwała bardzo długo. Rozmawialiśmy jedynie o mnie, chłopakach i osobie na mnie obrażonej siedzącej obok. Starałam się mówić o niej jak najlepiej, żeby w końcu przestała być fochnięta. To nie było zbyt trudne, bo Caroline nie jest typem człowieka wiecznie obrażonego... Już po chwili dyskutowała z nami na temat tego jakim cudem nie słyszałyśmy nic o 1D. Wyszło na to, że albo nie interesowałyśmy się żadnymi wybijającymi się gwiazdami, albo po prostu byłyśmy tak nieogarnięte, że nawet jeśli zobaczyłyśmy zdjęcie któregoś z nich, nie zapadli nam w pamięć. Obstawiam wersję drugą. To chyba najjaśniejszy powód tego dlaczego tak minimalnie rozpoznałam Zayn'a tamtego ranka.
 -Carls...-przerwał mi Hazz, kiedy opowiadałam o swoim dzieciństwie.
-Słucham-odparła dziewczyna obok mnie jakoś smutno. Chyba już wiedziała o co zapyta Styles...
-To kiedy zamierzasz wypełnić swoje zadania?-uśmiechnął się cwaniacko, a Carls zasmuciła się jeszcze bardziej. A dlaczego? Właśnie dlatego, że ona na prawdę była już w psychiatryku... Na dwa tygodnie, ale i tak była. Wysłałyśmy ją tam my, ja, Julia i Gabi. Nie dlatego, że miałyśmy jej dość. Dlatego żeby ją wyleczyć z ogromnej depresji po zerwaniu z Alanem. Musiała go bardzo kochać skoro tak to zniosła... W każdym razie Caroline ciężko było otrząsnąć się po "stracie" ukochanego i po tym jak wysłałyśmy ją do psychiatryka. Oczywiście pytałyśmy się jej czy chce żebyśmy to zrobiły... Odpowiedziała tak. Chyba wtedy odzyskała świadomość, że dzieje się z nią coś niedobrego. Odwiedzałyśmy ją tam codziennie żeby sprawdzić jak tam u niej, czy jej stan się polepsza oraz czy nie jest samotna. Jesteśmy strasznie zżyte. Nie potrafiłabym przeżyć bez jej humorku, ślicznych, największych uśmiechów, donośnego śmiania, sarkastycznych uwag... Po prostu ją kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez mojej Caroline tak wiele dla mnie znaczącej. Wolę nie myśleć co robiłabym właśnie teraz gdyby nie ona. Gdyby nie zaproponowała mi wyjazdu z kraju i pogonią za marzeniami... Pewnie siedziałabym gdzieś na wsi "ciesząc się" z jakieś marnej pracy z dala od Caroline. Co do "Widzę zmarłych ludzi... Pomóż." moja kuzynka nie ma za bardzo pretensji. Prawda jest taka, że już kiedyś to zrobiła. Tylko, że w Polsce XD Crazy Carls.
-Ymmm...-zaczęłam żeby odciągnąć Hazzę od tego tematu-Wiesz, może innym razem Greenie wykona te "kary", co? Dziś jest taki dzień... A poza tym, moja wspaniała kuzynka-tu objęłam ją w pasie-miała nam coś zaśpiewać C:
-Momo, zaraz cię zabiję XD Nie dość, że opowiadasz o moich najbardziej kompromitujących rzeczach z dzieciństwa to teraz każesz mi śpiewać przy takiej zgrai, która mimo przegranej w X-Factor wybiła się tak, że rozpoznaje ją prawie cały świat ;-; Czuję się przy nich jak kamień węgla przy diamentach.
-Oj nie przesadzaj...
-Monica, przesadzać to można kwiatki, ja mówię prawdę-zachichotałam i nawet Carls nie mogła się powstrzymać od śmiechu z samej siebie, nie mówiąc już o pękających ze śmiechu Zaynie i Harrym.
-Dobra, nie gadaj tyle tylko śpiewaj, słowiku.
Dziewczyna oblizała usta i powoli, w myślach, wybierała odpowiednią piosenkę. Po chwili usłyszeliśmy cichy, słodki głosik. O ile się nie mylę, była to jedna z piosenek 1D. Ulubiona Caroline-Up all night. Chłopcy popatrzyli na siebie i zaczęli robić chórek dla mojej kuzynki. Ta uśmiechnęła się szeroko i już kiedy miała zaśpiewać zwrotkę Zayna przycichła jakby czekając na to aż chłopak podejmie się dalszego ciągu piosenki. Malik zrozumiał o co chodzi i dokończył swoją zwrotkę. Po chwili śpiewał już cały pokój.
-A ja myślałem, że to my dobrze wykonujemy tą piosenkę-zagadnął Niall gdy nadszedł koniec naszego śpiewania.-Masz niesamowity głos, Caroline. Zastanawiam się dlaczego jeszcze nie jesteś sławna...
-Nie kłam, Horan :p Przecież wiesz, że ci zaprzeczę i powiem, iż wy ją śpiewacie najlepiej, czyż nie?
-Tak! Ja ją tego nauczyłam-odezwała się Julia ze śmiechem.
Potwierdzam. Długotrwałe przebywanie koło Jul kończy się właśnie takimi skutkami, hahs.-Wcale nie. Niby skąd mam wiedzieć? Ale jeśli masz zamiar się ze mną wykłócać to lepiej już powróć do swoich poprzednich czynności, bo nie wiem ile razy tłukłabyś mi do głowy, że my ją, a przynajmniej ja śpiewam lepiej, nie uwierzyłbym ci...
Caroline przerwała Niallowi ze śmiechem:
-Zapamiętaj. Nialler zawsze zostaje przy swoim.
W pokoju rozległa się fala śmiechu.
    Do końca dania wszyscy naokoło rozmawiali ze sobą, żartowali, poznawali się. Gdy nadeszła już pora powrotu pożegnałyśmy się z całą piątką naszych znajomych i udałyśmy się do domku. Byłyśmy tam dopiero o 20:33, ponieważ po drodze pojechałyśmy jeszcze zajrzeć do "the Flowera". Gabi musiała załatwić parę papierkowych spraw, a ja z siostrą i kuzynką w tym czasie wybierałyśmy farbę. Kulka miała tyle różnych kolorów, odcieni zielonego, niebieskiego i pomarańczowego, że Caroline nie mogła zdecydować się na jeden konkretny. Ale, szczęściara, ma mnie i Jul. A to oznacza bezgraniczną pomoc we wszystkim. Tym razem też jej pomogłyśmy. Poradziłyśmy jej żeby przefarbowała się z powrotem na naturalny kolor włosów. O dziwo, posłuchała. Pobiegłyśmy do Kulki, ponieważ namawiałyśmy Caroline na powrót do ciemnego blondu od jakichś dwóch miesięcy, żeby oznajmić jej nowinę. Gabi natychmiast rzuciła wszystkie papiery i zabrała się za farbowanie. Wybrała idealnie dopasowany kolor. Teraz Greenie wyglądała jak moja dawna kuzynka, tylko oczywiście starsza o kilka lat. Dziewczyna powiedziała, że fajnie jest się poczuć jak we własnej skórze, ale uprzedziła nas też, że długo z taka fryzurą nie pociągnie. Jakbyśmy tego nie wiedziały...
    Gdzieś tak po 22 każda z nas była gotowa do spania. Postanowiłyśmy posiedzieć chwilkę w salonie, ale żadna z nas się do siebie nie odzywała. Najwyraźniej wszystkie miałyśmy już dosyć gadania. Ile można? Cały dzień rozmawiania z chłopcami i jeszcze późny wieczór? O nie. Co to to nie. Pierwsza odpadła Gabi mówiąc, że ten dzień był na serio męczący. Powiedziała nam "Dobranoc, miśki", a po chwili już jej nie było. Następna z naszej "wojny" odpadła Julia. Bezszelestnie powędrowała do pokoju. Chyba już była jedną nogą w snach... Pod koniec godziny 23 razem z ciągle sms-ującą Carls udałam się do pokoju. Weszłam do jej królestwa i powędrowałam do drzwi, przez które mogłam przejść do siebie. Przytuliłam się do kuzynki, powiedziałam do niej "Śpij słodko" i  poszłam do swojego pokoju. Tam ległam na wygodnym łóżku i prawie od razu zasnęłam wspominając wspaniały, dzisiejszy dzień.

*Poniedziałek, 25.06.2012r. (trzy tygodnie później), perspektywa Caroline*

     Te trzy tygodnie były kompletnie wyczerpujące. Nie wiem jak zdołałam codziennie budzić się około ósmej nad ranem, ale jak widać żyję i mam się dobrze.
      W sumie nie było aż tak wielkich wydarzeń coby można było omówić. Ja, Jul, Gabi i Monica byłyśmy zapracowane po czubek nosa. I to dosłownie. Do Gabi przyszły listy, czy co to tam innego jest, które miała przeczytać i na nie odpowiedzieć. Taaa, uroki posiadania sławnego salonu fryzjerskiego... W każdym razie, moja siostra poprosiła nas o pomoc w odczytaniu wszystkich wiadomości, które nasz kochany listonosz tak dzielnie przynosił dzień w dzień. Za każdym razem kiedy poczta była skierowana do nas, a konkretniej do Kulki, pan listonosz rozśmieszał nas kilkoma zabawnymi tekstami. Szkoda tylko, że ostatniego dnia kiedy napływ listów się skończył, dowiedziałyśmy się, że przechodzi na emeryturę. Bardzo go polubiłyśmy, a już odchodzi. Bardzo mi przykro z tego powodu. Ale trudno, żyje się dalej, c'nie?
   A co do mojego życia... Jest zarąbiście. Razem z Jul codziennie (i między innymi dlatego wstaje o 8) chodzimy do "Little Things" gdzie znajdujemy kolejne osoby do sfotografowania. Najwyraźniej pani Collins jest niezłą plotkarą. A może tylko nas promuje?
 
     A moja siostrzyczka? Co robi całymi dniami? Przesiaduje w swoim salonie z Monicą, uczy ją fryzjerstwa oraz zadowala swoich klientów wspaniałymi kolorami włosów, modnymi fryzurami, a nawet dużymi obniżkami w cenach. Tak jakoś schodzą te dni. Powoli, ale jakoś. Przynajmniej nie narzekamy XD Spotykamy się wszystkie po 14 w domu i dzień w dzień robimy to samo. Chodzimy po Londynie, pływamy w basenie, opalamy się, zajadamy się owocami z ogrodu, uczymy się jeździć na deskorolkach (tylko Gabi to wychodzi, bo już wcześniej miała z nimi styczność. Ja też tak chcę ;-;), odwiedzamy kluby, a co dwa dni nawet pieczemy ciasto, którego już wieczorem nie ma. Jak w błędnym kole! Cały czas próbujemy wymyślić nowe zajęcia, ale jakoś nam to nie idzie.
     Ostatnio byłyśmy w centrum handlowym. Kiedy Gabi i Momo szukały sukienek, nawet nie wiem na co, razem z Julią omawiałyśmy plan prezentu dla Gabi. Miałyśmy zamiar nakręcić kilka najlepszych chwil Gabi przed siedemnastką. Oczywiście miałyśmy już przygotowane nagrania z jej dzieciństwa wypalone na płycie, ponieważ stwierdziłyśmy, że nasz prezent będzie w wersji dwóch płyt. Pierwsza będzie zawierała materiał do dziesiątych urodzin mojej siostry, a druga do siedemnastych. Ale przejdźmy do głównego tematu-kolejnej osoby wspomagającej. Na początku upalnego czerwca stwierdziłyśmy, że do naszego "projektu" zaliczymy Harry'ego. Od pory kiedy pisałam sms-y z Primadonną w dzień naszych świetnych (czujecie ten sarkazm?) zakładów, Styles jest "wlepiony" w nasz prezent dla mojej siostry. Widać było, że Hazz jest zafascynowany tym, że dopuściłyśmy go do tego jakże zacnego i szczytnego celu xd W każdym bądź razie, przez te trzy tygodnie spotkaliśmy się parę razy, a wtedy Harry, ja, Monica lub Julia kręciliśmy wszystkie wydarzenia z ukrycia. Bardzo fajnie to wychodziło, zwłaszcza, że ciągle się śmialiśmy i kilka razy Gabi spojrzała w obiektyw, nawet o tym nie wiedząc, a przez to wyglądało to, jakby mówiła do kamery :p

     Jeszcze tylko pięć dni do urodzin Gabi. Ugh. To będą najbardziej pracowite pięć dni, jakie kiedykolwiek przeżyję ;-;. Kulka będzie miała na prawdę nieziemskie urodziny! A zwłaszcza, że w tym roku może otworzyć TĄ kopertę...


*Piątek, 29.06.2012r. (dzień przed urodzinami Gabi), 14:38, perspektywa Juli*
      "Jutro są urodziny Gabi, i ze względu na to, musimy dopiąć wszystko na ostatni guzik. Uhh... Trochę tego jest, ale sobie poradzimy xd Przecież jesteśmy z rodziny Fox'ów... ;3
      Te ostatnie dni były na prawdę pracowite. Najbardziej narzekała Carls, ale gdyby tego nie robiła nie byłaby sobą, prawda? xd W każdym razie, dużo się namęczyłyśmy, żeby wszystko było idealne. Musiałyśmy nadmuchać ponad 1000 różowych balonów, wynająć sale, wymyślić, jak zaciągnąć do niej Gabi, tak, żeby się nie skapła... Właśnie, tego jeszcze nie wiemy, czas wszystko pokaże c:
     Oczywiście powiedziałyśmy o urodzinach-niespodziance chłopakom, na co oni się ucieszyli, bo, jak nam powiedzieli, czekali na jakąś dużą imprezę. Powiedzieli też, że kupią Kulce prezenty nie z tego świata! Zazdroszczę Gabi, że ma AKURAT teraz urodzinki. Ja też chcę ;-;... My z dziewczynami i Harrym mamy już wypalone płyty dla Gabi na prezent i każda z nas ma jeszcze coś małego dla naszej Kulki. Z tego co wiem, to chłopcy już mają kupione dla niej prezenty, tylko biedny Louis, nie ma jeszcze podarunku. Z opowiadań chłopaków, Pasiasty snuje się całymi dniami po domu i rozmyśla, co kupić, a kiedy któryś z przyjaciół podpowiada mu, to on odrzuca ten pomysł z różnorakich przyczyn. Chyba chce jej kupić coś wyjątkowego...
     Dobra. Teraz szybko skrócę wam plan dnia. Aktualnie znajduję się w kuchni, razem z dziewczynami. Musimy dziś dużo pozałatwiać, a Gabi nie może być w domu, więc musiałyśmy wyznaczyć kogoś, kto spędzi z nią cały dzień. Nie musiałyśmy wybierać, bo gdy przedstawiłyśmy tą koncepcje chłopakom, Louis sam zgłosił się na ochotnika. Tak więc, Pasiasty ma zaraz przyjechać, wraz ze swoimi przyjaciółmi, tylko że, oni mają wejść do domu tyłem, aby Gabi nic nie podejrzewała. No bo, skoro umówiła się tylko z Louisem, to po co miałoby przyłazić tu całe One Direction? Wbrew pozorom, Gabi jest mądrzejsza niż się wydaje i od razu zorientowałaby się co jest grane.
Z resztą chłopaków, przez resztę dnia, będziemy jeździć tam i z powrotem oraz znów wracać do domu. To będzie najbardziej zabiegany dzień. Chyba wszyscy schudniemy po dwa kilo ;-; Ok, więc to chyba na tyle :P Czytajcie dalej nasz zabiegany i zapracowany dzień XD"

      Właśnie rozmawiałyśmy i kończyłyśmy nasz obiadek, kiedy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Gabi podążyła ku drzwiom, mówiąc do nas krótkie: "Ja otworzę!". Wszystkie popatrzyłyśmy się na siebie z uśmiechem na twarzach. Ruszyłyśmy w stronę głosów naszych przyjaciół witających się ze sobą. Powiedziałyśmy razem Louisowi "Cześć", a on obdarował nas tym samym. Caroline wysłała pytające spojrzenie Louisowi, które miało przekaz mniej więcej taki: "Chłopcy są już za domem?". Pasiasty najwyraźniej zrozumiał bezgłośne pytanie mojej kuzynki, bo pokiwał głową na "tak".
-Hmm... Wiesz Gabi, my musimy jeszcze coś sprawdzić hurtem, więc my już idziemy. Miłego dnia!-powiedziałam i przytuliłam Kulkę, zanim cokolwiek zdążyła odpowiedzieć. Pomachałyśmy jeszcze naszym gołąbeczkom i poszłyśmy na tyły domku. Tak, jak myślałyśmy, zastałyśmy tam czwórkę trochę już znudzonych chłopaków. Kiedy nas ujrzeli, na ich twarze gwałtownie wkradł się uśmiech, tak jak na naszych. Przywitaliśmy się i poczekaliśmy, aż Louis & Gabi odjadą. Gdy już to zrobili, poszliśmy w ich ślady, tylko że pojechaliśmy w zupełnie innym kierunku.

*15:59, perspektywa Gabi*
      Widziałam jeszcze oddalające się sylwetki moich współlokatorek. Kiedy już straciłam je z zasięgu mojego wzroku, odwróciłam się do Louisa i z uśmiechem powiedziałam:
-To gdzie mnie dziś zabierasz?
On, z tym swoim przesłodkim uśmieszkiem, odpowiedział mi:
-Hmm... Jeszcze nie wiem czy ci powiem, ale na razie chodź-chwycił moją rękę, a ja poczułam jak przez całe moje ciało przechodzi najprzyjemniejszy dreszcz, jaki w życiu doznałam. Chłopak, na szczęście tego nie zauważył i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Zanim mnie jednak wyprowadził z domu, ze śmiechem powiedziałam do niego:
-Louis! Ja nie mam butów na sobie =3 Pozwól mi je przynajmniej wziąć XD I sweterek c: Dla twojej wiadomości koooocham sweterki!
Louis zaśmiał się na moje słowa i, ku mojemu niezadowoleniu i rozczarowaniu, puścił moją rękę, a ja ubrałam buty, wcześniej leżące w przedpokoju.
Trzeba było siedzieć cicho XD
Wzięłam także mój ulubiony i szczęśliwy zarazem sweter i mogliśmy ruszać.
     Przez całą drogę się śmialiśmy, a z mojej twarzy nie mógł zejść uśmiech. Tak jakby ktoś mi go wrył do twarzy. I właściwie tak samo się czułam w towarzystwie Louisa. Jakbym już nigdy nie mogła przestać się uśmiechać. Tak na mnie działał. Ale nie tylko to mi się w nim podobało. Tak właśnie, on mi się podobał. Dziś rano mój humor był taki sobie, a teraz? Wystarczyła minuta w jego towarzystwie i już byłam cała rozradowana, a moja twarz po prostu tryskała szczęściem. Wracając, owszem, Louis potrafi rozśmieszyć, ale ma też inne zalety. I to dużo. Potrafi uważnie słuchać, pocieszyć, jest opiekuńczy,  pomoże ci we wszystkich sprawach, nawet w takich jak: "Czy do tego stroju pasują czerwone buty, czy białe? A może mam się przebrać?". Długo można by jeszcze wymieniać, ale dla mnie tak na prawdę najlepsze w nim to jego troska, charakter i... oczy. Nie wiem jak ja wcześniej żyłam bez jego pięknych, niebieskich tęczówek. Za każdym razem kiedy się w nie patrze, moje ciało przelewa ciepła fala, która także powoduje uśmiech na mojej twarzy.
     Jechaliśmy już dobre pięć minut ciągle się śmiejąc gdy prowadzący radio, niejaki Sam Laum, powiedział:
-A teraz zamówiona piosenka dla Gabi i Louisa, od przyjaciół, którzy przedstawili się jako "siedem marchewkowych potworów" xd Tak więc, dla was kochani piosenka I Want zespołu One Direction ;3 Miłego słuchania C:-na te słowa wybuchłam niekontrolowanym śmiechem i nie mogłam przestać.
     Kiedy skończyłam się śmiać jakoś się tak złożyło, że razem z Louisem zaczęliśmy śpiewać. Było wspaniale. Nasze głosy dopełniały się razem. Chłopak pozwolił mi śpiewać jego solówki, co mnie niezmiernie ucieszyło, gdyż to były moje ulubione kawałki tej piosenki. Cały czas patrzyłam się na chłopaka obok, a gdy z moich ust wydobywały się słowa: "I want, I want, I want, to be loved by you" to w mojej głowie powstawały myśli typu:
"Naprawdę tego chcę..."

-Hah, widocznie dziewczyny powiedziały chłopakom, że to moja ulubiona piosenka z waszego repertuaru...-powiedziałam, gdy piosenka się skończyła. Chłopak się zaśmiał i odparł:
-Właśnie miałem ci mówić to samo. Wiesz, to też moja ulubiona piosenka z "Up All Night" C:-na słowa Pasiastego ja też się zaśmiałam. Reszta jazdy minęła nam na świetnej zabawie i rozmowie.
      Po około pół godziny jazdy, mój kierowca się zatrzymał i oznajmił:
-Jesteśmy na miejscu =3
-Ohhh... To dobrze, bo mi tyłek ścierpnął xd-tyłek ci ścierpnął?! Serio?! Lepszego tekstu nie było?! Ehh, co ja z tobą mam...-moja podświadomość skarciła mnie w duchu, ale ja usłyszałam tylko donośmy śmiech Louisa. Po chwili chłopak wyszedł z samochodu i, jak na dżentelmena przystało, otworzył mi drzwi samochodu i pomógł wyjść. Uśmiechnęłam się do niego ciepło i ruszyłam, dotrzymując mu kroku. Ja zaczęłam naszą rozmowę:
-To teraz mi powiesz, gdzie idziemy?
-Hmm... No nie wiem...-brunet zrobił zamyśloną minę.
-Ohh... Nie bądź taki :< Prooosze ♥
-Dobrze no! Przy twoim uroku nie da się długo milczeć-Zaraz, co?! Czy on powiedział: "twoim uroku"?!! AAA!-Heh, dziękuję ci. No to, gdzie się wybieramy?-zatrzepotałam rzęsami, tak jak ta 15-letnia dziwka w klubie, pierwszego dnia kiedy z Louisem się spotkaliśmy (pamiętacie ją? -,-), tylko że 100000000000 mniej razy xd
-Przestań! Bo się rozpłynę ze słodkości ♥ -Louis zaśmiał się, a ja spuściłam głowę, żeby nie zauważył moich różowawych policzków c:
Jaki on kochany <3
-Więc, idziemy do muzeum. Nic więcej nie powiem ;>
-Co? Ale po co do muzeum? :// Nie rozumiem :< Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? Zaraz się rozpłaczę ;-;
-Ohh... Gabi. Poczekaj, a dowiesz się wszystkiego C:-na te słowa zamilkłam, lecz nie na długo, bo po chyba minucie zaczęłam:
-Ale, po co do muzeum? ;<
-Gabi! Ale jesteś niecierpliwa xd Na szczęście za chwilę się dowiesz. Proszę-Louis otworzył drzwi budynku, przed którym się znajdowaliśmy i przytrzymał je ręką, aby mnie przepuścić pierwszą.
Prawdziwy dżentelmen XD-Dziękuję-odpowiedziałam z uśmiechem i weszłam do środka budynku. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam różnorakie instrumenty, zapisane melodie na kartkach i ogólnie wszystko związane z muzyką. Uśmiechnęłam się pod nosem i obróciłam w stronę chłopaka.
-Jesteś świetny!-wykrzyknęłam do niego, po czym wtuliłam się w niego, wdychając do płuc jego zapach i rozkoszując się tą chwilą.

*15:09, perspektywa Zayna*
      Właśnie byliśmy w sali, w której jutro ma się odbyć przyjęcie urodzinowe Gabi. Nie żeby coś, ale jak na małą imprezkę, było dosyć duże. Razem z chłopakami i Monicą siedzieliśmy na ziemi i rozmawialiśmy, bo Carls i Julia załatwiały coś w biurze z jakimś gościem xd Od kiedy Mimi wyszła z domu dziewczyn wraz z Carls i Julią, z jej twarzy nie schodził ten wielki uśmiech. Czy powinienem się bać? Nie, raczej nie. To mi imponowało. W życiu chciała zapamiętywać te pełne szczęścia chwile, a o smutnych zapomnieć. Chciała by tych miłych dla duszy chwil, było jak najwięcej, dlatego ciągle na jej twarzy widniał wielki banan. A kiedy ja go widziałem, u mnie też musiał się pojawić.
-Jutro będzie jeszcze więcej roboty... Będziemy musiały wszystko poustawiać i dokupić jakby co. Ehh... A najgorsze jest to, że będziemy musiały wstać już o 5:30! Nie zgadniecie, kto wymyślił, żeby akurat o tej godzinie zacząć przygotowania! Ja sama w to jeszcze nie do końca wierzę, ale to była Caroline! Ta kochająca sen Caroline! Ehh... Nie chcę o tej wstawać. Będzie mi jeszcze zimno ;-;-powiedziała Monica i położyła głowę na moim ramieniu. Przełknąłem ślinę z poddenerwowania, które nawet nie wiem skąd się wzięło, i powiedziałem:
-To dlaczego nie namówicie Carls, żeby choć trochę przedłużyła wasz sen?
-Już prosiłyśmy razem z Julią, ale ona nas nie słucha. Mówi, że te urodziny muszą być idealne, bo to przecież 17-nastka Gabi, na którą tak długo czekała i też na otwarcie... Ymm... Za dużo powiedziałam :x
   Popatrzyłem się z ciekawością na dziewczynę, ale ona tylko pokręciła głową co uznałem za znak, który zdawał się mówić: "Nic więcej nie powiem. Dowiesz się jutro".  Po kilkunastu minutach bezczynnego siedzenia Monica wpadła na genialny, jej zdaniem, pomysł. Mówiła coś o balonach i schowku, po czym wstała, a my za nią, i udała się w stronę przeciwną do wyjścia z wielkiej sali. Okazało się, że tylko ja i Niall poszliśmy za dziewczyną. Zaprowadziła nas aż do długiego przedpokoju z trzema drzwiami. Otworzyła ostrożnie pierwsze po swojej prawej.
Widok jaki tam zobaczyłem był oszałamiający. Na samym dole znajdowały się setki różowych balonów, do których prowadziły ciemne schody.
-Woooow! Komu chciało się tyle dmuchać?!-zapytał Nialler szybko schodząc na dół. Kiedy dotarł już do pierwszych balonów, kilka z nich pękło, ponieważ Niall jakimś cudem nie wyhamował. Jego czym równał się ze śmiechem moim jak i Moniki. Podeszliśmy do niego, stanęliśmy i przyglądaliśmy się stercie balonów, od których robiło mi się niedobrze.
Za dużo różu!
   
Momo wtajemniczyła nas w jej, oraz Julii i Caroline, pomysł, który polegał na przeniesieniu baloników z tego pokoju na górne piętro, z którego można było zrzucić przedmioty w odpowiednim momencie. Zaakceptowaliśmy pomysł dziewczyn. Zawołaliśmy pozostałych i po jakichś 45 minutach balony znajdowały się na klapie, która miała osunąć się jutro, kiedy Gabi wejdzie do sali. Całkiem niezły pomysł. Tylko co potem gdy te balony zlecą? Jak ponad trzydzieści osób będzie się bawić pośród setek baloników? Zapytałem się o to Monicę, a ta opowiedziała następująco:
-Też miałyśmy z tym problem. Nadmuchałyśmy, jakimś cudem, te balony, a dopiero potem zorientowałyśmy się, że nie wiemy co z nimi zrobić. Na szczęście Gabi ma w zanadrzu dużo ciekawych filmów :3 Niedawno oglądałyśmy właśnie jeden z nich, nie pamiętam jego nazwy, ale był fajny... W każdym bądź razie zapamiętałam z niego, że w pewnym momencie, gdy chłopak chciał coś ukryć, poszedł do wielkiej hali i znalazł skrytkę, właśnie taką jak u nas ten suwak czy co to jest-wskazała palcem na sufit gdzie podobno znajdował się domniemany suwak. No tak, przecież Mimi mówiła nam, że to jest specjalna sala... Ale nie wiedziałem, że aż tak :O
-To chyba dobrze trafiłyście wybierając tą salę.-powiedział Liam podchodząc do stolików, które jeszcze dziś mieliśmy w planie poustawiać.
-To nie było trafienie, Liaś. Szukałyśmy takiej SPECJALNEJ sali. Caroline uparła się, że to muszą być najlepsze urodzinki Gabi. Czasami jej nie rozumiem, bo przecież to nie jest osiemnastka. Myślałam, że właśnie impreza na osiemnastkę jest taka najważniejsza... Ale Greenie ma pewnie ważny powód, by uczynić te urodziny najlepszymi. Tak mi się wydaje...
Kiwnąłem ze zrozumieniem głową. Wszyscy uzgodniliśmy, że skoro nie mamy nic do roboty możemy zacząć ustawiać stoliki.
    O równo 16:00 do sali wpadły zadyszane Julia, Caroline z wielkimi siatkami zapewne jedzenia potrzebnego na jutrzejszą imprezę. Harry i Nialler zerwali się do pomocy dziewczynom, bo jak to powiedziała Carls, mają jeszcze takich pięć siatek plus kilka zgrzewek Pepsi, Sprite, wody mineralnej i Tymbarka. Oczywiście nie zapomniały też o alkoholu wyłącznie dla nas, który zamierzaliśmy wypić gdy wszyscy znajomi Gabi opuszczą halę. 

-I jak załatwiłyście już wszystko?-spytała Mimi zabierając od siostry jedną zgrzewkę z wodą.
Jul uśmiechnęła się do niej, ominęła dwa stoliki, które stały na jej drodze i odpowiedziała:
-Yep :D Wszystko co chciałyśmy uzgodnić jest zatwierdzone przez właściciela tej sali. Na początku nie chciał się zgodzić na ten twój wielki rzutnik, ale nasza wspaniała kuzyneczka-popatrzyła się do tyłu na zarumienioną Caroline-stwierdziła, że chyba nie wie co to jest rzutnik więc postanowiła mu to wytłumaczyć. Chyba na prawdę nie wiedział co to jest xd Tak oto wyszłyśmy z biura tamtego kolesia ze wszystkim co chciałyśmy załatwić C;
-OO, szacun, Carls-rzekł Harry idąc koło dziewczyny za mną, Monicą i Rudą.
Greenie wzruszyła tylko ramionami, ale widać było po niej, że cieszy się, iż ktoś ją docenia.
Ta dziewczyna potrafi swoje. Musi mnie tego nauczyć...-Jak myślicie-zaczął Payne z innej beczki-Lou znajdzie w końcu idealny prezent dla naszej solenizantki?
-Powiem prawdę, nie wiem. Nie mam po prostu pojęcia. Może w ogóle nic nie kupi? Skoro przez tyle czasu nie zdołał czegoś wyszukać...-zacząłem, ale przerwała mi Caroline, która zmierzała już razem z Hazzą po kolejną dawkę Pepsi.
-Na pewno coś znalazł. Widzę jak się starał. Nie wiem, czy wiecie, ale jeśli nie masz pojęcia co kupić pewnej osobie na prezent, najlepiej jest ją zaprosić na spacer. Dlatego też zgodziłam się na to żeby to Lou, a nie, któryś z was, zajął się moją siostrą. Wierzę w niego ^^
Obydwoje wyszli, a my kontynuowaliśmy temat. Tylko ja uważałem, że jeszcze nic nie wymyślił. Reszta była przeciwna. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie zadzwonić po prostu do Tomlinsona i najzwyczajniej w świecie zapytać o to co nas trapi.
-Dobra, to ja zadzwonie-zdeklarował się Niall siadając przy butelkach koło Julii. Horan przyłożył telefon do ucha i czekał aż Louis odbierze. Po dosłownie dwóch sekundach Nialler włączył głośnomówiący i z komórki mogliśmy dosłyszeć zafascynowany, zagłuszony głosik Gabi oraz wyraźny Louisa. Wow, gdzie on ją zabrał, że aż tak się fascynuje? XD
-Hallo?
-Hey, Lou. Jest tam gdzieś Gabi koło ciebie?-zapytałem na wstępie zamiast Nialla.
-Zayn? A myślałem, że to blondynek dzwoni :o Zamieniliście się komó...
-Nie, Lou. Nie zamieniliśmy się komórkami ;-; Znowu xd. Chciałem mieć tylko pewność, że nie ma tam koło ciebie Kulki, a znając Niallera, nie zapytałby o to. Więc?
-Nie ma. Właśnie ogląda jakieś najdłuższe pianino świata ;d Nie powiem, ciekawie w tym muzeum.
W tym momencie każdemu z nas opadła szczęka. Louis zawsze mówił, że nienawidzi muzeów! Skąd ta zmiana? :o Czyżby Gabi miała na niego jakiś dobry/zły wpływ?
-Lou, możesz powtórzyć?-zapytał Liam nadal zdziwiony.
-Dla mojego szanownego przyjaciela, owszem: Nawet ciekawie w tym MUZEUM. Wystarczy czy coś jeszcze XD?
-Nie, nie trzeba.-odpowiedziała Julia, która chyba zauważyła, że żaden z nas nie mógł wyjść ze zdziwienia. Dziewczyna postanowiła kontynuować za mnie:
-Skoro, nie ma Gabi niedaleko ciebie... Możesz nam powiedzieć czy masz już dla niej prezencik?
-Ymmm... Jeszcze nie kupiony, ale na szczęście, wiem już jaki wybiorę :3
-Uff, to masz szczęście-powiedziała Monica-Dobra, Lou to my już kończymy, a ty tam zajmuj się naszą gwiazdeczką :]]
-Okay. Do zobaczenia jeszcze dzisiaj :p
-Paaa, Lou-powiedzieli zgodnie Liam, Hazz i Julia.
   Gdy akurat Niall zajmował się zakończeniem połączenia, do hali wjechała Caroline przenośnymi, wielkimi głośnikami na kółkach. No tak, przecież na urodzinach nie może zabraknąć muzyki. Szczególnie kiedy będzie na niej Greenie xD
-Ekhmm... Może któryś by mi pomógł popchać to dwutonowe dziadostwo?!-zapytała z wyczuwalnym w głosie zmęczeniem. Zaśmiałem się i wraz z Payno ruszyłem do 18-latki.
Te głośniki rzeczywiście ważą ze dwie tony ;-; Mogłem pomyśleć i pomóc Carls w ich przytaszczeniu już od samochodu ://-Uffff. Te urodziny wymęczyły mnie bardziej niż myślałam.-westchnęła Carls opadając nieopodal Harryego.-Ale to nic... Szczerze wam powiem, że opłacało się zapracować żeby Gabi miała tak piękne i wspaniałe urodziny. I do tego z takimi zajebistymi przyjaciółmi.-uśmiechnęła się do nas.
-Taaa... Strasznie dużo zachodu z tym było, ale proszę-Momo wskazała na salę, na co nie tylko ja obróciłem się za stroną, w którą była zwrócona jej ręka.-Lepiej tego nie mogliśmy zrobić.
-Potwierdzam-wtrąciłem.
-A tak w ogóle, jakie macie prezenty dla Gabi?-zapytał Harry i uniósł pytająco brwi.
W tamtej chwili każdemu z nas zabłysnęły oczy. Każdy chciał zaprezentować prezent dla Kulki.

*16:44, perspektywa Caroline*
-Może najpierw panie?-stwierdził rozradowany Horan pomagając wstać Julii z miejsca pod ścianą. Gdy Jul wstała puściła rękę Niallera, chwyciła mnie i Mimi oraz podążyła w stronę naszych wcześniej zostawionych tu prezentów dla mojej siostry. Na trzech sporych paczkach leżało opakowanie z dwoma płytami w środku. Był to właśnie nasz wspólny prezent wraz z Harrym.
-Więc jak już wiecie moim prezentem dla Gabi-zaczęłam jako pierwsza-będzie film, nad którym napracowałam się tak niemiłosiernie, że już chyba nigdy nie dotknę żadnych programów do przerabiania filmów xd Postanowiłam jeszcze dokupić Gabrieli czekoladę i wspólnie z Mimi parę takich ślicznych koturnów! :3
Wyciągnęłam botki na podwyższeniu ze wzorkiem przedstawiającym flagę USA. Chłopcy wybałuszyli na mnie oczy, a ja razem z Monicą zaśmiałam się z ich śmiesznych min.
-Na prawdę Gabi w takim czymś będzie chodzić? Nie chodzi mi o to, że są brzydkie czy coś, ale nie uważacie, że to nie jest jej styl?-zapytał Liaś podchodząc do nas bliżej. Za nim podążyli Harry, Zayn i Niall. 
-Hahah, widzę, że jesteś już obcykany w tym temacie, Liam. Masz rację, to nie jest CODZIENNY styl mojej kochaniutkiej kuzyneczki, ale ostatnio mówiła nam jak to ze wszystkiego wyrasta... Więc, postanowiłyśmy jej kupić nowe buty :3 Takie do klubu, na ważne spotkanie, randkę... No wiecie... W każdym razie na pewno jej się spodobają, bo Gabi uwielbia wszystko z motywem flagi Ameryki ;d-Monica mówiąc to, dała do potrzymania buty Zaynowi i zaczęła szukać odpowiedniej torebki na nie. Kiedy już znalazła włożyła do niej botki i czekoladę z rodzynkami. Położyła nasz wspólny prezent na jednym z głośników i przekazała pałeczkę Julii:
-Okay, sis. Twoja kolej :D
-Czekaj, czy Gabi przypadkiem nie lubi czekolady? :o-słusznie zauważył Niall, na co ja chytrze się uśmiechnęłam i odpowiedziałam:
-Owszem, nie lubi :D
-To dlaczego jej kupiłyście?-dopytywał się Harry.
-Pomyśl... Kiedy Kulka zobaczy czekoladę, będzie chciała ją komuś oddać, lub się podzielić, a osoba, którą zna, i która uwielbia czekoladę i mogłaby za nią życie oddać jestem ja! :3 Taki mój mały, podstępny plan xd
-Aha! Dobra jesteś! XD -pochwalił mnie Zayn, na co ja mu podziękowałam i ukłoniłam się teatralnie.
-Dobra, Jul, mów co tam masz dla naszej Kulki-upomniała Monica Julię.
-Nooo... Ja mam dla Gabisi jej ulubiony instrument-gitarę! I do tego w odcieniu niebieskiego morza!-widać było, że moja kuzynka jest bardzo dumna ze swojego daru dla Kulki.-Dodałam jeszcze do tego pakietu kilka piórek gitarowych i zapasowe struny ;3 Dostanie ode mnie jeszcze dużżżżżo słodyczy ♥
Ruda wzięła gitarę do rąk i pokazała ją wszystkim. Gdy Niall na nią spoglądał wyglądało to, jakby mówił wzrokiem: "Chodź do mnie! Ja cię chcę!" xd.
-Ok, to kto teraz?-zapytała Monica z założonymi rękami na biodrach. Nikt się nie odzywał więc zaproponowałam:
-Może od najmłodszego?
Mój pomysł został przyjęty, więc już po chwili Harry szykował się, aby powiedzieć nam co kupił. Niestety, chłopacy nie mieli przy sobie prezentów więc musieliśmy sobie je wyobrazić.
-Więc, ja kupiłem dla Gabi... AŻ 10 KILO ŻELKÓW OWOCOWYCH! XD-na słowa Hazzy, w pomieszczeniu zapanowała lawina śmiechu. Kiedy się uspokoiliśmy, Loczek mógł dokończyć:
-Oraz wielką, pluszową żyrafę :3
-Hah, no to Gabi będzie mieć zajebiaszcze prezenty xd Takie orydżinal i wiesz... No.-powiedziałam, na co znów można było usłyszeć śmiechy zgromadzonych.
-To teraz chyba ja-odezwał się blondynek, kiedy się już uspokoiliśmy. Wszyscy z uwagą zaczęli słuchać każdego słowa Nialla:
-Ja zakupiłem najmłodszej z nas na urodziny taki słiiiiiit t-shirt z napisem: "I love Irleand ♥" i do tego buty ♥ Taki zestawik ^.^
I znów wszyscy zaczęli się śmiać. Nawet nie z tych rzeczy, które Horan kupił, ale z tego, w jaki sposób nam je przedstawił. Nie ma już szans, żebyśmy do końca dnia już byli spokojni xd
-Ok, ok. To teraz Liam <3-powiedziałam, na co wymieniony chłopak zaczął:
-Ja, jako dobry słuchacz, postanowiłem kupić Gabi, coś, co jest związane z uważnym słuchaniem jej opowieści itd. Więc, jej prezentem ode mnie jest specjalnie zamówiona deskorolka, z wymalowanymi nutkami na tyle. Kulka kiedyś mówiła, że trochę jeździła i teraz do tego chce wrócić. Podobno już kiedyś byłyście na deskach, c'nie dziewczyny?
-Tak, ale nam to w ogóle nie wychodziło. Za to Gabi! Wow! Ona była niesamowita!-powiedziała Monica, na co ja z oburzeniem odparłam:
-Że co?! Ja przecież sobie doskonale radziłam! To była bułka z masłem! Phi! Też mi coś! Jeździć na tak prostym przedmiocie!
Wszyscy się zaśmiali (znowu -.-) i powróciliśmy do przedstawiania swoich prezentów.
-Czyli teraz nadszedł czas na mój prezent. A więc, ja dam Kulce kalendarz ze zdjęciami Paryża. Taki strasznie duży, prawie na połowę ściany c:
Pogratulowaliśmy Zaynowi dobrego pomysłu i postanowiliśmy się po woli zbierać do domu. Przecież było już dobrze po 17, a zapowiadało się na deszcz.
      Przyjechałyśmy do domu, a chłopcy wrócili do swoich. Pędem ruszyłyśmy do kuchni. Musiałyśmy jeszcze zrobić tort, co nas trochę ucieszyło, bo zawsze lubiłyśmy piec, zwłaszcza Mimi i Julia, a zrobienie takiego tortu, to nie było dla nas lada wyzwaniem. Wzięłyśmy się więc do pracy, przy tym dużo się śmiejąc. Wieczór minął nam szybko i, zanim się obejrzałyśmy, już kładłyśmy się spać, nastawiając budzik na 5:30 jutro rano. Położyłyśmy się około 19, więc nie widziałyśmy jak Gabi wróciła do domu. Oczywiście przed pójściem spać dobrze schowałyśmy tort na jutrzejsze urodziny Gabi. Kiedy leżałam w łóżku myślałam tylko o dwóch rzeczach: o jutrzejszych urodzinach i o słodkim śnie, który tak bardzo kocham...

*20:01, perspektywa Louisa*
      Właśnie chodziliśmy między różnymi sklepami rozmawiając i śmiejąc się, jak to robią przyjaciele.
-I jak ci się podobało w muzeum?-zapytałem zmieniając temat. Dziewczyna popatrzyła na mnie i po chwili odpowiedziała:
-Było wspaniale! Dziękuję ci za ten dzień. Dzięki tobie się nie nudziłam c:
-Heh, nie ma za co. Wiesz, może wracajmy już po woli do auta, bo coś zaczyna kropić-powiedziałem, gdyż poczułem kilka kropel deszczu na mojej głowie, a potem jedną na nosie.
-Wiesz co? Nie chce mi się wracać. Za dobrze się bawię. I nawet mogłabym zmoknąć do suchej nitki, ale ja jeszcze nie chcę i nie mam zamiaru wracać.
-Gabi, przeziębimy się-powiedziałem rozśmieszony odpowiedzią Kulki.
-I co z tego? Mam ochotę zaszaleć! Chodź ze mną...-dziewczyna wyciągnęła w moją stronę rękę, a ja z chęcią się jej chwyciłem. Gabi pobiegła do przodu, ciągnąc mnie za sobą. Po kilku minutach biegania, zatrzymaliśmy się na jakiejś pięknej alejce. Na samym środku stała piękna, duża fontanna. Światła z latarń podświetlały wszystko, dając niesamowity efekt. Mżawka zdążyła się już przerodzić w gęsty deszcz. Biegaliśmy i skakaliśmy w kółko jak małe dzieci, ciesząc się ze wszystkiego. Bawiliśmy się wspaniale! Gabi była cała przemoczona, zresztą tak jak ja. Miała całe mokre włosy, co dodawało jej jeszcze więcej uroku niż wcześniej. Wyglądała pięknie...
      Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Słysząc kaszel Gabi, oprzytomniałem i powiedziałem:
-Gabi, na prawdę musimy już wracać i się wysuszyć, bo będziemy chorzy, chodź-objąłem dziewczynę w pasie i spokojnie przyprowadziłem ją do auta. Wiem, że gdyby nie jej napad kaszlu, opierałaby mi się, że chce zostać.
Żeby tylko nie zachorowała... :<      Przed wyjazdem, założyłem Gabi na ramiona moja bluzę, gdyż cała się trzęsła i miała sine usta. Podczas jazdy starałem się jechać jak najszybciej, żeby znaleźć się w domu dziewczyn i położyć ją w jej pokoju oraz zadbać, by spokojnie zasnęła. Po 10 minutach, zobaczyłem, że Gabi śpi wtulona w fotel samochodu. Ten widok był słodki. Taka mała Gabi, śpiąca sobie niewinnie w fotelu.
      Kiedy dotarłem do posiadłości dziewczyn Fox, zdecydowałem, że nie chcę budzić Gabi z jej słodkiego snu, więc zaniosłem ją na górę do jej pokoju.
Dziwne, że Kulka ani drgnęła, gdy ją brałem na ręce. A jeszcze dziwniejsze jest to, że nie obudziła się, kiedy uderzyłem jej stopą o ścianę XD Ta dziewczyna ma na prawdę twardy sen :p
      Nawet nie wiem dlaczego, moje rozmyślenia poszły w całkiem innym kierunku:
      Ciekawe, jak bym sobie radził z budzeniem Gabi rano, gdybyśmy byli razem... Może zimna woda? Nie, zbyt brutalne :[ Hmm... Skoro ma taki twardy sen, to nie byłoby to łatwe ;// ... Już wiem! Trzeba zadać pytanie, jak budziłbym swoją dziewczynę rano? Zapewne buziakiem, a potem szeptałbym jej do ucha cichutko i powoli, że czas już wstawać. Ciekawe, jak Gabi by na to zareagowała c: Ciekawe jak to jest być jej chłopakiem. Jak to jest wpić się w jej usta i delikatnie gładzić ręką jej włosy... CO?! O czym ja myślę?! O.O
Natychmiast zaprzestałem refleksji o tym, jakbym budził rano Gabi, gdybyśmy byli razem. Nie powiem, przestraszyłem się, że w mojej głowie mogą powstawać takie myśli.
No bo niby skąd mogły się wziąć? Przecież ja nie kocham Gabi, a jak już, to jako przyjaciółkę... Chyba że? Nie wiem ;/// To takie dziwne i smutne, że nie potrafię nazwać swoich uczuć do dziewczyny :< Czy ja jestem, aż takim idiotą?! Ehh... :/ Dobra, zróbmy porównanie. Najpierw wyliczę to co mi się podoba w Gabi, a później to co mi się nie podoba i na tej podstawie osądzę, czy zakochałem się w Kulce...
Natłok myśli w mojej głowie nie ustępował. Dotarłem do pokoju dziewczyny, ściągnąłem jej buty i delikatnie, jakby była z porcelany, położyłem Gabi na łóżku. Przykryłem ją kołdrą, pocałowałem w czoło i powiedziałem ciche: "Dobranoc". Siedziałem z brzegu materacu i, ciągle spoglądając na śpiącą dziewczynę, z uśmiechem na ustach kontynuowałem moje przemyślenia:

      A więc tak. W Gabi podoba mi się:
  • Jej poczucie humoru.
  • Jej uśmiech, który powoduje na mojej twarzy radość.
  • Jej wspaniałe wyczucie stylu.
  • Jej sentymentalność.
  • Jej śmiech, który powoduje ciepło przeszywające mnie całego.
  • Jej brązowe, długie włosy.
  • Jej wiara w spełnianie marzeń.
  • Jej zdolność przekonywania.
  • Jej śniada cera.
  • Jej często pokazujące się rumieńce na policzkach.
  • Jej figura.
  • Jej marudzenie.
  • Jej głos.
  • Jej brązowe, przenikliwe oczęta, za które dałbym wszystko. Walczyłbym o nie z całym światem, jeśliby było trzeba.
  • Jej... wszystko.

Ok, coś dużo tego :/ Dobra, teraz co mi się nie podoba.
W Gabi, nie podoba mi się:

  • ...
Hmm... Chyba nic. Wszystko w niej uwielbiam. Dziwne... Ale zostawmy tę sprawę na jutro, bo dziś jestem wykończony, a muszę jeszcze pojechać kupić ten prezent dla Gabi.     Delikatnie podniosłem się z łóżka, na którym smacznie spała dziewczyna. Ostatni raz na nią spojrzałem i wyszedłem z pokoju. Po chwili byłem już w samochodzie i kierowałem się ku sklepu, w którym miałem zamiar kupić prezent dla jutrzejszej solenizantki. Na moje szczęście, sklep ten, był czynny do 21:30, a była była 21:20. Kupiłem prezent dla Gabi, wyszedłem i pojechałem wprost do mojego i Hazzy domu. Gdy wszedłem do budynku, wszędzie było ciemno i cicho.
No tak, co się dziwić. Harry uwielbia spać, zwłaszcza, że było już po 22 xd.
Cichuteńko skierowałem się do mojego pokoju, żeby nie obudzić Loczka i padłem na łóżko. Przypomniałem sobie, że muszę jeszcze zapakować prezent dla Kulki na jutro, więc z niechęcią i ociąganiem się, wstałem z wygodnego materacu i zapakowałem podarunek dla Gabi w ładny, prezentowy papier. Poszedłem wziąć szybki prysznic i już po chwili leżałem na moim wygodnym łóżku, które w tej chwili było moim jedynym marzeniem. Po wyczerpującym dniu, pełnym wrażeń, zapadłem w tak głęboki sen, że wydawało się, iż tylko dwutonowy głaz może mnie z niego wydostać. Albo śmiech Gabi...

_________________________________________

Koniec. Nareszcie skończyłam ten rozdział :> Nawet nie wiecie, jak jestem szczęśliwa =3 Ok, mam nadzieję, że tym razem to nie będzie "pechowa trzynastka" i pod tym rozdziałem pojawią się komentarze ♥ Pamiętacie, że was kocham, prawda? :** Dziękuję za wszystko i do napisania! <333
PS "jutro" urodziny Gabi! Cieszycie się? xd Bo ja tak <33

a to tak, dla przypomnienia:

♥ CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥

Lots of love
~Gabi ♥

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 12

Rozdział 12

"Najlepiej wśród przyjaciół"

*Poniedziałek, 04.06.2012r., perspektywa Julii*
     -Caroline, może ruszyłabyś zacną dupę i zaczęła zbierać się do studia "Little things"? Przecież mamy zlecenie '_'-krzyczałam do kuzynki idąc w stronę salonu, gdzie owa dziewczyna właśnie przebywała i , jak to ona, nic sobie nie robiła z moich słów.
Chyba muszę być bardziej stanowcza, bo jak tak dalej pójdzie to nawet obudzić dziewczyn nie będę mogła :c Ale ja nie umiem być taka! Pfff, wszystko jedno xd Są już w miarę dorosłe. Powinny same się rano budzić ;-; Co to za świat...

     Stałam za kanapą, na której siedziała Carls i przyglądałam się jej poczynaniom, czyli praktycznie nic nie robieniu, oprócz oglądania jakiś durnowatych wiadomości w TV. Greenie ociągnęła się, powolutku wstała z miejsca i zdziwiona najwyraźniej moją miną zapytała:
-Naprawdę tak źle wyglądam czy po prostu masz zły humor?
-Nie... Nic z tych rzeczy XD Po prostu nie myślałam, że o godzinie 10:20 nadal będziesz w piżamie ;p A wiesz, nie chcę Cię martwić, ale w studio jesteśmy umówione z niejaką panią Collins o 10:50 C: Tak tylko mówię...
Mina mojej kuzynki była najzabawniejszą rzeczą, która przytrafiła mi się tego poranka. Pomieszanie przerażenie i skruchy. A do tego to była twarz Caroline! Tej dziewczyny, która zawsze PRÓBOWAŁA się nie spóźniać, ale niestety, nie wychodziło jej to nawet jeśli były to próby. Chyba "cierpi" na brak poczucia czasu... Gdy już zostałam sama rozsiadłam się wygodnie na poprzednim miejscu mojej dzisiejszej towarzyszki w pracy, zamknęłam oczy i ponownie odtworzyłam poprzednie dwa dni. Te dwa dni, które były tak niesamowicie inne od poprzednich. Te dni z Niall'em, Zayn'em, Harry'm, Lou, Liam'em... To było coś! W końcu zobaczyłam wspaniałe London Eye, przeszłam przez najznakomitsze alejki i ulice Londynu... Byłam na filmie z bandą dzikusów i przez nich prawie nic nie zrozumiałam XD A do tego siedziałam obok przecudownego Niall'a,
który co rusz podawał mi coś do jedzenia lub picia słodko się przy tym pytając czy na pewno nie jestem głodna lub spragniona. Zauważyłam wtedy, że blondynek pyta się tylko mnie o takie rzeczy. Awww *.* Kochany,
przesłodki Horanek ♥ Naprawdę muszę podziękować Bogu, za to, że poznałam tak wspaniałych przyjaciół. Mam tylko nadzieję, że nie zostawią mnie jak poprzednicy Caroline, Gabi i Monicy...
Ciekawe czy Mimi i Gabi są w domu...? Dziwne troszkę, że nikt się nie odzywa, a w całym mieszkaniu panuje taka nierealna cisza.

Po dłuższym zastanowieniu się, postanowiłam sprawdzić czy rzeczywiście moja siostra i Gabi wybrały się na poranne zwiedzanie (Tak, wpadłyśmy po uszy w zwiedzanie Londynu, hah) czy może udały się na śniadanko do jakieś restauracji czy nawet McDonalda. Ospale wdrapałam się na schody i skierowałam w stronę pokoju Gabi. Zapukałam. Po chwili ciszy stwierdziłam, że Kulki nie ma w domu. Podeszłam do drzwi Carls i bez wahania weszłam do pokoju. Tak jak myślałam moja kuzynka przebywała właśnie w łazience ubierając się.
-Greenie?
-Ubieram się, kotku!-usłyszałam roześmiany głos dziewczyny-Zaraz wyjdę :D
-Hahaha, wiem. Chciałam się tylko upewnić, że wciąż tu jesteś i nic Cię nie wsysało XD

-Mhmmm, to masz już pewność?
-Chyba tak.-odpowiedziałam kuzynce i rozłożyłam się plackiem na jej łóżku. Po chwili drzwi po mojej lewej

otworzyły się, a z nich wyszła Caroline w tym zestawie. Kiedy zobaczyłam jej dzisiejszą bluzkę o mało nie pękłam ze śmiechu. Po prostu była tak PRAWDZIWA.
-Dobra, może przestań się tak śmiać, bo będziesz tak czerwona jak wschód słońca na Jamajce XD
Popatrzyłam się na nią wilkiem, ale po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem.         
     Wzięłyśmy potrzebne rzeczy do pracy i wyszłyśmy przed dom. Kiedy Caroline wyjechała autem, wsiadłam do niego i ruszyłyśmy na umówione spotkanie.
    Kiedy dotarłyśmy na miejsce okazało się, że mamy jeszcze jakieś 10 minut zanim przystąpimy do pracy. Po rozglądnięciu się po pomieszczeniu, zadzwoniłam do Momo z nadzieją, że gdzieś koło niej będzie przebywać moja druga kuzynka.
-Hej, Monica-zaczęłam rozmowę, kiedy sygnał ustał-Jest tam koło Ciebie Gabi?
-Siemka, Jul. Dzięki, że się o mnie martwisz ;_; Taaaa, Gabi jest obok. A co, chcesz coś od niej?
-Nie, nie. Sprawdzam tylko czy się nie zgubiła XD Ohh, Monica, przecież wiesz, że się o Ciebie troszczę i zamartwiam! <3 Więc... Gdzie jesteście?
-Niedaleko "the Flower", postanowiłyśmy wybrać się na małą rundkę po okolicy i przy okazji zjeść lody :)
-Oooo, supcio ;* To miłego dnia i smacznych lodów. Pozdrów Kulkę :D
-Jasne x Dzięki i nawzajem. Do zobaczenia!!
Rozłączyłam się. Z racji tego, że pani Collins wciąż nie było, zaczęłam rozmowę z Caroline, która tym razem rozsiadła się, a raczej legła, na biurku opierając nogi na fotelu. Nie wiem czy upłynęło jakieś 4 minuty, a nasza zleceniodawczyni ukazała się w progu salonu fotograficznego.
-Dzień dobry. Przepraszam, dziewczyny za spóźnienie. Musiałam kupić Max'owi obwarzanka, bo inaczej nie odszedł by stamtąd.-powiedziała kobieta, przepuszczając do naszego salonu małego chłopczyka o czarnych, lekko kręconych włosach i niebieskich oczach. Co za rozkoszne dziecko *.* Wygląda całkiem podobnie do Ian'a Somerhalder'a, tyle że młodego. O wiele :o
-Nic nie szkodzi C: Miałyśmy trochę czasu na odpoczynek... Więc, może zaczniemy?-podjęła rozmowę osoba obok mnie.
-Oczywiście.
-Caroline, zajmij się Max'em, a ja pokaże pani Collins nasze demo.-wydałam rozkaz Greenie, a ona nie bardzo wystraszona podeszła do chłopaka, złapała go za rękę i zapytała:
-Max...? Lubisz może samochody? W tamtym pokoju-wskazała na drzwi za biurkiem-Mam pełno małych, kolorowych aut. Może chcesz się nimi ze mną po...
Syn pani Collins wyrwał się od Carls i podbiegł do drzwi gdzie znajdował się pokój zabaw dla dzieci, ponieważ ludzie często chcieli uwiecznić na zdjęciach swoje pociechy, a nam nie uśmiechało się przekrzykiwać płacz i wycie. Moja kuzynka podążyła za pięciolatkiem, zostawiając mnie sam na sam z naszą klientką.

*11:13, perspektywa Caroline*
-Hahha, Max nie wydurniaj się tak, bo zaraz sobie coś zrobisz-powiedziałam do chłopaczka, ale ten jak na złość nadal podrzucał małe zabawki do góry jakby za każdym razem kiedy ich dotknął, parzyłyby mu ręce.
Ugh, niańczenie dzieci jest takie wyczerpujące. 
W pewnym momencie musiałam wziąć Max'sa na ramiona, ponieważ wyrzucone przez niego przed chwilą samochodziki, uderzyłyby go i było by, jak zwykle, wszystko na mnie. Postanowiłam zabawić chłopca czymś innym. Tylko czym?
-Co jeszcze lubisz, Max?
-Dużo rzeczy.-odpowiedział pewnie patrząc się na mnie tymi swoimi, wielkimi oczami. Na pewno nie odziedziczył ich po pani Collins.
-Taaaak, ja też lubię dużo rzeczy, ale mam takie najbardziej ulubione. Jak na przykład...
-Na przykład co?-zapytał wyraźnie zaintrygowany Max.
-Yyy... W sumie, to najbardziej na świecie kocham kotki, ale niestety nie mam żadnego. Nie mogę o tym myśleć, że moje współlokatorki zabraniają mi kupna tych zwierząt. Zawsze mnie to drażni, bo gdyby one zachciały psa, od razu... Hah, zresztą nieważne. Lepiej opowiedz co ty jeszcze lubisz?
-Hmm. A jeśli lubię tylko samochody to co zrobisz?
-Widzę, że inteligencji ręka Boża ci nie oszczędziła C: Skoro tak mówisz... To może ja Ci coś poopowiadam o sobie, co? A potem na odwrót?
-Dobrze.
W tym momencie mały, cudowny chłopiec stał się moim  największym słuchaczem. Jeszcze nigdy nikomu się tak nie zwierzyłam! Czułam, że tak inteligentnemu dziecku, mogę powierzyć wszystko. Zaczęłam od mojego dzieciństwa. Od tego co ja robiłam kiedy byłam w jego wieku, co lubiłam, z kim przebywałam, w co bawiłam się na podwórzu... A Max słuchał jak zaczarowany. Następnie chłopczyk opowiedział mi o swoich przyjaciołach, o przedszkolu i o jego rodzicach; o kochającym tacie i mamie. Wydawał się zadowolony kiedy mówił o rodzicach. Zresztą o wszystkich mówił z taką radością. Co za optymista XD
Gdy temat schodził na to co lubimy jeść, do pokoju zajrzała Julia i powiedziała:
-Dobra, dosyć tych ploteczek, Carls. Chodź, musisz mi pomóc z wywołaniem prawidłowych zdjęć i dorobieniem nowych :3
-Okay.
-To chodźcie, dzikusy.
-Jacy tam dzikusy... My tylko... Świetnie się bawiliśmy w latające samochody!-powiedziałam ze śmiechem i razem z chłopcem udałam się za Jul.
Po zmaganiu się z maszyną wywołałyśmy wielkie, śliczne zdjęcia Max'a z rodziną oraz zrobiłyśmy nowe samej pani Collins. Na koniec podliczyłyśmy rachunek i z uśmiechami na twarzach pożegnałyśmy naszych klientów. Szczerze, żal mi było pożegnać się z tym chłopcem. Tak dobrze mi się z nim rozmawiało...

-To co, stara... Idziemy do domu czy masz jakieś plany?-zapytała po chwili ciszy moja towarzyszka.
-Yhh, tylko nie stara XD Wiesz, ja chętnie spotkałabym się z Mimi i Gabi gdzieś na lodach, a potem może odwiedziłybyśmy naszych kochanych, nowo poznanych przyjaciół, czyli One Direction C:
-Hhuhu, wiedziałam, że to powiesz, żółwiku-odparła Julia, przepuszczając mnie w drzwiach głównych naszego salonu.-W sumie, zapowiada się ciekawe popołudnie ;D
-Yup. I to jak! Więc, co? Namierzamy Gabi i Mimi?
-Pewnie xd Tylko najpierw daj mi troszkę czasu na zakluczenie "Little Things", ok? Wiesz, nie wszyscy są tak szybcy w takich rzeczach, jak ty ;p
-Ojj tam! Nie przesadzaj ;d-powiedziałam do mojej kuzynki kiedy byłam już od niej jakieś dwa metry. Po chwili Ruda dogoniła mnie i razem wsiadłyśmy do Nissana. Po drodze do "the Flower" Julia zapytała mnie:
-Eyy, pamiętasz może nasz pomysł na prezent dla Gabi? To z nakręceniem jakichś fajnych wspomnień...? Ten pomysł, na którego wpadła Monica...
-Tak! Pamiętam ;3 Właśnie! Zapomniałam wam powiedzieć, że dwa dni temu, wtedy kiedy uciekaliśmy przed reporterami z restauracji i poszliśmy na London Eye, z ukrycia starałam się nakręcić choć troszkę materiału... I wiesz co? Udało mi się :>> Obejrzałam już ten filmik tysiąc razy, poprawiłam go dwa tysiące razy i moim zdaniem mamy już jedną piątą tego co planujemy jeszcze nakręcić :p Ale przydałoby się wkręcić w ten plan jeszcze kogoś... Co o tym myślisz?
-Nooo, jestem pod wrażeniem ^^ Nie wpadłabym na to żeby nakręcić naszą pierwszą wycieczkę po Londynie... Ahhh, może bym wpadła, ale wiesz... Niall był obok XD Jakoś przy nim nie mogę się skupić ;_; Eh :<
-Hahah, Jul myślisz, że tego nie zauważyłam? Przy nim jesteś strasznie nieobecna ;p Jeśli tak ma być zawsze to chyba muszę Cię od niego odciąć ;( A szkoda, bo go polubiłam...
-Oj ;c Ale nie zrobisz tego, prawda?-zapytała z nadzieją w głosie Ruda, a ja odwróciłam na chwilkę wzrok z jezdni na twarz kuzynki obok.
-Pewnie, że nie XD Przecież nie mogę pozwolić na to żeby taki przecudowny chłopak nigdy się już z tobą nie spotkał! On jest taki... Pasujący do Ciebie ♥ Może będą z tego małe Horaniątka? XD
-Hahahah ;dd Nieeee, niee wiem C: Śmiesznie by było :) A co do tego planu wkręcenia kogoś innego do naszego prezentu urodzinowego dla Kulki, to... Uważam, że to jest doskonały pomysł, tylko kogo chciałabyś w tym planie jeszcze widzieć? Gabi nie, bo to jest niespodzianka, Monica już jest, ja, Ty wiadomo... Alan? Raczej nie, bo nie będziesz mogła się skupić, a poza tym Gabciuś chyba za nim nie przepada...
-Co?!-wykrzyknęłam, ale na szczęście miałam tyle oleju w głowie, że jakimś cudem nie spowodowałam wypadku drogowego-Jak to za nim nie przepada? Żartujesz?
-Ymm, Carls, może ja ci to kiedyś indziej wytłumaczę, bo teraz lepiej trzymać twoje nerwy na wodzy... Wróćmy do tematu. Myślałaś, o kimś z 1D? Może Lou?
-A może Hazz? Przecież Gabi traktuje go jak brata. A dla Louis'a mamy specjalnie zadanie c: Skoro moja siostra na niego leci, musi dostać od niego coś wyjątkowego... Oczywiście, BooBear nie musi wiedzieć, że ona się w nim podkochuje, hehehe ;p Jakoś to załatwimy.
-Ohh, już się boję twoich pomysłów ;3 Ale wiesz, że je kocham ;*
-Haha, no tak. Ja i moje "niemożliwe" pomysły. To co zgadzasz się na Harry'ego?
-Niech będzie :D-odpowiedziała mi Jul kończąc naszą długą rozmowę. Nie później niż za 2 minuty dojechałyśmy na parking niedaleko salonu fryzjerskiego mojej siostry.
Udałyśmy się w stronę "the Flower", ale tak jak przypuszczałyśmy był on zamknięty. Julia postanowiła zadzwonić do mojej siostry z pytaniem gdzie się szlaja razem z Momo. Po krótkiej rozmowie umówiłyśmy się z dziewczynami za parkingiem w pobliżu jakiegoś sklepu z delikatesami. Byłyśmy na miejscu po kilkunastu minutach. Czekając na dziewczyny gadałyśmy o projekcie prezentu dla mojej siostry. Co jak co ten temat jest bardzo obszerny xd Gdy w oddali zobaczyłyśmy sylwetki znanych nam doskonale osób, puściłyśmy się biegiem w ich stronę i przywitałyśmy je mocnymi uściskami. Ja Monicę, a Jul Gabi. Tak jak to jest zawsze c: Po przywitaniu oderwałam się od Lasencji i, na moje nieszczęście, wpadłam na któregoś z przechodni. Miałabym już upaść, lecz osoba, na którą tak niefortunnie się przewróciłam, złapała mnie i tym sposobem uniknęłam twardego spotkania z brudnym chodnikiem. Odetchnęłam z ulgą, wyprostowałam się i postanowiłam dowiedzieć się, kogo poszkodowałam, a tym samym, kto mnie uratował od guza na czole. Spojrzałam w górę i ujrzałam te piwne tęczówki, które rok temu BYŁY moim szczęściem, westchnieniem i... życiem.
-H-hej Alan!-powiedziałam jąkając się, gdyż nadal trudno mi było odzyskać równowagę. Kiedy już mi się to udało, uśmiechnęłam się do chłopaka, a on odwzajemnił mój gest.
-Cześć, niezdaro ;3 Hah. Cześć dziewczyny!-odpowiedział Alan później kierując swe słowa do moich towarzyszek, a one odpowiedziały ciche: "Ta, hej...", na co ja spiorunowałam je wzrokiem.
-Ymm... Spieszycie się gdzieś?-zapytał chłopak.
-Właściwie to my...
-...Nie, nigdzie się nie spieszymy, a co?-przerwałam mojej siostrze, przez co zobaczyłam na jej twarzy wyraz niezadowolenia.
-To świetnie! Zatem, mógłbym porwać cię na krótki spacer?-zapytał Firebird (bo tak brzmiało nazwisko Alana) z przepięknym uśmiechem, na który widok, gdzieś tam w środku zrobiło mi się ciepło.
-Yyy... Wiesz... Poczekaj tu, zaraz przyjdę, dobrze?-zapytałam Alana, na co ten pokiwał twierdząco głową. Poprosiłam, żeby dziewczyny ze mną poszły kawałek od chłopaka, tak, aby nie słyszał o czym mówimy. Chociaż mógł się domyślić...
     Kilka metrów od chłopaka zatrzymałam się i odwróciłam przodem do dziewczyn, robiąc przy tym minkę kotka ze Shrek'a.
-Caroline! Nie, nie możesz! Po pierwsze miałyśmy iść na lody :c-zapoczątkowała kłótnię Momo-A po drugie nie możesz wciąż na nowo zaczynać romansować z Alanem! Przecież wiesz jak to się zawsze kończy! Wasz kontakt się urywa, a ty cierpisz ponad miesiąc na "stres byłej miłości"! My też przez ciebie cierpimy, bo nasza kochana Caroline przeżywa depresje większą niż Rów Mariański :( Nie chcemy żebyś znów nas olała i siedziała samotnie w pokoju, użalając się nad całym światem. Zrozum, mówię ci to dla twojego dobra.
-Mimi... A jeśli obiecam wam, że nie zrobię tego błędu drugi raz? Nie zakocham się w nim po raz kolejny...-odparłam, ale tutaj wtrąciła się Julia:
-Greenie... Ty nadal z tego błędu nie wyszłaś. Wciąż jesteś w nim zakochana.
Moja twarz w tamtym momencie musiała wyglądać dość inaczej. Miałam mieszane uczucia do dziewczyn, ponieważ przed chwilą nie dość, że zarzuciły mi miłość do mojego byłego chłopaka, to jeszcze zabroniły mi się z nim przejść. Przecież to tylko spacer! Nie zostaje z nim na cały dzień. Niech myślą za siebie. Mam swój rozum; wiem co dla mnie dobre...
-Okay. Skoro tak ma być to wy sobie pójdźcie na te lody, a ja przejdę się z Alanem. Moja sprawa czy się zakocham czy nie. Do zobaczenia!-powiedziałam na odchodnym nawet się nie odwracając i nie czekając na odpowiedź którejkolwiek. Doszłam do blondyna i złapałam go za rękę mówiąc:
-Możemy iść. To gdzie masz zamiar mnie zabrać :D?
-Tam gdzie cię jeszcze na pewno nie było-chłopak przybliżył się do mnie i pocałował w policzek-Chodź, to w tą stronę.

Pociągnął mnie za sobą i już po chwili byliśmy w pobliskim parku gdzie naokoło rosły piękne, imponujące drzewa zamieszkane przez wiewiórki. Nie myślałam o tym, że zwyczajny park w Londynie zrobi na mnie tak ogromne wrażenie. Nie myślałam, że LONDYN zrobi na mnie tak ogromne wrażenie. Wszystko tu było lepsze od moich oczekiwań. Wspaniałe miasto *_*
Alan chyba zauważył moje zafascynowanie nowym dla mnie miejscem, bo zaciągnął mnie na jedną z ławek.



-Tęskniłem za tobą-odezwał się po chwili ciszy.
-Ale przecież widzieliśmy się zaledwie dwa dni temu... Chyba tyle dasz radę wytrzymać beze mnie?
-Jasne, że tak... Ale tamta chwila była tylko przerywnikiem mojej tęsknoty do ciebie. Nie wiem, jak wytrzymałem cały rok bez mojej Caroline. Nie wiem, jak mogłem pozwolić na to żebyśmy zerwali. Nie wiem, dlaczego POZWOLIŁEM na to zerwanie. Carls...
-Alan, proszę. Nie wracajmy do tego tematu. Nie możemy być po prostu parą, dobrych przyjaciół? Wiem, że to brzmi pospolicie, ale nie mam zamiaru przeżywać od początku tego wszystkiego. Nadal coś do ciebie czuje, ale to jest namiastka tego co było kiedyś. Nie potrafię sprecyzować dokładniej, ale na pewno zajmujesz jakieś miejsce w moim sercu. Tylko proszę cię o jedno. Nie pozwól żebyś stał się tym kogo kocham, ale nienawidzę. Nie pozwól żebym znów przechodziła nasze rozstanie. Nie chcę po raz kolejny zamykać się w sobie...
Powiedziałam to powoli, tak aby nie zranić blondyna. Chyba poskutkowało, bo na jego twarzy ledwo widać było rozpacz. Ale jednak ona gdzieś tam była. Żal mi się zrobiło Alana. Wątpie żebym kiedykolwiek wyrzuciła go na bruk z mojego serca. Za bardzo się przywiązuje :/
-Dobrze. Skoro nie chcesz o tym gadać... W takim razie opowiedz mi jak ci minął ten rok beze mnie C:
Zamurowało mnie. Jak on może tak szybko zmienić temat? Czy to możliwe? Hmm, przynajmniej jest coś o czym mogę swobodnie porozmawiać... Zaczęłam omawiać moje ostatnie przeżycia Alanowi, omijając oczywiście spotkanie z chłopcami. Słuchał jak zaczarowany, śmiał się z moich wyczynów i współczuł kiedy mówiłam o przykrych rzeczach. Idealny towarzysz... Chyba trafił mi się jakiś dzień spotykania dobrych, umiejących słuchać, osób. Najpierw Max teraz mój ex. To trochę dziwne zwierzać się dwóm osobom w ciągu dnia, ale jest w tym jakiś sens. Tyle, że jeszcze nie wiem jaki.

*12:03, perspektywa Gabi*


-Fajnie, Carls woli swojego byłego od nas -.- Co my robimy źle?-zapytałam z irytacją kiedy każda z nas miała już swój ulubiony smak gałkowego loda. Zatrzymałam się przed pasami i poczekałam na zielone światło, a w tym momencie Jul podjęła się odpowiedzieć na moje pytanie:
-Raczej robimy wszystko dobrze, tylko twoja siostra lubi odwracać kota ogonem. Wszystko zmienia na odwrót. My się o nią troszczymy, a ona sama tego nie dostrzega. Nie zarzucam jej jakiegoś złego zachowania w stosunku do nas, ale wiesz, ona po prostu taka jest.
Przeszłyśmy przez jezdnię i skręciłyśmy w lewo, na zatłoczoną ulicę. Monica postanowiła iść przodem, co chyba było dobrym posunięciem, bo już po chwili moja kuzynka wypatrzyła przecenę w sklepie z butami. Przydało by mi się kupić przynajmniej dwie pary... Ostatnio jakoś wszystkie powyrzucałam, bo były za małe ;_; No cóż, rośnie się jeszcze, prawda? XD
     -Julia, dlaczego nie kupiłaś tamtych balerinek? Tak ci pasowały do dzisiejszego ubrania...-zaczęła marudzić Monica kiedy wyszłyśmy ze sklepu z pustymi rękami.
-Hah, nie kupiłam ich, bo pasowały mi WYŁĄCZNIE do dzisiejszego zestawu!! XD Moim zdaniem zmarnowałabym tylko pieniądze ;p
-Ughh. Mogłam je ci je kupić. Miałabyś przynajmniej prezent ode mnie c:
Wsłuchiwałam się w dalszą konwersacje moich kuzynek idąc, krok w krok, za nimi. Co jak co, ale one to potrafią się pokłócić z powodu butów xD To chyba ich pierwsza kłótnia o buty i dlatego tak świetnie im wychodzi, hahah.
-Ey, patrzcie!-przerwałam im trwającą od piętnastu minut kłótnię-Widzicie ten tłum pod tym wieżowcem?
Wskazałam ręką budynek, a Jul popatrzyła się na wiele zgromadzonych osób jakieś trzydzieści metrów od nas.
-Uhuhu, coś się dzieje!-Momo zdecydowanie skręciła w tamtą stronę, a ja z Rudą patrzyłyśmy na nią wkraczającą w tłum. Po chwili machnęła na nas ręką, uśmiechnięta. Popatrzyłyśmy się na siebie i doszłyśmy do wielkiego zgromadzenia przed wieżowcem.
-Te dziewczyny mówią-Lasencja kiwnęła głową na zgraję nastolatek-Że w środku przebywają właśnie chłopcy z One Direction C:
-Oooo-krzyknęłyśmy razem z Julią.-Czyli tak jakby znajdują się tam nasi znajomi. W hotelu gdzie wyjście jest zabarykadowane przez fanki... Hmmm, mamy ciekawych znajomych XD- kontynuowałam.
-To co? Dzwonimy do któregoś z nich?
-Pewnie. Już wykręcam numer ^^
Wybrałam kontakt "Liam ;3" i zadzwoniłam. Oczywiście musiałam odejść trochę od tłumu, bo inaczej, ani Liaś, ani ja nic byśmy nie zrozumieli. Gdy chłopak odebrał, usłyszałam charakterystyczny głos Niall'a w tle. Chyba ktoś zabrał mu telefon...
-Cześć, Gabi.-w słuchawce rozbrzmiał głos chłopaka.
-Hej, Liam :> Mam takie pytanie... Czy wasi fani nie przesadzają czasem z głośnością?-zapytałam chociaż nie miałam zamiaru właśnie o to go zapytać.
-Ymm... Zależy. Mają w zwyczaju być bardzo głośno ;p A co?
-Hah, nic, nic. Tak tylko się zastanawiam czy teraz, kiedy stoję w tym tłumie, nie pękną mi bębenki...
W tym momencie nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, ale zamiast tego w wysoko w oknie pojawił się mój rozmówca wraz z Zayn'em i Lou. A skąd dowiedziałam się, że właśnie połowa 1D wyjrzała przez okno? Ano stąd, że wszystkie nastolatki zaczęły dziko piszczeć i pokazywać palcami w górę. Taaa... Jednak można się czegoś dowiedzieć od takich fanów XD
-Umm... Payno, jeśli mnie słyszysz, proszę wejdź spowrotem do mieszkania, bo na serio za chwilkę będziesz płacił za mój aparat słuchowy-powiedziałam do słuchawki, a chwilkę potem chłopcy zniknęli z pola widzenia. Na szczęście tłum zdążył się uciszyć i tym razem mogłam już dosłyszeć co mówi Liam:
-Kulka, mam propozycje... Jeśli chciałaś się z nami widzieć, powiedz ochronie "marchewkowy potwór numer trzy", a oni na pewno wpuszczą cię  na nasze piętro c: Do zobaczenia za chwilkę!!! :3
-Ale... CO?????-zdziwiona odłożyłam telefon do torby i streściłam moim kuzynkom moją całą konwersacje z DaddyDirection. Dziewczyny podekscytowane przedarły się przez tłum do jednego z ochroniarzy i na ucho powiedziały mu podane nam hasło "odblokowujące" spotkanie się z całym One Direction. Niezauważalnie przemknęłyśmy obok Directioners i już jechałyśmy windą na piąte piętro. Tamten widok nie zadziwił nas tak jak pewnie myśleli chłopcy. Normalnie wyszłyśmy z windy ku rzucającym piłką od rugby chłopcom. O mało nie dostałam piłką w głowę XD Na szczęście mam koło siebie Mimi, która ma oczy dookoła głowy :3 Jak dobrze jest mieć kogoś takiego <3
-Spodziewałam się gorszego powitania ;qq To jakoś ujdzie c:
-Hah, witaj Momooo i Gabi i Julio ;D-Harry podszedł do nas i przytulił każdą po kolei. Gdy skończył zaprowadził



nas do pokoju głównego z dala od latających piłek. Tak jak myślałam, pozostali udali się w nasze ślady. Po miłym przywitaniu Nialler z Harry'm wypytali nas szczegółowo jak trafiłyśmy aż pod ich tymczasowy hotel. Na wszystkie pytania odpowiadała Monica, gdyż tylko ona nie zajmowała się podziwianiem wnętrza pokoju. Wszystko tak ładnie zaprojektowane, dobrane kolory... Nie powiem, w takim pokoju można by zostać na zawsze ^.^ Razem z Jul przebywałyśmy właśnie w beżowo-białej kuchni kiedy Zayn zapytał tak głośno abyśmy usłyszały to co chce nam przekazać:
-Gdzie zgubiłyście Caroline? ;D Już nie chce się z nami zadawać? :c Przykro ://
-Nieeee, to nie tak xd Ona...-dziewczyna obok spojrzała na mnie
jakby szukała odpowiedzi na moim czole. Chyba jej tam nie znalazła, bo nic nie dodała. Westchnęłam:
-Carls wybrała Alana na jej dzisiejszego towarzysza. Możliwe jest też, że jest na nas trochę obrażona...

-Jaki Alan :o?-No tak. Hazz nie wie kto to jest Alan...
Wyszłyśmy z kuchni w kierunku wszystkich zgromadzonych. Rozdzieliłam się z Jul, bo ona usiadła naprzeciwko Lou, a ja zaraz obok Liam'a.
-Alan jest... Jest, był, sama już nie wiem, byłym chłopakiem Greenie. Wprawdzie nie wiemy czy ona wciąż na niego leci, ale na pewno coś z tego związku zostało w jej sercu. Widać po tym jak się na niego patrzy...
-Czyli mówisz, że twoja siostra opuściła swoje najlepsze towarzystwo pod słońcem i udała się na randkę ze swoim ex?
-Zaprzeczyłabym, że to randeczka, ale nie mam pewności czy aby na pewno.-wtrąciła się Monica.
-Yhm. Oky, nie wiem co jej do głowy strzeliło. Ja, na miejscu Carls, nie poszedłbym z nikim innym na miasto jak z wami :3-powiedział Niall, przez co każda z nas zarumieniła się niemiłosiernie. Aż tak jesteśmy dla niego fajne? Czy może powiedział to ze względu na Julię? Zagadka, która nie zostanie nigdy odkryta, ehh :c.
-Awww, Niall!! Jesteś kochany :p Dzięki, że tak myślisz, ale pamiętaj o tym, że Caroline na zawsze pozostanie Caroline. Ona po prostu ma taki charakter albo najzwyczajniej w świecie znudziło jej się nasze towarzystwo :((-zagaiłam.
-Nie gadaj głupot, Gabi. Ona na pewno nie nudzi się z wami. Może ma akurat taki dzień?
Nie wiedzieć czemu nie odpowiedziałam Niallerkowi. Nasza rozmowa potoczyła się na inne tory, co w tym przypadku oszczędziło mnie i dziewczynom trudnego tematu. Żadna z nas nie chciała stracić mojej siostry. Za bardzo jesteśmy "zszyte".

*12:12, perspektywa Caroline*
-To opowiedz mi czym się zajmujesz!-Alan jak na złość próbował coś ode mnie wyciągnąć. Czy on na serio nie może przestać śledzić całego mojego życia? Ehh.
Opowiedziałam mu
o "Little things" i przy okazji o małym Max'sie. Nie wiedziałam co jeszcze mogę mu zdradzić, więc spróbowałam uwolnić się od jego towarzystwa. Niby strasznie za nim płakałam po rozstaniu, lecz teraz jakoś nie potrafię powiedzieć mu wszystkiego co chciałam przez te dwa miesiące kiedy za jego przyczyną ciągle trwałam w zamknięciu wewnętrznym.
Nie ma to jak depresja...
-Halo? Carls? Obudź się.-blondyn pomachał mi przed oczami, na co ja gwałtownie i szybko mrugnęłam kilka razy.
-Co? Przecież nie śpię, tępaku xd-odpowiedziałam i ugryzłam kawałek mojego gofra z polewą malinową.
-Hahah, wiem, ale chciałem cię wyciągnąć z chmur, w których bujałaś :p
-Wcale nie bujałam w chmurach! Ja tylko... Tak jakoś odleciałam XDD
-Ohh, Carls. Zazdroszczę temu jedynemu, który będzie miał ciebie do końca życia...
-Alan! Nawet nie zaczynaj :3
-Hah, żartowałem tylko, księżniczko :D-odparł i zatrzymał się pod niedużą brzozą.-Muszę już lecieć, bo za chwilkę mam swoją zmianę w restauracji... Wybaczysz mi to?
-Oj, no nie wiem ;c Zastanowię się i wtedy dam ci znać.
-Ale przecież nie masz mojego numeru :(((
-Zmieniłeś numer? Czy myślisz, że już usunęłam twój stary...
-Zmieniłem ;p Podać ci?
-Pewnie-powiedziałam z uśmiechem. Wyciągnęłam komórkę i wręczyłam ją chłopakowi naprzeciwko. Wystukał coś w telefonie i mi go oddał.
-Proszę-posłał mi ciepły uśmiech *_*-To do zobaczenia, ślicznotko.
-Pa, Alan.
Gdy już miałam odejść, chłopak złapał mnie za nadgarstek i skierował moją twarz ku swojej. Ledwo co łapałam oddech, bo blondyn drugą ręką mnie obejmował utrudniając mi tą czynność.
Nie, nie, nie. Alan stój!
-Co ty, do cholery, odstawiasz?-zdziwienie przeszywało mój głos na wskroś co dało się wyraźnie usłyszeć.
Świetnie -,- Nie dość, że trzęsę się jak surykatka to jeszcze brzmię jakbym zobaczyła kota z czterema głowami, a jednak łaszącego się do moich nóg.
     Chłopak nic nie odpowiedział, ale zbliżył swoje usta do moich. Wtedy zorientowałam do czego on zmierza. Wyrwałam się prędko z jego objęć i nie żegnając się ruszyłam w stronę miejsca mojego rozstania z kuzynkami i siostrą.
Właśnie. Tego mi trzeba. Gabi, Juli i Mimi. Musze je przeprosić...
Ponownie wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam z nadzieją do Kulki.
Proszę, proszę, proszę, proszę, nie bądź zła...
-Słucham?-głos w słuchawce zdawał się być nieźle rozbawiony i rozluźniony. Czyżby dziewczyny poszły do klubu? O tej porze? xd
-Emmm... Gabi?
-Nie. Kura samograjka -.- No, oczywiście, że ja! A kto inny odebrałby mój telefon? Carls, myślisz choć trochę?
-Ehh... Chyba właśnie nie myślę. I w tym problem :c
-Dobraaaaa. To wyjaśnij mi na czym ten PRAWDZIWY problem polega.
-A możemy na żywo a nie przez komórkę?
-Aleś ty marudna XD Ok, więc zapraszam cię do hotelu "Star". Chyba trafisz...
-Yup. Wiem gdzie on jest C: Ale co ty robisz w hotelu? Do tego pięciogwiazdkowym? o.O
-Później się dowiesz. W każdym razie, jeśli zobaczysz tam tłumy nastolatek to dobrze trafiłaś. Kiedy już będziesz pod budynkiem znajdź jakiegoś ochroniarza i powiedz mu "marchewkowy potwór numer trzy". Powinien cię wpuścić na piąte piętro. Tam mnie znajdziesz. To powodzenia! Paaaa :*

-Aha... Dzięki. Do zobaczenia...
Kończąc rozmowę z moją siostrą w głowie miałam jedną myśl: "WTF?". Jednak gdy doszłam pod hotel tam rzeczywiście znajdował się ogromny tłum. Z trudem próbowałam przedostać się do jednego z ochroniarzy. Nagle usłyszałam głośne burczenie w brzuchu i czym prędzej wypchnęłam go jak najwięcej się dało, żeby zagłuszyć dźwięk. Pokręciłam głową, bo przecież dosłownie przed chwilką jadłam gofra.
Trzeba było nie zapominać o śnidaniu ;c.
    
Zaraz dopadłam jakiegoś starszego pana ochroniarza. Mówiąc mu początek hasła, ten zrozumiał i od razu przepuścił mnie dalej; do windy.
Nacisnęłam guziczek z numerkiem 5 i już po kilkunastu sekundach drzwi przede mną stały otworem.
Na korytarzu nie było nikogo więc postanowiłam zawołać Gabi. Wiem, marny pomysł, ale za to jak skuteczny!
     Zaraz, drzwi z numerem 43 otworzyły się na oścież, a ze środka wylecieli rozchichotani Liam, Zayn, Louis, Monica i Gabi.
-Czy ktoś mnie wołał?-moja młodsza siostra teatralnie rozglądnęła się dookoła, a ja popatrzyłam na nią spode łba. Głupszej nie mogła udawać ;_;
-Tu jestem, ślepoto.-powiedziałam wzdychając na co wszyscy podeszli do mnie i mocno uściskali. Ze śmiechem powrócili do pokoju, a ja powlokłam się za nimi.
Dlaczego mam taki zepsuty humor? Przecież przed chwilą było dobrze... Nie ogarniam siebie.

     Usiadłam na granatowej, extrawygodnej sofie i odchyliłam głowę do tyłu. Ulga jaką przyniosła mi ta pozycja była nie do opisania. Tego mi brakowało.
Nagle usłyszałam coś za mną i kiedy już miałam podnieść głowę, czyjeś ręce zjechały mi na kark i zaczęły masować. Kątem oka zauważyłam rozwichrzone włosy Hazzy.
-Powinieneś iść na zawodowego masażystę, Harry.-powiedziałam uśmiechając się do chłopaka. Ten tylko odwzajemnił mój uczynek nie przestając mnie masować. Ciekawe skąd wiedział czego akurat teraz najbardziej potrzebowałam...? Szacun.
-Greenie, zapuść jakąś muzykę :D-odezwała się Momo szturchając mnie łokciem.
-Jeśli mnie nakarmicie zaśpiewam wam bardzo pięknie, ale teraz nic nie wskóram, bo jestem głodna jak wilk po trzymiesięcznym głodowaniu xd
-Ops. Zapomnieliśmy o tobie. Poczekaj za chwilkę coś zamówimy :p Na co masz ochotę?-zapytał Lou podchodząc do telefonu i wybierając numer do obsługi.
-Może być kurczak z sosie czosnkowym, jeśli coś takiego tu jest do podania...
-Pewnie, że jest XD W końcu to hotel pięciogwiazdkowy,

Carls.
-To świetnie. Zaraz umrę jeśli czegoś nie skonsumuje ;-;
Nie mogę tylko zrozumieć dlaczego mój brzuch jest aż tak pojebany :c Przed chwilką jadłam gofra...
-Hahah, masz podobny brzuch do Niall'a c: Zje coś i już chce kolejną porcje, ale jest tak chudy jakby jadł dziennie dwa posiłki xD-Na słowa BooBear'a nawet ja się zaśmiałam.
Czyli Horan jest tym ciągle głodnym. Ciekawe kim jest Hazz. Masażystą całego zespołu? Możliwe. To jedena z jego duużych zalet :3 Fajnie c:
     Jakieś dwadzieścia minut potem do drzwi 43 zapukała obsługa z moim obiadkiem.
Jeżeli miałabym się tu stołować do końca życia wybierałabym właśnie to danie *.* Wow, jak można zrobić taką pychotę? Julia koniecznie musi się tego nauczyć...
-I co smakuje?-spytał Loczek podchodząc do mnie, gdyż udałam się do kuchni żeby nikt nie mógł rozśmieszyć mnie podczas jedzenia. Pokiwałam mu energicznie głową, ponieważ dopiero co zaczynałam przeżuwać spory kęs.

______________________________________

Ok. Zrobione. Cieszycie się? c= Według mnie ten rozdział jest takim "dniem według dziewczyn" xp Ahh... Ta Carls XD Ale ok. Mam już napisany początek 13 rozdziału, więc powinien pojawić się podobnie szybko jak ten ;3 Taka jestem szybka XD Huehuehue xq Więc, nie będę zbytnio przedłużała... Mam nadzieję, że pod tym postem także pojawią się komentarze c: Dziękuję wszystkim za wsparcie =3 Miłego dnia/nocy/poranka/wieczorku c; Papapapapapapapa :***

Lots of love
~Gabi ♥