środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 14

Rozdział 14

"HORAN, TOMLINSON! W SZEREGU, PRZEDE MNĄ, JUŻ!!!"

*Sobota 30.06.2012r. (urodziny Gabi), 10:40, perspektywa Gabi*
                   

     "Nagle samolot wystartował. Gdzieś z tyłu widziałam Julię siedzącą koło Nialla i Carls koło Monicy. Nie mogłam dostrzec reszty chłopaków, jednak wiedziałam, że gdzieś tam są, bo wyraźnie było słychać ich głosy. Wszyscy się śmiali i rozmawiali. Siedziałam przy oknie wpatrzona na piękną panoramę. Widoki były wspaniałe. Nie był to mój pierwszy raz, kiedy leciałam samolotem, lecz tym razem bardziej zwracałam uwagę na niesamowite widoki. Z uśmiechem spoglądałam na kolorowe chmury pod nami. Przez przerwy między nimi, można było zobaczyć zachodnią stronę Wielkiej Brytanii. Napawałam się widokiem, kiedy poczułam na moim karku ciepłe usta. Mimowolnie mój uśmiech się powiększył. Odwróciłam głowę w stronę postaci obok mnie, lecz nie mogłam ujrzeć twarzy. Była... zamazana? Moja podświadomość wiedziała, kto to jest, ale nie dopuszczała do mnie tego faktu. Wiedziałam, że jest to chłopak i że go znam. Tylko za Chiny nie mogłam zorientować się kto to dokładnie jest. Kiedy się mu przyglądałam, mogłam zobaczyć tylko niebieskie tęczówki, w których się topiłam oraz szeroki uśmiech. Po chwili, chłopak powiedział:
-Nie mogę uwierzyć, że tam jedziemy... Znaczy... lecimy-jego głos był mi tak znajomy, że aż mnie skręcało, żeby tylko się dowiedzieć kim może być. Niestety, nie było mi to pisane. Uśmiechnęłam się do niego i dalej patrzyłam się przez okienko samolotowe, a osoba obok, przytulała mnie od tyłu, dzięki czemu, przez moje ciało przechodził przyjemny dreszcz. Od czasu, do czasu, składał małe, pojedyncze pocałunki na mojej szyi. Wtedy zamykałam oczy i napawałam się jego dotykiem...
      W pewnym momencie, poczuliśmy mocne szarpnięcie. Tak, jakby samolot gwałtownie zakręcił. Później rozległ się z pozoru, spokojny głos kapitana:
-Drodzy państwo, chcielibyśmy zakomunikować, że są małe usterki z samolotem. Spróbujemy to naprawić, a na razie, radzimy zapiąć pasy bezpieczeństwa. Zaraz zaczniemy awaryjne lądowanie.
Na te słowa, po moim ciele, przeszedł niespokojny i pełen strachu dreszcz. Popatrzyłam się na chłopaka obok, a w jego błękitnych jak ocean oczach, można było zauważyć strach, smutek i... nadzieję? Nadzieję na przeżycie. Kto by pomyślał, że w takich pięknych oczach, można ujrzeć takie uczucia.
Nie wiem co można było wyczytać ze mnie, ale wiem, że czułam się tak, jakby cały mój świat się zawalał. To uczucie było nie do opisania. W mgnieniu oka znalazłam się w objęciach chłopaka. Z moich oczu płynęły pojedyncze łzy. Chłopak gładził moje plecy i cichutko mówił swoim melodyjnym głosem:
-Ciii... Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Będzie dobrze...
Jednak ja nie potrafiłam się uspokoić. To, co mną wtedy zawładnęło, nie chciało sobie pójść. Jakbym miała już do końca życia nie przestać płakać. Nie wiem dlaczego płakałam, przecież kapitan powiedział, że spróbują naprawić usterkę. Właśnie, SPRÓBUJĄ. Miałam strasznie złe przeczucia, co do tego słowa. W mojej głowie kłębiły się czarne scenariusze, których nigdy nie chciałabym wplątać w rzeczywistość. Nawet nie chciałam na nie patrzeć w mojej głowie.
A później było tylko gorzej..."

            

*10:45, perspektywa Louisa*
                  

      Właśnie zaparkowaliśmy samochód przed domem dziewczyn. Razem z chłopakami oraz Monicą i Carls wróciliśmy z hali, na której miało się odbyć przyjęcie Gabi. Tak, dziewczyny poprosiły nas wczoraj o pomoc i wstawienie się po nie rano. Mi się to nie za bardzo uśmiechało, bo spałem tylko 5 i pół godziny, ale zgodziłem się na to dlatego, iż już wyobrażałem sobie ten wielki uśmiech na twarzy Gabi, gdy to wszystko zobaczy. Warto wstać tak wcześnie, wiedząc, że dzięki naszej ciężkiej pracy, uszczęśliwimy tą wspaniałą dziewczynę, a ona będzie nam wdzięczna. Nie wspomnę nawet o uścisku jako podziękowanie... c:
Kazaliśmy Juli zostać w domu, gdyż nie chcieliśmy zostawiać śpiącej jeszcze (co się dziwić, była wtedy 5:30 nad ranem -,-) Gabi, samej w takim wielkim pomieszczeniu. Dziewczyna od razu się zgodziła, pewnie dlatego, że sama mogła jeszcze sobie pospać.
      Wyszliśmy wszyscy z samochodu i poszliśmy do drzwi. Zadzwoniliśmy dzwonkiem, gdyż Carls i Mimi nie wzięły kluczy, i już po chwili mogliśmy usłyszeć dźwięk otwieranych czterech zamków.
Na prawdę nie wiem, po co dziewczynom aż tak dużo tych zamków xd Aż tak troszczą się o swoje bezpieczeństwo?
W drzwiach pojawiła się Julia i nas po woli wpuściła do środka. Monica i Carls powitały się z nią uściskiem i całusem w policzek, a nas powitała zwykłym przytuleniem. Kiedy dziewczyna znajdowała się w objęciach Nialla, on powiedział jej coś na ucho, przez co, jak się od niego oderwała, spłonęła rumieńcem i spuściła głowę. Następny byłem ja, więc postanowiłem dowiedzieć się o co chodziło. Kiedy Julia mnie uścisnęła, zapytałem jej szeptem:
-Co Niall ci powiedział? :3
Czułem, że dziewczyna się uśmiecha, a później odpowiada:
-Nic ważnego c:
Oderwaliśmy się od siebie i po chwili Liam zapytał:
-Gdzie jest Gabi?
-Jeszcze w pokoju, śpi-odpowiedziała Julia, na co każdy zrobił minę typu: "WTF?!".
-Ale jak, to? Dlaczego jeszcze śpi?-zapytała Monica-Gabi może i lubi długo pospać, ale nigdy nie wstała później niż o 9! Nawet jak poszła kiedyś spać o 3 nad ranem, to i tak obudziła się o 6 i była wyspana!
-Eyy... Nie prawda. Raz już jej się zdarzyło spać do 10. To było po tym, jak wróciła z wieczoru z Hazzą C:-przypomniała Carls.
-Ale poza tym rankiem, nigdy nie spała tak długo :o
-No tak, ale jak ostatnio byłam u niej, to spała jak zabita i coś mruczała pod nosem. Wyłapałam tylko coś takiego:
"Samolot... chłopak... niebieskooki... śmiech... przytul mnie..." Mniej więcej tak :/
-Aww... *.* Gabi się śni, że leci samolotem z jakimś chłopakiem o niebieskich oczach, że się świetnie bawią i że się tulą ♥ Słooooodkie-powiedziała Carls przedłużając "o" w ostatnim wyrazie, na co się zaśmialiśmy, a mnie jakby coś ukuło. Ale nie w brzuch. Trochę wyżej. W... serce?
-Dobra, gadać mi tu, kto z was ma niebieskie oczy?-powiedziała Monica i z poważną miną wskazała na nas palcem.
-Niall i Louis!-odrzekł szybko Zayn i wtedy zorientowałem się, że faktycznie mam niebieskie oczy.
Debil... Jak można zapomnieć jaki kolor oczu się ma!?
Narodził się we mnie maleńki płomyk nadziei, że to faktycznie mógłbym być ja. Nawet nie wiem czemu... :o
-HORAN, TOMLINSON! W SZEREGU, PRZEDE MNĄ, JUŻ!!!-krzyknęła Caroline, na co razem z Niallem posłaliśmy sobie przerażone spojrzenia.
-Carls, ciszej. Gabi jeszcze śpi...-upomniała dziewczynę Julia.
-Ok, więc... Zgromadźmy fakty...-Caroline chodziła przed nami, tam, i z powrotem. Przełknąłem głośno ślinę i dziewczyna kontynuowała:
-Julia słyszała, jak moja siostra coś mamrocze przez sen, z czego można stwierdzić, że śni się jej niebieskooki chłopak i, że są razem...
-I że lecą samolotem-wtrąciła się Monica.
-Tak, dziękuję ci Mimi-Greenie zwróciła się do dziewczyny-Na czym ja to... A, już wiem c: Gabi śniło się, że jest razem z niebieskookim chłopakiem i lecą samolotem. Idziemy dalej. Z was, niebieskie oczy mają Niall i Louis. A z kim Gabi spędziła wczoraj CAŁY dzień...?-Carls stanęła w miejscu i skierowała swój przeszywający wzrok (o ironio -.-) na mnie. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i ze zwycięskim uśmieszkiem przyglądała się mi. Rozejrzałem się wokół, nie wiedząc co mam myśleć, i co zobaczyłem? Oczywiście każdy się na mnie gapił, z takim samym uśmieszkiem, jaki przed chwilą mogłem ujrzeć na twarzy Carls.
-C-co? Ja? Chyba wam się coś stało w głowę!-zacząłem się śmiać nerwowo-Ja NIGDY nie pojawiłbym się w snach Gabi, a jak już, to jako przyjaciel. Przecież z tego co wiemy, to nie wiadomo, czy nawet oni w tym śnie byli razem...
-Kto?-podpuścił mnie Harry, a ja bez chwili zastanowienia odpowiedziałem mu, ściągając przy tym bluzę i wieszając ją na haczyku:
-Ja i Gabi...
-HA!-krzyknęła cała gromada, a Harry do tego podskoczył i wytknął mnie palcem.
-Mamy cię! Sam się przyznałeś, że to byłeś ty!-prawie wykrzyczała mi w twarz Caroline, na co ja zrobiłem do niej minę typu: "WTF?!".
-Carls, przecież ja nie wiem, czy tam byłem, a poza tym...-nie dane mi było skończyć, bo usłyszeliśmy krzyki z góry. Wszyscy odruchowo przekręciliśmy głowy w górę, skąd słuchać było wrzaski.
-Gabi...-powiedziałem do siebie i ruszyłem pędem na górę. Nie ważne było teraz co sobie inni pomyślą, czy idą za mną lub cokolwiek innego. Ważne teraz było dla mnie, dowiedzieć się, co się stało Gabi. Nie wiem, czy to była prawda, ale wydawało mi się, że słyszę moje imię wśród tych krzyków...

*10:45, perspektywa Gabi*

     "Poczułam jak gwałtownie spadamy w dół. Ostatni raz spojrzałam na chłopaka obok mnie, a on wpił się w moje usta. Poczułam się, jakbym już była w niebie. Odwzajemniłam pocałunek, po czym chłopak odsunął się ode mnie lekko i ze łzami w oczach powiedział wprost do moich ust:
-Kocham cię...
Wtedy zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Czułam jak słone łzy parzą moją twarz. Jeszcze raz poczułam jego usta na swoich, a potem ujrzałam tylko ciemność.
      Z bólem otworzyłam oczy. Każdy ruch sprawiał mi trudność. Rozejrzałam się wokół. Byłam w lesie. Palącym się, lesie. Od płomieni biło niewyobrażalne ciepło. Z wielkim trudem wstałam z gruz samolotu. Byłam cała poobijana i miałam dużo głębokich jak i płytkich ran. Kulałam na jedną nogę, a wszędzie była krew. Jeszcze raz przepenetrowałam teren, jednak nigdzie nie mogłam znaleźć moich przyjaciół. Bez względu na mój stan, postanowiłam ich poszukać. Co do jednego.
     Chyba pięć minut chodziłam po "lesie", jeśli można było jeszcze nazwać to lasem. I wtedy ich zobaczyłam. Wzdychających i umierających. Z krzykiem podbiegłam do nich. Po moich obolałych policzkach jeszcze raz popłynęły gorzkie łzy, które paliły jeszcze mocniej, niż wcześniej. Nie zważałam na to. Uklęknęłam koło Caroline, ścisnęłam jej rękę i zaczęłam modlić się do Boga.

Proszę, proszę, nie odbieraj mi ich... Czemu mi to robisz? Proszę...

Ścisnęłam mocniej rękę mojej siostry, ale nie otrzymałam nic w zamian od niej. Podeszłam do Juli i Monicy, leżących koło siebie, tak, jakby chciały pokazać, że na zawsze będą razem. Łzy nie dawały mi spokoju. Nagle usłyszałam ledwie słyszalny głos, nawołujący mnie. Odwróciłam się i dostrzegłam tego chłopaka z samolotu, którego dobrze znałam, ale nie wiedziałam kto to. Wołał mnie. Czym prędzej do niego podeszłam i uklęknęłam przy nim. Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi, niebieskimi oczami i powiedział cichym głosem:
-Kocham cię najmocniej...
I znów zaczęłam krzyczeć, nawet nie wiem już co. Łzy po moich policzkach płynęły dwa razy szybciej. Zamknęłam oczy i płakałam, dopóki wtórnie nie usłyszałam tego samego pięknego głosu nad swoją głową, wymawiającego moje imię...



*10:55, perspektywa Louisa*

      Czym prędzej otworzyłem drzwi do pokoju Gabi i ujrzałem wiercącą się postać na łóżku. Skierowałem się w tamtą stronę i uklęknąłem na ziemi, koło śpiącej jeszcze dziewczyny. Była cała zgrzana i zapłakana. Wyglądało na to, że śnił się jej koszmar... Zacząłem po woli ją budzić, mówiąc jej imię. Nie skutkowało, więc zacząłem ją potrząsać.
-Gabi, obudź się. Śni ci się koszmar-przyłożyłem rękę do jej czoła i od razu ją zabrałem-Masz dużą gorączkę. Wstawaj. Gabi, nic się nie dzieje. Otwórz oczka...
W pewnym momencie, Gabi się obudziła i gwałtownie usiadła. Szybko oddychała i wlepiała wzrok w przestrzeń. Szybko usiadłem obok niej i przytuliłem ją z całych sił. Dziewczyna nie opierała się i już po chwili cichutko chlipała w moich ramionach. Próbowałem ją uspokoić. Gładziłem jej włosy i mówiłem:
-Ciii... To był tylko sen. Nie masz się czego bać.
Po krótkiej chwili, Caroline, Monica i Julia usiadły na łóżku razem z nami, a chłopcy stali koło. Kiedy Kulka się już dosyć uspokoiła, odsunęła się ode mnie, a ja z lekkim uśmiechem spytałem:
-Już lepiej?
Jako odpowiedź, dziewczyna pokiwała twierdząco głową z podobnym uśmiechem jak mój. Nie wiem co mnie podkusiło żebym spojrzał na chłopaków. Wszyscy patrzyli na Gabi, tylko Harry na mnie, a kiedy zobaczył, że też się na niego patrzę, poruszył brwiami i zacytował fragment piosenki bezdźwięcznie:
-This is love, this is love, this is looooooove ♥
Po czym zrobił serce z rąk. Przekręciłem tylko oczami, sam jeszcze nie wiedząc czy to prawda. Skierowałem swój wzrok na Gabi. Pełną strachu dziewczynę, o wielkiej gorączce.
-Dziewczyny, może niech któraś z was pójdzie wziąć jakieś leki dla Gabi-odezwał się Liam, na co Julia, bez słowa wstała i poszła do łazienki znajdującej się w pokoju. Po chwili wróciła niosąc jakieś tabletki i szklankę wody. Dała je kuzynce i usiadła na łóżku, a Gabi wzięła lekarstwa.
-Gabi, co ci się takiego śniło?-zapytała zatroskana Monica, ale wiedziałem, że przez to pytanie, chce się dowiedzieć, czy to przypadkiem nie ja byłem w jej śnie.
-Ja... My... Samolot i... wypadek...-Gabi zaczęła się zacinać, pewnie przez wywołane wspomnienia koszmaru.
-Spokojnie. Wszystko po kolei-powiedział Niall, usiadł obok Gabi i objął ją ramieniem, dodając jej tym samym otuchy. Dziewczyna obróciła głowę w jego stronę i kiedy ujrzała uśmiech blondyna, wzięła głęboki wdech i z zamkniętymi oczami, jakby chciała sobie wszystko dokładnie przypomnieć, zaczęła mówić:
-Ymm... Na początku wszyscy lecieliśmy samolotem. Widziałam wtedy Carls, Julię, Monicę i Nialla, ale wiedziałam, że są wszyscy, bo było słychać wasze głosy. Nie mogłam rozpoznać kto koło mnie siedział. Wiem, że był to jakiś chłopak. Chyba miał niebieskie oczy-Gabi otworzyła powieki i popatrzyła w moją stronę.
Dziewczyna przez jakiś czas, w ciszy mi się przyglądała i nad czymś zastanawiała. W końcu odwróciła ode mnie wzrok i znów nad czymś dumała.
-Gabi...?-zapytał Zayn. Kulka od razu gwałtownie wyrwała się z zamyślenia.
-Emm... Louis?-zwróciła się do mnie, na co ja wydałem krótkie : "Hmm?", a dziewczyna kontynuowała-Uśmiechnij się.
-Co?-byłem zdziwiony, a zarazem rozbawiony prośbą Gabi.
-Po prostu się uśmiechnij-powtórzyła Kulka i przyglądała się mi z uwagą.
-Okeyyy...-powiedziałem i uśmiechnąłem się, najładniej jak potrafię. Dziewczyna chwilę mi się przyglądała z kamienną twarzą, ale po chwili na jej twarz wszedł piękny uśmiech.
-Co?-zapytałem, na co dziewczyna zachichotała i odpowiedziała:
-Nic, nic...
-Okey... To może dokończysz?-zapytała Carls.
-Dobra, więc, lecieliśmy tym samolotem i świetnie się bawiliśmy, ale zaczęliśmy spadać. Rozbiliśmy się i tak jakby "straciłam przytomność"-zakreśliła w powietrzu znak cudzysłowia, a na jej twarzy nie było już śladu uśmiechu-Później obudziłam się w palącym się lesie, cała poobijana. Wszystko mnie bolało i było strasznie gorąco. Nigdzie was nie widziałam, ale bez względu na mój stan, postanowiłam sobie, że was znajdę. Po kilku minutach szukania, w końcu was zauważyłam, ale wszyscy umieraliście. Nie mogłam znieść tego widoku. Modliłam się do Boga, żeby mi was nie odbierał. Wtedy usłyszałam wołanie mojego imienia przez Louisa i się obudziłam-po policzkach dziewczyny spłynęło kilka łez, które wydawały się wypalać jej skórę. Wszyscy zrobiliśmy zbiorowego miśka. Znajdująca się w środku Gabi, zaśmiała się cicho, co zaraziło nas wszystkich i już po chwili wszyscy niepohamowanie się śmiali. Kiedy się uspokoiliśmy, Monica powiedziała:
-To takie słodkie, że się o nas martwiłaś <3 Jesteś najukochańszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam, Gabi ♥
-Aww... *-* Dziękuję, Monica-powiedziała rozpromieniona Gabi.
-Nie ma za co ♥ A tak w ogóle to... Ymm... Na pewno nie wydarzyło się nic innego?-zapytała Monica, na co Gabi zmarszczyła brwi i z podejrzeniami, zapytała:
-Co masz na myśli, Monica?
-Właśnie, co masz na myśli?-dodałem i posłałem dziewczynie mrożące spojrzenie. Monica nie przejęła się nim zbytnio  i kontynuowała:
-Chodzi mi o to, czy ten chłopak koło ciebie... Ten w samolocie... Czy... Hmm... Czy był tylko przyjacielem?
-Tak, Monica, był tylko przyjacielem-Gabi niemal natychmiast odpowiedziała i zaraz zmieniła temat, co było dość podejrzane-Wiecie co, jestem głodna. Może wy idźcie na dół, zróbcie coś do jedzonka, a ja w ten czas się ubiorę i do was zejdę, ok?
Mimo tego podejrzanego tonu w jej głosie, zgodziliśmy się na jej plan. Jeszcze, kiedy zamykałem drzwi od pokoju Gabi, luknąłem do środka i zapytałem znajdującej się tam dziewczyny:
-Na pewno wszystko już dobrze?
-Tak, na pewno. Jakby coś się stało, to będę krzyczeć jak wcześniej C:-na słowa dziewczyny, obydwoje się zaśmialiśmy, a ja zamknąłem drzwi. Z uśmiechem odszedłem od pokoju i ruszyłem za pozostałymi do kuchni, gdzie zamierzaliśmy zrobić późne śniadanko dla naszej solenizantki. No właśnie. Zamierzaliśmy...

*11:29, perspektywa Gabi*

      Nie wiem, co mnie napadło, gdy opowiadałam mój koszmar reszcie.
Ten chłopak obok mnie... To Louis? Nie, na pewno nie. Przecież... We śnie byliśmy parą! To na pewno nie był on. Chociaż, gdy zobaczyłam ten jego uśmiech... Nie, to był ktoś inny. Chyba...

       Zostawiając moje przemyślenia na później, poszłam do łazienki i zrobiłam poranną toaletę. No, może już nie tak "poranną".
Jak ja mogłam spać do 11?!

Ubrałam zestaw na dziś i zrobiłam sobie lekki makijaż, aby nie było widać, że płakałam. Przez sen, ale płakałam.
      Zeszłam na dół i co zobaczyłam? Jak Harry, Louis, Carls, Monica, Niall i Zayn zrobili sobie bitwę na... W sumie na wszystko co znajdą w lodówce. Julia i Liam próbowali zaprzestać grę, ale nie za bardzo im to wychodziło. Przez chwilę stałam w progu, lecz po chwili poczułam, jak coś ciężkiego uderza mnie w głowę. Zachwiałam się i dotknęłam zranionego miejsca dłonią. Wszystko ucichło, a ja poczułam krew na palcach od ręki, którą trzymałam głowę. Popatrzyłam się na dłoń i, rzeczywiście, na koniuszkach palców widniała czerwona jak płatki róży, krew. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam jak wszyscy się we mnie wpatrują i chowają za plecami jedzenie, którym mięli zamiar rzucać. A może zrobić mi śniadanie?
-Ymm... Cześć, Gabi?-powiedziała niepewnie Monica.
-Okeeeey. Nie będę wnikać, co wy tu robiliście, chociaż się domyślam, ale mógłby ktoś z was mi podać chusteczkę? I co, do jasnej cholery, mnie uderzyło?!-zapytałam. Liam zgrabnie podał mi chusteczkę, a reszta wskazała ziemniaka leżącego koło mnie na ziemi. Ba! Surowego ziemniaka!
-Ok, poturbowaliście mnie ziemniakiem. Spoko. To ja teraz sobie pójdę do salonu, a wy łaskawie tu posprzątajcie, ok?-zapytałam, trzymając chusteczkę przy ranie na czole.
-Ey! Ale ja i Liam próbowaliśmy to zatrzymać!-sprzeciwiła się Julia.
-No tak, to chodźcie c:-powiedziałam z uśmiechem do mojej kuzynki i Liasia.
-Wiecie co, ja im chyba pomogę, bo się nie wyrobią-odparł Payne, na co ja, z podejrzeniami, zapytałam:
-Na co się nie wyrobią?
-Yyy... Nie wyrobią się do obiadu! Tak C:
-A co z moim śniadaniem?-zapytałam smutno jakbym na serio chciała dostać ten posiłek. Wolę obiady XD
-Nooo, dostaniesz obiadek. Poczekaj chwilkę w salonie z Jul.
Chłopak wypchnął mnie z kuchni, a za mną wyszła Ruda. Usiadłyśmy w salonie plotkując dopóki cała gromadka przyszła do nas i dała wszystkim obiad. Jedliśmy naleśniki śmiejąc się i rozmawiając.
________________________________
Boże ile minęło od kiedy ja ostatnio dodawałam post na tej stronie?? :x Przepraszam was chociaż wiem, że możliwe jest, iż nikt już tu nie wchodzi :<< Mimo wszystko postaram się przywrócić życie temu blogowi C: Mam nadzieję, że tym którzy weszli tu pierwszy raz (WASZ PIERWSZY RAAAZ! XDD) spodoba się blog :) Ustaliłam iż będę tu zaglądać i pisać rozdziały jak najczęściej ;3 Lecz przyznaję, że to będzie dla mnie trudne, gdyż poszłam do nowej szkoły w której jest bardzo wysoka poprzeczka i możliwe jest, że czasami niestety będziecie czekać na rozdział miesiąc :<< ale postaram się, żeby takich przypadków było jak najmniej :> BYE!
Lots of love
~Gabi ♥