wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 10

Rozdział 10

"Prawdziwy przyjaciel powinien poświęcić swoje dwa uśmiechy dla twojej jednej łzy..."

*Piątek, 01.06.2012r., 15:21, perspektywa Gabi*
     Wszystko wydawało się takie normalne i... piękne. Mimo iż było to najzwyczajniejsze wyjście na miasto uważałam je za piękne. Dlaczego? Bo byłam koło osób, które darze miłością, szacunkiem i przyjaźnią. Uwielbiam spędzać czas z dziewczynami, a do tego dołączyło jeszcze pięć wspaniałych chłopaków, przy których nie da się nudzić. Skoro byłam wniebowzięta, to dlaczego wszystko musiało się schrzanić? Co ja ci zrobiłam Boże, że napuszczasz na mnie same złe rzeczy i wspomnienia?! Przecież byłam grzeczna! Może i dokuczam trochę Caroline... I jestem trochę gburowata... No i w zeszłym tygodniu stłukłam ulubioną figurkę Juli z jej kolekcji, ale poza tym jestem jak aniołek!!! Czemu mi to zrobiłeś?! :'c
   Spokojnie siedzieliśmy w kawiarni i rozmawialiśmy śmiejąc się przy tym niesamowicie. Było tak... normalnie. Gadaliśmy o przeróżnych rzeczach, poczynając od ulubionego jedzenia i kończąc na temacie pt. "jakie kolory skarpetek lubimy". Wszystko wydawało mi się takie... zwyczajne. I właśnie za tą zwyczajność, chciałam żeby tamta chwila trwała wiecznie. Wtedy mogłam zatrzymać czas i napawać się radosną atmosferą, stworzoną przed przyjściem JEGO.
     Właśnie śmiałam się z żartu powiedzianego przez jednego z moich przyjaciół, siedzącego obok-Harry'ego. Nie mogłam przestać zanosić się tym niekontrolowanym chichotem. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Kiedy się już uspokoiłam, z wielkim bananem na twarzy, spuściłam głowę na dół i rozejrzałam się dookoła.
     I wtedy zobaczyłam JEGO. Te oczy pełne złości. Ten chytry uśmieszek, który mówił sam za siebie. Stał sobie za szybą, jak gdyby nigdy nic. A jednak. Wpatrywał się we mnie, a ja poczułam jak staje mi serce. Założę się, że w tamtej chwili wyglądałam na nieźle wystraszoną. Zresztą, tak było. Byłam cholernie wystraszona. Nie wiedziałam co zrobić. Gapiłam się na niego. Po chwili w moich oczach zebrały się łzy. Nie chciałam się teraz rozpłakać. Nie, nie teraz. Nie przy dziewczynach. Nie przy chłopakach. Nie przy nich.
Mój mózg na te kilkadziesiąt sekund przestał działać. Nie wiem czy przyjaciele zobaczyli moje zachowanie, a co gorsza JEGO. O ile się orientowałam to chyba jeszcze wszyscy się śmiali z wypowiedzianego żartu. Ale nie. Harry zobaczył. Skąd to wiem? A stąd, że zaczął machać mi przed oczami i wołać moje imię. Nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Patrzyłam na niego i czekałam co zrobi. On widząc, że reszta powoli się uspokaja zniknął za rogiem. Świetnie to odegrał. Chciał mnie nastraszyć. I wiecie co? Udało mu się. Nigdy w życiu nie czułam większego lęku. Nigdy w życiu nie zawiesiłam się na tak długo we własnych myślach... Chociaż nie. Ja wtedy w ogóle nie myślałam. Wpatrywałam się w puste miejsce za szybą lokalu, w którym on przed chwilą stał. Chyba Harry na prawdę się przestraszył, bo zaczął mną potrząsać. Wszyscy skupili swoją uwagę na mnie, a ja, jak to ciele, gapiłam się w przestrzeń i nie odpowiadałam na ich pytania ani prośby. Zresztą, i tak nie słyszałam co do mnie mówią.
     Poczułam, że zaraz się rozpłaczę.
     NIE!-
mówiłam sobie-Bądź silna! Nie mogą zobaczyć, że płaczesz, bo będą się wypytywać o co chodzi, a oni nie mogą wiedzieć! Po prostu nie mogą...    
-GABI!!!! Proszę odpowiedz! Co się dzieje?!-dopiero teraz usłyszałam co do mnie mówią. Otrzęsłam głowę tak jakbym chciała wyrzucić to zdarzenie z głowy, ale się nie udało. Zamrugałam kilka razy, przełknęłam ślinę i cichym, ochrypłym głosem, zapytałam mojego przyjaciela, którego traktowałam jak brata:
-Harry, możemy zamienić parę słów? Proszę, to ważne...-cały czas miałam spuszczoną głowę i czekałam na odpowiedź Loczka, która nastąpiła natychmiastowo:
-Pewnie. Chodź-Harry pomógł mi wstać, za co byłam mu wdzięczna, ponieważ gdy wstałam zachwiałam się, ale dzięki niemu nie straciłam równowagi i nie runęłam na ziemię. Odeszliśmy od stolika. Ja nadal byłam w szoku po wydarzeniu sprzed chwili, więc szłam jak lalka, wbijając wzrok w przestrzeń przed sobą.


*15:26, perspektywa Niall'a*
      Patrzyliśmy na wstającą z krzesła przyjaciółkę. Nie wiedzieliśmy o co jej chodzi. Odeszła kawałek i dobrze, że Harry był obok, bo by biedulka się wyrżnęła. Loczek posłał nam zdziwione spojrzenie, pochylił się nad naszym stolikiem zanim odszedł i powiedział:
-Spróbuję od niej coś wyciągnąć.
Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami i dalej patrzyliśmy jak Gabi i Loczek wychodzą z lokalu. Spojrzałem na nią. Ta codziennie uśmiechnięta dziewczyna, teraz szła jakby właśnie się dowiedziała, że ktoś ważny dla niej umarł. Na przykład Julia...
     Patrzyła przed siebie w przestrzeń i szła strasznie sztywno. Kiedy juz wyszli, równocześnie z Julią, powiedziałem:
-Musiało się coś stać.

Razem z rudowłosą uśmiechnęliśmy się do siebie lekko i popatrzyliśmy na pozostałych.
-Tak, zdecydowanie. Nie codziennie śmieje się jak opętana, a potem tak nagle się zawiesza. W sumie, jeszcze nigdy jej się to nie przytrafiło. Jestem ciekawa co się stało-powiedziała Caroline i zamyśliła się na chwilkę.
-Mam nadzieję, że Harry nam to wszystko wyjaśni-powiedział Zayn.
-Eyy... A dlaczego Gabi AKURAT chciała porozmawiać TYLKO z Harry'm?-zapytał Louis z ledwo wyczuwalną zazdrością w głosie. Ale ja jednak ją usłyszałem. Hehe, mam dobre uszy XD.
-Uuuu... Wyczuwam nowy roooooooooooomaaaaaans... XD-powiedziałem, żeby rozluźnić trochę atmosferę, na co Louis i Carls oburzeni powiedzieli głośne:
-NIE!-obydwoje się zmieszali, po czym Caroline, żeby 'rozprostować sprawy', szybko dodała:
-To znaczy... Chodziło nam o to, że oni nie wyglądają na "zakochanych" czy coś... A po za tym... Pamiętacie jak 'ukradłam' Gabi zeszyt? No to ona tam o was pisała i...
-Pisała o nas? Serio? A co?-przerwał jej Zayn, mówiąc praktycznie za resztę chłopaków. Nas to też trochę zaintrygowało. Skoro pisała o nas to powinniśmy wiedzieć dokładnie, co.
-Ha, ha! I ty myślisz, że wam powiem wszystko co ona tam napisała?! Jak tak, to jesteś idiotą! Nigdy bym jej nie zdradziła! No, ale żeby wyprostować sprawę... Napisała tam, że traktuje Harry'ego prawie jak brata, więc... No chyba z bratem się nie zwiąże :>-sprostowała nam Carls, a Louis zaczął ją dosłownie błagać, żeby mu powiedziała co Kulka zapisała w swoim zeszyciku:
-Carolineee... A powiesz nam co napisała jeszcze? PROSZEPROSZEPROSZEPROSZEPROSZEPROSZE!! Tylko troszeczkę. Zacytujesz kawałek z tego co pisała o każdym z nas. Prooooooooooszeeee... Harry'ego już masz z głowy, więc została ci jeszcze tylko czwórka. No zgódź sieee...
-Louis! Ale ja nie mogę! To są PRYWATNE zapiski mojej siostry. Nawet ja nie powinnam była ich czytać! Ale skoro nalegasz to... Nie no. Nie mogę. Koniec. Kropka. THE END. I żyli długo i szczęśliwie. Papa-powiedziała Caroline i wszyscy zaczęli się śmiać, tylko naburmuszony Louis siedział z założonymi rękami na klatce piersiowej.

*15:26, perspektywa Harry'ego*

     Wyprowadziłem Gabi przed lokal i usiedliśmy na ławeczce z boku budynku. Nikogo tam nie było i z tego powodu się cieszyłem. Przy ludziach Kulka mogłaby się nie otworzyć i nie powiedzieć mi co się stało. Cierpliwie czekałem aż przyjaciółka zacznie mówić. Siedziała i patrzyła się w przestrzeń. Oddychała miarowo i równo. Wyobrażałem sobie, że jest to dla niej trudne, ponieważ gdyby nie było, od razu by mi powiedziała w czym problem. Ale nie. Musiałem poczekać kilka minut zanim Gabi się odezwała. Wzięła głęboki wdech i powiedziała swoim cieniutkim i cichym głosem prawie niesłyszalnie:
-On tam był.
-Kto? Gdzie? Gabi, nie rozumiem. Musisz mi wszystko wyjaśnić-powiedziałem najdelikatniej jak umiałem i przytuliłem dziewczynę. Kiedyś gdzieś czytałem, że kiedy kogoś pocieszasz najlepiej pokazać mu, że jesteś przy nim/niej i dać jej/jemu odczuć, że może na ciebie liczyć. Widocznie w zachęcaniu też to działa, bo po chwili dziewczyna mi wszystko powoli wyjaśniła, jednak w jej głosie można było rozpoznać strach oraz zagubienie:
-Ja, ja... Ja go widziałam. On tam był. Nie. On tu był. Przed kawiarnią. Patrzył się na mnie. Nie. On wbijał we mnie wzrok wiercąc mi dziurę w żołądku. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po prostu na niego patrzyłam i...
-Gabi, czekaj. KOGO dokładnie widziałaś?-przerwałem jej i czekałem na odpowiedź. Gabi już nie tamowała łez. Pozwoliła im spływać po jej policzkach. Po chwili jej chlipanie zamieniło się w donośny płacz. Przytuliłem ją mocniej, dając jej odczuć, że ma mnie obok. Że może się wypłakać do ramienia przyjaciela.
-Wiesz, dlaczego wzięłam akurat ciebie do tej rozmowy?-zapytała Gabi kiedy trochę się uspokoiła, lecz nadal cichutko chlipała mi do ramienia. Pogłaskałem ją po plecach i odpowiedziałem trochę głośniejszym tonem od niej:
-Nie.
Dziewczyna cicho pociągnęła nosem i lekko oderwała się od mojego torsu.
-Bo jesteś dla mnie jak brat. Mogę ci zaufać i wiem że nikomu nic nie powiesz-w tym momencie lekko uśmiechnęła się do mnie przez łzy. Odwzajemniłem jej czyn i starłem z jej policzka spływające jeszcze kropelki przeźroczystego płynu.
-Ja cię też traktuję jak siostrę. Dlatego nie chcę żebyś płakała. Powiesz mi czemu tak się zachowałaś? Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale myślę, że dobrze by było gdybyś mi coś powiedziała-odparłem, a dziewczyna się cichutko zaśmiała. Jeszcze raz pociągnęła nosem i powoli, nie spiesząc się, powiedziała mi co się stało:
-Kiedy przestałam się śmiać z twojego żartu, rozejrzałam się wokoło i wtedy go zobaczyłam. Stał sobie spokojnie za szybą i na mnie się patrzył. Nie wiedziałam co mam zrobić. Siedziałam i gapiłam się na niego. Po co on przyszedł? Ja tego nie rozumiem Harry. Chciał mnie tylko nastraszyć? Jak tak to po co? A jeśli w ten sposób chciał mi powiedzieć, że mnie ma na oku? Albo śledzi? Co jeśli on...-dziewczyna mówiła coraz to szybciej i z coraz większym strachem w głosie. Była cała roztrzęsiona, więc postanowiłem jej przerwać, żeby się uspokoiła:
-Ciiiii... Gabi spokojnie. Nie bój się. Ciiii...-przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem tulić. Kulka chlipała w moje ramię, lecz po chwili się uspokoiła, żeby dokończyć swoją opowieść. Nie, czekaj. To był horror! Jak on mógł coś takiego zrobić?!
-Ja, ja... Ja się boję Harry. Teraz już nie przestanę. Mimo iż będę wyglądała na szczęśliwą, w głębi duszy będę się bała jak nigdy dotąd, dopóki nie dowiem się po co tu przyszedł i czy jest gdzieś niedaleko. Ja to wiem. Co ja mam zrobić? Przecież to jest jakiś koszmar! Teraz codziennie będę chodzić jak na szpilkach, a to tylko dlatego, że on postanowił mnie nastraszyć! On dobrze wie jak ja się go boję! Będzie to teraz wykorzystywał! Już nie wiem co robić, Harry. Pomóż mi...-ostatnie słowa Gabi powiedziała szeptem i się do mnie przytuliła.
-Nie wiem, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Oczywiście na chłopaków i dziewczyny też. Gabi, to jest poważna sprawa. On cię prześladuje. Powiedz o tym dziewczynom, one na pewno zroz...
-Harry, nie! Nie mogę im powiedzieć. Nie mogę narażać ich na niebezpieczeństwo. I tak się już na nie naraziłam mówiąc tobie. Przecież on może nas podsłuchiwać. Może sobie teraz nabrać kurs na ciebie. A ja sobie nie wybaczę jak coś ci zrobi...-Gabi przerwała mi i znów zaczęła płakać, a ją przytuliłem i zacząłem kołysać żeby się uspokoiła.
-Gabi, wiem że to nie najlepszy moment, ale... Nie powiedziałaś mi jak ten "ktoś" ma na imię. Cały czas mówisz "on" lub "jego". Powiesz mi?-zapytałem dziewczyny, a ona uśmiechnęła się do mnie zachęcająco i odpowiedziała już z grobową miną:
-Joey...

*15:32, perspektywa Monicy*
     Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i czekaliśmy aż Gabi i Harry wrócą. Nie mogłam się doczekać kiedy przyjdą. Siedziałam jak na szpilkach i rozglądałam się dookoła. Chciałam się w końcu dowiedzieć, co stało się Gabi.
-Monica? Czemu się tak rozglądasz? Nie bój się, na pewno wrócą. Mam tylko nadzieje, że Harry jej nie zjadł albo nie porzucił XD-powiedziała Caroline, na co wszyscy się zaśmiali, tylko ja powiedziałam:
-Ha, ha, ha. Ja po prostu nie mogę się doczekać, żeby się dowiedzieć o co chodziło Gabi. Przecież mnie znasz. Dobrze wiesz, że jestem ciekawska i upierdliwa.
-Dobrze, dobrze. Ja tylko tak powiedziałam. A znam cię znakomicie i wiem że taka jesteś. Już się przyzwyczaiłam, słonko ^^-odparła moja kuzynka, a ja znów się obejrzałam-Ale Mimi. Nie rozglądaj się tak, bo ci się głowa urwie. Na pewno zaraz wrócą.
-Ale ja nie chcę czekać! Chodź ze mną do nich. Proooooooooooszę! Tylko się zapytamy co się stało i wrócimy. Zgódź się. PROSZE!!!-zaczęłam błagać Caroline.
-Monica. Nie mogę iż, gdyż, ponieważ moje jakże pięknie pachnące i cudownie smakujące "Cappuccino a la vanilia" wystygnie, a dobrze wiesz jak ja je uwielbiam i nigdy nie zostawiłabym go na pastwę losu przy tych dzikusach o tu. Czemu sama nie pójdziesz?-Carls zaczęła się ze mną droczyć, a reszta się nam przyglądała i śmiała pod nosem.
-No boooo... Wiesz, że ja nie jestem tak śmiała jak ty, a Julia jest jeszcze bardziej nieśmiała ode mnie, więc z nią nie pójdę :c Proooooooooooooooooooszę. Zrobię co chcesz!-dalej zacięcie walczyłam.
-No dobra... Czekaj, czekaj! Ty powiedziałaś, że zrobisz co chcę?-Caroline uśmiechnęła się chytrze, a ja zaczęłam się obwiniać w myślach, że to powiedziałam.
Przez tyle lat, ile znam się z Carls, powinnam była nauczyć się czego nie mówić i robić w jej towarzystwie... Ale nie! Lepiej znać ją od dobrej strony i zapominać czego mam przy niej nie odstawiać ;-; Świetnie!
Prychnęłam głośno, choć nie zamierzałam.
-Prychaj, mój koniku, ile chcesz, ale pamiętaj, że coś wymyślę, a ty będziesz musiała to zrobić ^^ Rzecz jasna, nie teraz, bo idę z tobą poszukać państwa Primadonna&Kulka więc... Musze sobie to gdzieś zapisać...-Carls posłusznie wstała, wzięła swoją nadgryzioną babeczkę i ruszyła za mną żegnając się z pozostałymi przy naszym stoliku. Ruszyłyśmy w stronę drzwi i już chciałyśmy wyjść, gdy nagle...
-AUĆ!!-poczułam mocny ból w głowie i upadłam na ziemię. Caroline pomogła mi wstać, a ja popatrzyłam się kto raczył mnie uderzyć drewnianymi drzwiami lokalu. Kiedy ujrzałam tą osobę, powiedziałam:
-Super! Teraz nie mogę cię opieprzyć za to, że mnie uderzyłeś! Wiesz co?! Jesteś okropny!-skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Caroline i ów osoba zaczęli się śmiać, a ja zawtórowałam im w tym.
-Hej, Alan! Jak ja cię dawno nie widziałam! Ile to już. Rok? Jak tam u ciebie? Jak się czuje siostra? Nadal mieszkasz na wsi?-Carls zasypała pytaniami Alana słodko się przy tym uśmiechając.
Caroline, uważaj. Przecież rok temu z nim zerwałaś! Nie możesz do tego wracać!
-U mnie jest wszystko w porządku. Siostra się czuje znakomicie i nie. Nie mieszkam już na wsi. Niedawno przeprowadziłem się niedaleko stąd c; A, i przepraszam Monica, że cię uderzyłem. Chciałem mieć dobre wejście i jak widzisz chyba mi się to nie udało. No, ale wszyscy się na nas patrzyli ;D-chłopak uśmiechnął się do nas, a ja zobaczyłam, że Caroline dosłownie nogi zmiękły. Nie chciałam, żeby Carls ZNOWU się w nim zakochała i ZNOWU przechodziła przez ich rozstanie, ponieważ wiedziałam, że jak się zejdą to i tak ZNOWU postanowią zostać "tylko przyjaciółmi". Tacy z nich byli przyjaciele, że przez rok się do siebie nie odzywali -.-. Caroline bardzo to przeżywała i nie chcę żeby znowu siedziała w swoim pokoju i nikogo nie wpuszczała. To był chyba najgorszy okres w jej życiu.
-Caroline? Miałyśmy iść poszukać Gabi i Harry'ego-odezwałam się żeby tylko Caroline nie była pod wpływem jego uroku. Znaczy, ja sama nie uważam, że ten jego 'urok' jest powalający czy coś, ale moja kuzynka po prostu niemu ulega i to wystarczy, żeby znów się w nim zakochała.
-Yyy... Tak! Tak, właśnie! Musimy iść. Przykro mi Alan. Może jeszcze kiedyś się zobaczymy c;-powiedziała kuzynka i szybko wyminęłyśmy chłopaka.
-Pa Monica! Pa Greenie!-usłyszałyśmy jeszcze za plecami, a Carls, gdy usłyszała "Greenie" uśmiechnęła się sama do siebie, spuściła głowę żebym nie zauważyła jej rumieńców, które przypominały kolorem różę. Musiałam to szybko przerwać! Nie mogłam na to patrzyć.
-Carls! Nie możesz tego zrobić! Nie po tym co przeszłaś! On cię zranił, rozumiesz? I to cholernie! Chcesz znów przez to przechodzić?-zatrzymałyśmy się i jej to wszystko wygarnęłam, a ona ze spuszczoną głową i trochę skruchą odpowiedziała:
-Nie, nie chcę. Ale... Ohh... Potrzebuję chłopaka. Od roku z nikim nie byłam! Może to przez to mnie pociąga? Muszę sobie kogoś wykombinować... Hmm... Ale kogo?-zaczęła się zastanawiać, więc z uśmiechem na twarzy postanowiłam jej trochę pomóc.
-Pytasz? Hmm... No to pomyślmy... Wiesz, trudno będzie, zwłaszcza, że ostatnio poznałyśmy pięciu wspaniałych chłopaków, którzy są dla nas bardzo mili i opiekuńczy. A! I jeszcze jedno, zwłaszcza, że widać, że jeden spodobał ci się szczególnie. Faktycznie. Będzie trudno -,-
-No, masz rację. Będzie trudno c;
Moja reakcja na odpowiedź Caroline, na pewno ją zdziwiła, gdyż odeszłam od niej kawałek i zaczęłam skakać jak opętana. Jakbym próbowała coś przygnieść do ziemi. I do tego efekty dźwiękowe XD (czyt. trochę piszczałam, trochę krzyczałam). Musiało to wyglądać przekomicznie. Byłam na nią strasznie wkurzona tym co powiedziała, chociaż wiedziałam, że się ze mną tylko droczyła. Po chwili podeszłam do niej już opanowana z wypisanym spokojem na twarzy. Caroline właśnie przestała się śmiać i powiedziała:
-Dobra już. Właśnie przewertowałam twoją odpowiedź jeszcze raz i mam do ciebie jedno ważne pytanie. A mianowicie: Czy ty, Monica Emily Fox, uważasz, że mi, Caroline Melody Fox, podoba się któryś z członków sławnego boysbandu One Direction, którego poznałyśmy zaledwie TRZY DNI TEMU?!
-Jedna odpowiedź, jedno słowo, jedno przeznaczenie, czyli: TAK! C=-odpowiedziałam, a w Carls dosłownie się coś zagotowało. Czyli już miałam odpowiedź. Nasza Greenie się zakochała! A skąd to wiem? A stąd, że Carls ZAWSZE nienawidziła się do niczego przyznawać i jak ktoś ją do tego prowokował, to zaczynała się na niego złościć. Ale to nic! Ona się na mnie nie zezłościła. Ona się na  mnie WŚCIEKŁA! A co to znaczy? Że jej na nim zależy! XD Oh Carls, Carls, Carls. Musisz się pogodzić z tym, że ja wiem o tobie WSZYSTKO! Hihi ^^
-Skoro tak uważasz, to niby który?-zapytała i położyła ręce na biodrach wyczekując mojej odpowiedzi. Myślała że ja, Monica Emily Fox (jak to powiedziała xd), nic nie wiem?! Hahahahaha XD
-Hahahahahahaah... :3 I tu cię mam, kocie. Myślisz, że tego nie zauważyłam? Wyliczę ci ile było dowodów na to, że lubisz akurat tego chłopaka, a na końcu powiem ci kto to c; A więc:

  • Dowód nr.1:
Kiedy tylko się do ciebie uśmiecha, ty to od razu odwzajemniasz o stokroć większym uśmiechem.
  • Dowód nr.2:
Jak mówimy coś o chłopakach to ty się wypytujesz o niego.
  • Dowód nr.3:
Jak szukałaś informacji na temat 1D, to najpierw wyszukałaś jego.
  • Dowód nr.4:
Jak na niego patrzysz, to tak jakbyś patrzyła na rzecz którą ci zabrano i nie możesz jej odzyskać. Na przykład... Jak na kotka! A przecież każdy wie, że uwielbiasz kociaki =^.^= ♥
  • Dowód nr.5:
ZAWSZE chcesz być jak najbliżej niego.
  • Dowód nr.6:
Tak jakby mu dokuczasz i często mówisz sarkastycznie do niego, a przyznajmy, że nigdy nie potrafiłaś mówić otwarcie do osoby, którą darzysz uczuciem, a jeszcze jej tego nie powiedziałaś, więc skrywasz się za takimi czynnościami. Tak jak do Alana!
  • Dowód nr.7:
Dziś gdy uznano, że romansuje z Gabi, od razu wykrzyknęłaś "NIE!" c;
  • Dowód nr.8:
MASZ OBSESJE NA JEGO PUNKCIE!

Koniec ^^ A tym chłopakiem jest...-nie dane mi było skończyć, bo Caroline mi przerwała:

-Harry. Tak, może i go lubię. Nawet bardzo, ale jeszcze nie wiem czy coś do niego czuję, czy nie. Jest bardzo miły, opiekuńczy i nawet trochę do mnie pasuje...
-DZIEWCZYNO! Wy jesteście dla siebie stworzeni! Pasujecie do siebie jak zaginione puzzle, które w końcu się odnalazły i mogą stworzyć jedność! Wiem, tekst dziwny i banalny, ale tak jest! On ma taki sam charakter jak ty! A nawet gdyby nie miał, to przecież przeciwieństwa się przyciągają. Haha XD Ale tekst jebnęłam XD Ale wracając... Widać, że coś jest na rzeczy, bo inaczej byś się tak nie zachowywała przy nim. Mam wymienić ci te wszystkie dowody jeszcze raz, czy w końcu zrozumiałaś?
-Rozumiem twój tok myślenia, ale to co, że do siebie pasujemy skoro i tak nawet nie wiem czy coś do niego czuję. Gdybyśmy byli razem, a nic byśmy nie czuli, to co to by był za związek? Faktycznie, lubię przebywać w jego towarzystwie i lubię jego śmiech... I te zielone oczy... OMG!! Monica! Co to było?!-Carls na chwilę się rozmarzyła, a potem wróciła na ziemię i była na prawdę zdziwiona swoim zachowaniem. Uśmiechnęłam się zwycięsko i odpowiedziałam jej:
-Widzisz? A jednak ci na nim zależy. Wiesz co? Na razie o tym nie gadajmy. Wieczorem cię złapie. Miałyśmy iść poszukać Gabi i twojego księcia. Chodź-szybko pociągnęłam ją za rękę i ruszyłam do przodu zanim cokolwiek zdążyła mi odpowiedzieć za tego "księcia". Wróciłyśmy przed lokal i postanowiłyśmy go okrążyć, aby dowiedzieć się, czy Gabi i Harry są gdzieś za nim lub obok. Zaczęłyśmy iść w prawo tym samym kierując się na prawy bok budynku, kiedy Caroline stanęła na rogu knajpki, zatrzymała mnie ręką i pokazała mi żebym była cicho. Nie wiedziałam o co jej chodzi, ale postanowiłam się jej posłuchać. Po chwili zorientowałam się o co jej chodzi. Właśnie podsłuchiwałyśmy prywatną rozmowę naszych poszukiwanych przyjaciół. Źle się z tym czułam, ale co mogłam zrobić? Zrozumiałyśmy tylko tyle z ich rozmowy:
-Gabi, na pewno nie chcesz im powiedzieć? Przecież to jest ważne-powiedział Loczek, a my byłyśmy coraz bardziej zaintrygowane.
-Nie, lepiej będzie im na razie nie mówić-odpowiedziała Gabi. Miała taki zachrypnięty i cichy głos.
-Ale na pewno? Może chociaż Niall'owi? On przecież już co nieco wie-dopytywał się Harreh.
-Nie, Harry. Już i tak jest źle, że wie. Lepiej nikomu nie mówić. Tak będzie lepiej...-Gabi zawiesiła się, a Harry widząc łzę spływającą po jej nienagannej cerze, tak dobrze oświetlonej w blasku słońca (o tak kociaki, mam dobry wzrok ;p), przytulił ją. Stałyśmy tam z Caroline jak dwa kołki, które nie wiedziały co zrobić. Nie pomyślałyśmy o tym, by odejść tak, jakby nic się nie stało. Za bardzo byłyśmy przejęte słowami Gabi.
Czego mają nam nie mówić? Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic...
W pewnym momencie usłyszeliśmy głos Gabi:
-Kocham cię, Harry-na te słowa w oczach Caroline, zebrały się łzy, a ona prawie biegiem i bezszelestnie poszła z tamtego miejsca. Ruszyłam za nią biegiem, lecz jeszcze wcześniej usłyszałam odpowiedź chłopaka, która tak wiele znaczyła...

________________________________

Nom, rozdział 10 skończony ;3 Dziękuję tym osobom, które wstawiły komentarze we wcześniejszym poście c; Bardzo mnie one wzruszyły i ucieszyły (nawet nie wiecie jak bardzo xD ciągle skakałam po domu i krzyczałam szukając siostry "DOSTAŁAM KOMENTARZE, ROZUMIESZ?! AAAA..!" XD). W każdym razie mam nadzieję, że przy tym także pojawią się komy ;D Rozdział taki sobie. Nie oceniajcie pochopnie Gabi :> Niedługo będzie nowy rozdział i wszystkiego się dowiecie ;) Kocham was <33

Looooooooooooots of love ^^
~Gabi ♥

6 komentarzy:

  1. Kocham twojego bloga po prostu KOCHAM
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDO :**
    Czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawa jestem co powiedział Hazz C; czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww... *.* dziękuję wam za te piękne komentarze <33 za niedługo pojawi się następny rozdział <3 papapa :**
    Lots of love
    ~Gabi ♥

    OdpowiedzUsuń