sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 12

Rozdział 12

"Najlepiej wśród przyjaciół"

*Poniedziałek, 04.06.2012r., perspektywa Julii*
     -Caroline, może ruszyłabyś zacną dupę i zaczęła zbierać się do studia "Little things"? Przecież mamy zlecenie '_'-krzyczałam do kuzynki idąc w stronę salonu, gdzie owa dziewczyna właśnie przebywała i , jak to ona, nic sobie nie robiła z moich słów.
Chyba muszę być bardziej stanowcza, bo jak tak dalej pójdzie to nawet obudzić dziewczyn nie będę mogła :c Ale ja nie umiem być taka! Pfff, wszystko jedno xd Są już w miarę dorosłe. Powinny same się rano budzić ;-; Co to za świat...

     Stałam za kanapą, na której siedziała Carls i przyglądałam się jej poczynaniom, czyli praktycznie nic nie robieniu, oprócz oglądania jakiś durnowatych wiadomości w TV. Greenie ociągnęła się, powolutku wstała z miejsca i zdziwiona najwyraźniej moją miną zapytała:
-Naprawdę tak źle wyglądam czy po prostu masz zły humor?
-Nie... Nic z tych rzeczy XD Po prostu nie myślałam, że o godzinie 10:20 nadal będziesz w piżamie ;p A wiesz, nie chcę Cię martwić, ale w studio jesteśmy umówione z niejaką panią Collins o 10:50 C: Tak tylko mówię...
Mina mojej kuzynki była najzabawniejszą rzeczą, która przytrafiła mi się tego poranka. Pomieszanie przerażenie i skruchy. A do tego to była twarz Caroline! Tej dziewczyny, która zawsze PRÓBOWAŁA się nie spóźniać, ale niestety, nie wychodziło jej to nawet jeśli były to próby. Chyba "cierpi" na brak poczucia czasu... Gdy już zostałam sama rozsiadłam się wygodnie na poprzednim miejscu mojej dzisiejszej towarzyszki w pracy, zamknęłam oczy i ponownie odtworzyłam poprzednie dwa dni. Te dwa dni, które były tak niesamowicie inne od poprzednich. Te dni z Niall'em, Zayn'em, Harry'm, Lou, Liam'em... To było coś! W końcu zobaczyłam wspaniałe London Eye, przeszłam przez najznakomitsze alejki i ulice Londynu... Byłam na filmie z bandą dzikusów i przez nich prawie nic nie zrozumiałam XD A do tego siedziałam obok przecudownego Niall'a,
który co rusz podawał mi coś do jedzenia lub picia słodko się przy tym pytając czy na pewno nie jestem głodna lub spragniona. Zauważyłam wtedy, że blondynek pyta się tylko mnie o takie rzeczy. Awww *.* Kochany,
przesłodki Horanek ♥ Naprawdę muszę podziękować Bogu, za to, że poznałam tak wspaniałych przyjaciół. Mam tylko nadzieję, że nie zostawią mnie jak poprzednicy Caroline, Gabi i Monicy...
Ciekawe czy Mimi i Gabi są w domu...? Dziwne troszkę, że nikt się nie odzywa, a w całym mieszkaniu panuje taka nierealna cisza.

Po dłuższym zastanowieniu się, postanowiłam sprawdzić czy rzeczywiście moja siostra i Gabi wybrały się na poranne zwiedzanie (Tak, wpadłyśmy po uszy w zwiedzanie Londynu, hah) czy może udały się na śniadanko do jakieś restauracji czy nawet McDonalda. Ospale wdrapałam się na schody i skierowałam w stronę pokoju Gabi. Zapukałam. Po chwili ciszy stwierdziłam, że Kulki nie ma w domu. Podeszłam do drzwi Carls i bez wahania weszłam do pokoju. Tak jak myślałam moja kuzynka przebywała właśnie w łazience ubierając się.
-Greenie?
-Ubieram się, kotku!-usłyszałam roześmiany głos dziewczyny-Zaraz wyjdę :D
-Hahaha, wiem. Chciałam się tylko upewnić, że wciąż tu jesteś i nic Cię nie wsysało XD

-Mhmmm, to masz już pewność?
-Chyba tak.-odpowiedziałam kuzynce i rozłożyłam się plackiem na jej łóżku. Po chwili drzwi po mojej lewej

otworzyły się, a z nich wyszła Caroline w tym zestawie. Kiedy zobaczyłam jej dzisiejszą bluzkę o mało nie pękłam ze śmiechu. Po prostu była tak PRAWDZIWA.
-Dobra, może przestań się tak śmiać, bo będziesz tak czerwona jak wschód słońca na Jamajce XD
Popatrzyłam się na nią wilkiem, ale po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem.         
     Wzięłyśmy potrzebne rzeczy do pracy i wyszłyśmy przed dom. Kiedy Caroline wyjechała autem, wsiadłam do niego i ruszyłyśmy na umówione spotkanie.
    Kiedy dotarłyśmy na miejsce okazało się, że mamy jeszcze jakieś 10 minut zanim przystąpimy do pracy. Po rozglądnięciu się po pomieszczeniu, zadzwoniłam do Momo z nadzieją, że gdzieś koło niej będzie przebywać moja druga kuzynka.
-Hej, Monica-zaczęłam rozmowę, kiedy sygnał ustał-Jest tam koło Ciebie Gabi?
-Siemka, Jul. Dzięki, że się o mnie martwisz ;_; Taaaa, Gabi jest obok. A co, chcesz coś od niej?
-Nie, nie. Sprawdzam tylko czy się nie zgubiła XD Ohh, Monica, przecież wiesz, że się o Ciebie troszczę i zamartwiam! <3 Więc... Gdzie jesteście?
-Niedaleko "the Flower", postanowiłyśmy wybrać się na małą rundkę po okolicy i przy okazji zjeść lody :)
-Oooo, supcio ;* To miłego dnia i smacznych lodów. Pozdrów Kulkę :D
-Jasne x Dzięki i nawzajem. Do zobaczenia!!
Rozłączyłam się. Z racji tego, że pani Collins wciąż nie było, zaczęłam rozmowę z Caroline, która tym razem rozsiadła się, a raczej legła, na biurku opierając nogi na fotelu. Nie wiem czy upłynęło jakieś 4 minuty, a nasza zleceniodawczyni ukazała się w progu salonu fotograficznego.
-Dzień dobry. Przepraszam, dziewczyny za spóźnienie. Musiałam kupić Max'owi obwarzanka, bo inaczej nie odszedł by stamtąd.-powiedziała kobieta, przepuszczając do naszego salonu małego chłopczyka o czarnych, lekko kręconych włosach i niebieskich oczach. Co za rozkoszne dziecko *.* Wygląda całkiem podobnie do Ian'a Somerhalder'a, tyle że młodego. O wiele :o
-Nic nie szkodzi C: Miałyśmy trochę czasu na odpoczynek... Więc, może zaczniemy?-podjęła rozmowę osoba obok mnie.
-Oczywiście.
-Caroline, zajmij się Max'em, a ja pokaże pani Collins nasze demo.-wydałam rozkaz Greenie, a ona nie bardzo wystraszona podeszła do chłopaka, złapała go za rękę i zapytała:
-Max...? Lubisz może samochody? W tamtym pokoju-wskazała na drzwi za biurkiem-Mam pełno małych, kolorowych aut. Może chcesz się nimi ze mną po...
Syn pani Collins wyrwał się od Carls i podbiegł do drzwi gdzie znajdował się pokój zabaw dla dzieci, ponieważ ludzie często chcieli uwiecznić na zdjęciach swoje pociechy, a nam nie uśmiechało się przekrzykiwać płacz i wycie. Moja kuzynka podążyła za pięciolatkiem, zostawiając mnie sam na sam z naszą klientką.

*11:13, perspektywa Caroline*
-Hahha, Max nie wydurniaj się tak, bo zaraz sobie coś zrobisz-powiedziałam do chłopaczka, ale ten jak na złość nadal podrzucał małe zabawki do góry jakby za każdym razem kiedy ich dotknął, parzyłyby mu ręce.
Ugh, niańczenie dzieci jest takie wyczerpujące. 
W pewnym momencie musiałam wziąć Max'sa na ramiona, ponieważ wyrzucone przez niego przed chwilą samochodziki, uderzyłyby go i było by, jak zwykle, wszystko na mnie. Postanowiłam zabawić chłopca czymś innym. Tylko czym?
-Co jeszcze lubisz, Max?
-Dużo rzeczy.-odpowiedział pewnie patrząc się na mnie tymi swoimi, wielkimi oczami. Na pewno nie odziedziczył ich po pani Collins.
-Taaaak, ja też lubię dużo rzeczy, ale mam takie najbardziej ulubione. Jak na przykład...
-Na przykład co?-zapytał wyraźnie zaintrygowany Max.
-Yyy... W sumie, to najbardziej na świecie kocham kotki, ale niestety nie mam żadnego. Nie mogę o tym myśleć, że moje współlokatorki zabraniają mi kupna tych zwierząt. Zawsze mnie to drażni, bo gdyby one zachciały psa, od razu... Hah, zresztą nieważne. Lepiej opowiedz co ty jeszcze lubisz?
-Hmm. A jeśli lubię tylko samochody to co zrobisz?
-Widzę, że inteligencji ręka Boża ci nie oszczędziła C: Skoro tak mówisz... To może ja Ci coś poopowiadam o sobie, co? A potem na odwrót?
-Dobrze.
W tym momencie mały, cudowny chłopiec stał się moim  największym słuchaczem. Jeszcze nigdy nikomu się tak nie zwierzyłam! Czułam, że tak inteligentnemu dziecku, mogę powierzyć wszystko. Zaczęłam od mojego dzieciństwa. Od tego co ja robiłam kiedy byłam w jego wieku, co lubiłam, z kim przebywałam, w co bawiłam się na podwórzu... A Max słuchał jak zaczarowany. Następnie chłopczyk opowiedział mi o swoich przyjaciołach, o przedszkolu i o jego rodzicach; o kochającym tacie i mamie. Wydawał się zadowolony kiedy mówił o rodzicach. Zresztą o wszystkich mówił z taką radością. Co za optymista XD
Gdy temat schodził na to co lubimy jeść, do pokoju zajrzała Julia i powiedziała:
-Dobra, dosyć tych ploteczek, Carls. Chodź, musisz mi pomóc z wywołaniem prawidłowych zdjęć i dorobieniem nowych :3
-Okay.
-To chodźcie, dzikusy.
-Jacy tam dzikusy... My tylko... Świetnie się bawiliśmy w latające samochody!-powiedziałam ze śmiechem i razem z chłopcem udałam się za Jul.
Po zmaganiu się z maszyną wywołałyśmy wielkie, śliczne zdjęcia Max'a z rodziną oraz zrobiłyśmy nowe samej pani Collins. Na koniec podliczyłyśmy rachunek i z uśmiechami na twarzach pożegnałyśmy naszych klientów. Szczerze, żal mi było pożegnać się z tym chłopcem. Tak dobrze mi się z nim rozmawiało...

-To co, stara... Idziemy do domu czy masz jakieś plany?-zapytała po chwili ciszy moja towarzyszka.
-Yhh, tylko nie stara XD Wiesz, ja chętnie spotkałabym się z Mimi i Gabi gdzieś na lodach, a potem może odwiedziłybyśmy naszych kochanych, nowo poznanych przyjaciół, czyli One Direction C:
-Hhuhu, wiedziałam, że to powiesz, żółwiku-odparła Julia, przepuszczając mnie w drzwiach głównych naszego salonu.-W sumie, zapowiada się ciekawe popołudnie ;D
-Yup. I to jak! Więc, co? Namierzamy Gabi i Mimi?
-Pewnie xd Tylko najpierw daj mi troszkę czasu na zakluczenie "Little Things", ok? Wiesz, nie wszyscy są tak szybcy w takich rzeczach, jak ty ;p
-Ojj tam! Nie przesadzaj ;d-powiedziałam do mojej kuzynki kiedy byłam już od niej jakieś dwa metry. Po chwili Ruda dogoniła mnie i razem wsiadłyśmy do Nissana. Po drodze do "the Flower" Julia zapytała mnie:
-Eyy, pamiętasz może nasz pomysł na prezent dla Gabi? To z nakręceniem jakichś fajnych wspomnień...? Ten pomysł, na którego wpadła Monica...
-Tak! Pamiętam ;3 Właśnie! Zapomniałam wam powiedzieć, że dwa dni temu, wtedy kiedy uciekaliśmy przed reporterami z restauracji i poszliśmy na London Eye, z ukrycia starałam się nakręcić choć troszkę materiału... I wiesz co? Udało mi się :>> Obejrzałam już ten filmik tysiąc razy, poprawiłam go dwa tysiące razy i moim zdaniem mamy już jedną piątą tego co planujemy jeszcze nakręcić :p Ale przydałoby się wkręcić w ten plan jeszcze kogoś... Co o tym myślisz?
-Nooo, jestem pod wrażeniem ^^ Nie wpadłabym na to żeby nakręcić naszą pierwszą wycieczkę po Londynie... Ahhh, może bym wpadła, ale wiesz... Niall był obok XD Jakoś przy nim nie mogę się skupić ;_; Eh :<
-Hahah, Jul myślisz, że tego nie zauważyłam? Przy nim jesteś strasznie nieobecna ;p Jeśli tak ma być zawsze to chyba muszę Cię od niego odciąć ;( A szkoda, bo go polubiłam...
-Oj ;c Ale nie zrobisz tego, prawda?-zapytała z nadzieją w głosie Ruda, a ja odwróciłam na chwilkę wzrok z jezdni na twarz kuzynki obok.
-Pewnie, że nie XD Przecież nie mogę pozwolić na to żeby taki przecudowny chłopak nigdy się już z tobą nie spotkał! On jest taki... Pasujący do Ciebie ♥ Może będą z tego małe Horaniątka? XD
-Hahahah ;dd Nieeee, niee wiem C: Śmiesznie by było :) A co do tego planu wkręcenia kogoś innego do naszego prezentu urodzinowego dla Kulki, to... Uważam, że to jest doskonały pomysł, tylko kogo chciałabyś w tym planie jeszcze widzieć? Gabi nie, bo to jest niespodzianka, Monica już jest, ja, Ty wiadomo... Alan? Raczej nie, bo nie będziesz mogła się skupić, a poza tym Gabciuś chyba za nim nie przepada...
-Co?!-wykrzyknęłam, ale na szczęście miałam tyle oleju w głowie, że jakimś cudem nie spowodowałam wypadku drogowego-Jak to za nim nie przepada? Żartujesz?
-Ymm, Carls, może ja ci to kiedyś indziej wytłumaczę, bo teraz lepiej trzymać twoje nerwy na wodzy... Wróćmy do tematu. Myślałaś, o kimś z 1D? Może Lou?
-A może Hazz? Przecież Gabi traktuje go jak brata. A dla Louis'a mamy specjalnie zadanie c: Skoro moja siostra na niego leci, musi dostać od niego coś wyjątkowego... Oczywiście, BooBear nie musi wiedzieć, że ona się w nim podkochuje, hehehe ;p Jakoś to załatwimy.
-Ohh, już się boję twoich pomysłów ;3 Ale wiesz, że je kocham ;*
-Haha, no tak. Ja i moje "niemożliwe" pomysły. To co zgadzasz się na Harry'ego?
-Niech będzie :D-odpowiedziała mi Jul kończąc naszą długą rozmowę. Nie później niż za 2 minuty dojechałyśmy na parking niedaleko salonu fryzjerskiego mojej siostry.
Udałyśmy się w stronę "the Flower", ale tak jak przypuszczałyśmy był on zamknięty. Julia postanowiła zadzwonić do mojej siostry z pytaniem gdzie się szlaja razem z Momo. Po krótkiej rozmowie umówiłyśmy się z dziewczynami za parkingiem w pobliżu jakiegoś sklepu z delikatesami. Byłyśmy na miejscu po kilkunastu minutach. Czekając na dziewczyny gadałyśmy o projekcie prezentu dla mojej siostry. Co jak co ten temat jest bardzo obszerny xd Gdy w oddali zobaczyłyśmy sylwetki znanych nam doskonale osób, puściłyśmy się biegiem w ich stronę i przywitałyśmy je mocnymi uściskami. Ja Monicę, a Jul Gabi. Tak jak to jest zawsze c: Po przywitaniu oderwałam się od Lasencji i, na moje nieszczęście, wpadłam na któregoś z przechodni. Miałabym już upaść, lecz osoba, na którą tak niefortunnie się przewróciłam, złapała mnie i tym sposobem uniknęłam twardego spotkania z brudnym chodnikiem. Odetchnęłam z ulgą, wyprostowałam się i postanowiłam dowiedzieć się, kogo poszkodowałam, a tym samym, kto mnie uratował od guza na czole. Spojrzałam w górę i ujrzałam te piwne tęczówki, które rok temu BYŁY moim szczęściem, westchnieniem i... życiem.
-H-hej Alan!-powiedziałam jąkając się, gdyż nadal trudno mi było odzyskać równowagę. Kiedy już mi się to udało, uśmiechnęłam się do chłopaka, a on odwzajemnił mój gest.
-Cześć, niezdaro ;3 Hah. Cześć dziewczyny!-odpowiedział Alan później kierując swe słowa do moich towarzyszek, a one odpowiedziały ciche: "Ta, hej...", na co ja spiorunowałam je wzrokiem.
-Ymm... Spieszycie się gdzieś?-zapytał chłopak.
-Właściwie to my...
-...Nie, nigdzie się nie spieszymy, a co?-przerwałam mojej siostrze, przez co zobaczyłam na jej twarzy wyraz niezadowolenia.
-To świetnie! Zatem, mógłbym porwać cię na krótki spacer?-zapytał Firebird (bo tak brzmiało nazwisko Alana) z przepięknym uśmiechem, na który widok, gdzieś tam w środku zrobiło mi się ciepło.
-Yyy... Wiesz... Poczekaj tu, zaraz przyjdę, dobrze?-zapytałam Alana, na co ten pokiwał twierdząco głową. Poprosiłam, żeby dziewczyny ze mną poszły kawałek od chłopaka, tak, aby nie słyszał o czym mówimy. Chociaż mógł się domyślić...
     Kilka metrów od chłopaka zatrzymałam się i odwróciłam przodem do dziewczyn, robiąc przy tym minkę kotka ze Shrek'a.
-Caroline! Nie, nie możesz! Po pierwsze miałyśmy iść na lody :c-zapoczątkowała kłótnię Momo-A po drugie nie możesz wciąż na nowo zaczynać romansować z Alanem! Przecież wiesz jak to się zawsze kończy! Wasz kontakt się urywa, a ty cierpisz ponad miesiąc na "stres byłej miłości"! My też przez ciebie cierpimy, bo nasza kochana Caroline przeżywa depresje większą niż Rów Mariański :( Nie chcemy żebyś znów nas olała i siedziała samotnie w pokoju, użalając się nad całym światem. Zrozum, mówię ci to dla twojego dobra.
-Mimi... A jeśli obiecam wam, że nie zrobię tego błędu drugi raz? Nie zakocham się w nim po raz kolejny...-odparłam, ale tutaj wtrąciła się Julia:
-Greenie... Ty nadal z tego błędu nie wyszłaś. Wciąż jesteś w nim zakochana.
Moja twarz w tamtym momencie musiała wyglądać dość inaczej. Miałam mieszane uczucia do dziewczyn, ponieważ przed chwilą nie dość, że zarzuciły mi miłość do mojego byłego chłopaka, to jeszcze zabroniły mi się z nim przejść. Przecież to tylko spacer! Nie zostaje z nim na cały dzień. Niech myślą za siebie. Mam swój rozum; wiem co dla mnie dobre...
-Okay. Skoro tak ma być to wy sobie pójdźcie na te lody, a ja przejdę się z Alanem. Moja sprawa czy się zakocham czy nie. Do zobaczenia!-powiedziałam na odchodnym nawet się nie odwracając i nie czekając na odpowiedź którejkolwiek. Doszłam do blondyna i złapałam go za rękę mówiąc:
-Możemy iść. To gdzie masz zamiar mnie zabrać :D?
-Tam gdzie cię jeszcze na pewno nie było-chłopak przybliżył się do mnie i pocałował w policzek-Chodź, to w tą stronę.

Pociągnął mnie za sobą i już po chwili byliśmy w pobliskim parku gdzie naokoło rosły piękne, imponujące drzewa zamieszkane przez wiewiórki. Nie myślałam o tym, że zwyczajny park w Londynie zrobi na mnie tak ogromne wrażenie. Nie myślałam, że LONDYN zrobi na mnie tak ogromne wrażenie. Wszystko tu było lepsze od moich oczekiwań. Wspaniałe miasto *_*
Alan chyba zauważył moje zafascynowanie nowym dla mnie miejscem, bo zaciągnął mnie na jedną z ławek.



-Tęskniłem za tobą-odezwał się po chwili ciszy.
-Ale przecież widzieliśmy się zaledwie dwa dni temu... Chyba tyle dasz radę wytrzymać beze mnie?
-Jasne, że tak... Ale tamta chwila była tylko przerywnikiem mojej tęsknoty do ciebie. Nie wiem, jak wytrzymałem cały rok bez mojej Caroline. Nie wiem, jak mogłem pozwolić na to żebyśmy zerwali. Nie wiem, dlaczego POZWOLIŁEM na to zerwanie. Carls...
-Alan, proszę. Nie wracajmy do tego tematu. Nie możemy być po prostu parą, dobrych przyjaciół? Wiem, że to brzmi pospolicie, ale nie mam zamiaru przeżywać od początku tego wszystkiego. Nadal coś do ciebie czuje, ale to jest namiastka tego co było kiedyś. Nie potrafię sprecyzować dokładniej, ale na pewno zajmujesz jakieś miejsce w moim sercu. Tylko proszę cię o jedno. Nie pozwól żebyś stał się tym kogo kocham, ale nienawidzę. Nie pozwól żebym znów przechodziła nasze rozstanie. Nie chcę po raz kolejny zamykać się w sobie...
Powiedziałam to powoli, tak aby nie zranić blondyna. Chyba poskutkowało, bo na jego twarzy ledwo widać było rozpacz. Ale jednak ona gdzieś tam była. Żal mi się zrobiło Alana. Wątpie żebym kiedykolwiek wyrzuciła go na bruk z mojego serca. Za bardzo się przywiązuje :/
-Dobrze. Skoro nie chcesz o tym gadać... W takim razie opowiedz mi jak ci minął ten rok beze mnie C:
Zamurowało mnie. Jak on może tak szybko zmienić temat? Czy to możliwe? Hmm, przynajmniej jest coś o czym mogę swobodnie porozmawiać... Zaczęłam omawiać moje ostatnie przeżycia Alanowi, omijając oczywiście spotkanie z chłopcami. Słuchał jak zaczarowany, śmiał się z moich wyczynów i współczuł kiedy mówiłam o przykrych rzeczach. Idealny towarzysz... Chyba trafił mi się jakiś dzień spotykania dobrych, umiejących słuchać, osób. Najpierw Max teraz mój ex. To trochę dziwne zwierzać się dwóm osobom w ciągu dnia, ale jest w tym jakiś sens. Tyle, że jeszcze nie wiem jaki.

*12:03, perspektywa Gabi*


-Fajnie, Carls woli swojego byłego od nas -.- Co my robimy źle?-zapytałam z irytacją kiedy każda z nas miała już swój ulubiony smak gałkowego loda. Zatrzymałam się przed pasami i poczekałam na zielone światło, a w tym momencie Jul podjęła się odpowiedzieć na moje pytanie:
-Raczej robimy wszystko dobrze, tylko twoja siostra lubi odwracać kota ogonem. Wszystko zmienia na odwrót. My się o nią troszczymy, a ona sama tego nie dostrzega. Nie zarzucam jej jakiegoś złego zachowania w stosunku do nas, ale wiesz, ona po prostu taka jest.
Przeszłyśmy przez jezdnię i skręciłyśmy w lewo, na zatłoczoną ulicę. Monica postanowiła iść przodem, co chyba było dobrym posunięciem, bo już po chwili moja kuzynka wypatrzyła przecenę w sklepie z butami. Przydało by mi się kupić przynajmniej dwie pary... Ostatnio jakoś wszystkie powyrzucałam, bo były za małe ;_; No cóż, rośnie się jeszcze, prawda? XD
     -Julia, dlaczego nie kupiłaś tamtych balerinek? Tak ci pasowały do dzisiejszego ubrania...-zaczęła marudzić Monica kiedy wyszłyśmy ze sklepu z pustymi rękami.
-Hah, nie kupiłam ich, bo pasowały mi WYŁĄCZNIE do dzisiejszego zestawu!! XD Moim zdaniem zmarnowałabym tylko pieniądze ;p
-Ughh. Mogłam je ci je kupić. Miałabyś przynajmniej prezent ode mnie c:
Wsłuchiwałam się w dalszą konwersacje moich kuzynek idąc, krok w krok, za nimi. Co jak co, ale one to potrafią się pokłócić z powodu butów xD To chyba ich pierwsza kłótnia o buty i dlatego tak świetnie im wychodzi, hahah.
-Ey, patrzcie!-przerwałam im trwającą od piętnastu minut kłótnię-Widzicie ten tłum pod tym wieżowcem?
Wskazałam ręką budynek, a Jul popatrzyła się na wiele zgromadzonych osób jakieś trzydzieści metrów od nas.
-Uhuhu, coś się dzieje!-Momo zdecydowanie skręciła w tamtą stronę, a ja z Rudą patrzyłyśmy na nią wkraczającą w tłum. Po chwili machnęła na nas ręką, uśmiechnięta. Popatrzyłyśmy się na siebie i doszłyśmy do wielkiego zgromadzenia przed wieżowcem.
-Te dziewczyny mówią-Lasencja kiwnęła głową na zgraję nastolatek-Że w środku przebywają właśnie chłopcy z One Direction C:
-Oooo-krzyknęłyśmy razem z Julią.-Czyli tak jakby znajdują się tam nasi znajomi. W hotelu gdzie wyjście jest zabarykadowane przez fanki... Hmmm, mamy ciekawych znajomych XD- kontynuowałam.
-To co? Dzwonimy do któregoś z nich?
-Pewnie. Już wykręcam numer ^^
Wybrałam kontakt "Liam ;3" i zadzwoniłam. Oczywiście musiałam odejść trochę od tłumu, bo inaczej, ani Liaś, ani ja nic byśmy nie zrozumieli. Gdy chłopak odebrał, usłyszałam charakterystyczny głos Niall'a w tle. Chyba ktoś zabrał mu telefon...
-Cześć, Gabi.-w słuchawce rozbrzmiał głos chłopaka.
-Hej, Liam :> Mam takie pytanie... Czy wasi fani nie przesadzają czasem z głośnością?-zapytałam chociaż nie miałam zamiaru właśnie o to go zapytać.
-Ymm... Zależy. Mają w zwyczaju być bardzo głośno ;p A co?
-Hah, nic, nic. Tak tylko się zastanawiam czy teraz, kiedy stoję w tym tłumie, nie pękną mi bębenki...
W tym momencie nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, ale zamiast tego w wysoko w oknie pojawił się mój rozmówca wraz z Zayn'em i Lou. A skąd dowiedziałam się, że właśnie połowa 1D wyjrzała przez okno? Ano stąd, że wszystkie nastolatki zaczęły dziko piszczeć i pokazywać palcami w górę. Taaa... Jednak można się czegoś dowiedzieć od takich fanów XD
-Umm... Payno, jeśli mnie słyszysz, proszę wejdź spowrotem do mieszkania, bo na serio za chwilkę będziesz płacił za mój aparat słuchowy-powiedziałam do słuchawki, a chwilkę potem chłopcy zniknęli z pola widzenia. Na szczęście tłum zdążył się uciszyć i tym razem mogłam już dosłyszeć co mówi Liam:
-Kulka, mam propozycje... Jeśli chciałaś się z nami widzieć, powiedz ochronie "marchewkowy potwór numer trzy", a oni na pewno wpuszczą cię  na nasze piętro c: Do zobaczenia za chwilkę!!! :3
-Ale... CO?????-zdziwiona odłożyłam telefon do torby i streściłam moim kuzynkom moją całą konwersacje z DaddyDirection. Dziewczyny podekscytowane przedarły się przez tłum do jednego z ochroniarzy i na ucho powiedziały mu podane nam hasło "odblokowujące" spotkanie się z całym One Direction. Niezauważalnie przemknęłyśmy obok Directioners i już jechałyśmy windą na piąte piętro. Tamten widok nie zadziwił nas tak jak pewnie myśleli chłopcy. Normalnie wyszłyśmy z windy ku rzucającym piłką od rugby chłopcom. O mało nie dostałam piłką w głowę XD Na szczęście mam koło siebie Mimi, która ma oczy dookoła głowy :3 Jak dobrze jest mieć kogoś takiego <3
-Spodziewałam się gorszego powitania ;qq To jakoś ujdzie c:
-Hah, witaj Momooo i Gabi i Julio ;D-Harry podszedł do nas i przytulił każdą po kolei. Gdy skończył zaprowadził



nas do pokoju głównego z dala od latających piłek. Tak jak myślałam, pozostali udali się w nasze ślady. Po miłym przywitaniu Nialler z Harry'm wypytali nas szczegółowo jak trafiłyśmy aż pod ich tymczasowy hotel. Na wszystkie pytania odpowiadała Monica, gdyż tylko ona nie zajmowała się podziwianiem wnętrza pokoju. Wszystko tak ładnie zaprojektowane, dobrane kolory... Nie powiem, w takim pokoju można by zostać na zawsze ^.^ Razem z Jul przebywałyśmy właśnie w beżowo-białej kuchni kiedy Zayn zapytał tak głośno abyśmy usłyszały to co chce nam przekazać:
-Gdzie zgubiłyście Caroline? ;D Już nie chce się z nami zadawać? :c Przykro ://
-Nieeee, to nie tak xd Ona...-dziewczyna obok spojrzała na mnie
jakby szukała odpowiedzi na moim czole. Chyba jej tam nie znalazła, bo nic nie dodała. Westchnęłam:
-Carls wybrała Alana na jej dzisiejszego towarzysza. Możliwe jest też, że jest na nas trochę obrażona...

-Jaki Alan :o?-No tak. Hazz nie wie kto to jest Alan...
Wyszłyśmy z kuchni w kierunku wszystkich zgromadzonych. Rozdzieliłam się z Jul, bo ona usiadła naprzeciwko Lou, a ja zaraz obok Liam'a.
-Alan jest... Jest, był, sama już nie wiem, byłym chłopakiem Greenie. Wprawdzie nie wiemy czy ona wciąż na niego leci, ale na pewno coś z tego związku zostało w jej sercu. Widać po tym jak się na niego patrzy...
-Czyli mówisz, że twoja siostra opuściła swoje najlepsze towarzystwo pod słońcem i udała się na randkę ze swoim ex?
-Zaprzeczyłabym, że to randeczka, ale nie mam pewności czy aby na pewno.-wtrąciła się Monica.
-Yhm. Oky, nie wiem co jej do głowy strzeliło. Ja, na miejscu Carls, nie poszedłbym z nikim innym na miasto jak z wami :3-powiedział Niall, przez co każda z nas zarumieniła się niemiłosiernie. Aż tak jesteśmy dla niego fajne? Czy może powiedział to ze względu na Julię? Zagadka, która nie zostanie nigdy odkryta, ehh :c.
-Awww, Niall!! Jesteś kochany :p Dzięki, że tak myślisz, ale pamiętaj o tym, że Caroline na zawsze pozostanie Caroline. Ona po prostu ma taki charakter albo najzwyczajniej w świecie znudziło jej się nasze towarzystwo :((-zagaiłam.
-Nie gadaj głupot, Gabi. Ona na pewno nie nudzi się z wami. Może ma akurat taki dzień?
Nie wiedzieć czemu nie odpowiedziałam Niallerkowi. Nasza rozmowa potoczyła się na inne tory, co w tym przypadku oszczędziło mnie i dziewczynom trudnego tematu. Żadna z nas nie chciała stracić mojej siostry. Za bardzo jesteśmy "zszyte".

*12:12, perspektywa Caroline*
-To opowiedz mi czym się zajmujesz!-Alan jak na złość próbował coś ode mnie wyciągnąć. Czy on na serio nie może przestać śledzić całego mojego życia? Ehh.
Opowiedziałam mu
o "Little things" i przy okazji o małym Max'sie. Nie wiedziałam co jeszcze mogę mu zdradzić, więc spróbowałam uwolnić się od jego towarzystwa. Niby strasznie za nim płakałam po rozstaniu, lecz teraz jakoś nie potrafię powiedzieć mu wszystkiego co chciałam przez te dwa miesiące kiedy za jego przyczyną ciągle trwałam w zamknięciu wewnętrznym.
Nie ma to jak depresja...
-Halo? Carls? Obudź się.-blondyn pomachał mi przed oczami, na co ja gwałtownie i szybko mrugnęłam kilka razy.
-Co? Przecież nie śpię, tępaku xd-odpowiedziałam i ugryzłam kawałek mojego gofra z polewą malinową.
-Hahah, wiem, ale chciałem cię wyciągnąć z chmur, w których bujałaś :p
-Wcale nie bujałam w chmurach! Ja tylko... Tak jakoś odleciałam XDD
-Ohh, Carls. Zazdroszczę temu jedynemu, który będzie miał ciebie do końca życia...
-Alan! Nawet nie zaczynaj :3
-Hah, żartowałem tylko, księżniczko :D-odparł i zatrzymał się pod niedużą brzozą.-Muszę już lecieć, bo za chwilkę mam swoją zmianę w restauracji... Wybaczysz mi to?
-Oj, no nie wiem ;c Zastanowię się i wtedy dam ci znać.
-Ale przecież nie masz mojego numeru :(((
-Zmieniłeś numer? Czy myślisz, że już usunęłam twój stary...
-Zmieniłem ;p Podać ci?
-Pewnie-powiedziałam z uśmiechem. Wyciągnęłam komórkę i wręczyłam ją chłopakowi naprzeciwko. Wystukał coś w telefonie i mi go oddał.
-Proszę-posłał mi ciepły uśmiech *_*-To do zobaczenia, ślicznotko.
-Pa, Alan.
Gdy już miałam odejść, chłopak złapał mnie za nadgarstek i skierował moją twarz ku swojej. Ledwo co łapałam oddech, bo blondyn drugą ręką mnie obejmował utrudniając mi tą czynność.
Nie, nie, nie. Alan stój!
-Co ty, do cholery, odstawiasz?-zdziwienie przeszywało mój głos na wskroś co dało się wyraźnie usłyszeć.
Świetnie -,- Nie dość, że trzęsę się jak surykatka to jeszcze brzmię jakbym zobaczyła kota z czterema głowami, a jednak łaszącego się do moich nóg.
     Chłopak nic nie odpowiedział, ale zbliżył swoje usta do moich. Wtedy zorientowałam do czego on zmierza. Wyrwałam się prędko z jego objęć i nie żegnając się ruszyłam w stronę miejsca mojego rozstania z kuzynkami i siostrą.
Właśnie. Tego mi trzeba. Gabi, Juli i Mimi. Musze je przeprosić...
Ponownie wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam z nadzieją do Kulki.
Proszę, proszę, proszę, proszę, nie bądź zła...
-Słucham?-głos w słuchawce zdawał się być nieźle rozbawiony i rozluźniony. Czyżby dziewczyny poszły do klubu? O tej porze? xd
-Emmm... Gabi?
-Nie. Kura samograjka -.- No, oczywiście, że ja! A kto inny odebrałby mój telefon? Carls, myślisz choć trochę?
-Ehh... Chyba właśnie nie myślę. I w tym problem :c
-Dobraaaaa. To wyjaśnij mi na czym ten PRAWDZIWY problem polega.
-A możemy na żywo a nie przez komórkę?
-Aleś ty marudna XD Ok, więc zapraszam cię do hotelu "Star". Chyba trafisz...
-Yup. Wiem gdzie on jest C: Ale co ty robisz w hotelu? Do tego pięciogwiazdkowym? o.O
-Później się dowiesz. W każdym razie, jeśli zobaczysz tam tłumy nastolatek to dobrze trafiłaś. Kiedy już będziesz pod budynkiem znajdź jakiegoś ochroniarza i powiedz mu "marchewkowy potwór numer trzy". Powinien cię wpuścić na piąte piętro. Tam mnie znajdziesz. To powodzenia! Paaaa :*

-Aha... Dzięki. Do zobaczenia...
Kończąc rozmowę z moją siostrą w głowie miałam jedną myśl: "WTF?". Jednak gdy doszłam pod hotel tam rzeczywiście znajdował się ogromny tłum. Z trudem próbowałam przedostać się do jednego z ochroniarzy. Nagle usłyszałam głośne burczenie w brzuchu i czym prędzej wypchnęłam go jak najwięcej się dało, żeby zagłuszyć dźwięk. Pokręciłam głową, bo przecież dosłownie przed chwilką jadłam gofra.
Trzeba było nie zapominać o śnidaniu ;c.
    
Zaraz dopadłam jakiegoś starszego pana ochroniarza. Mówiąc mu początek hasła, ten zrozumiał i od razu przepuścił mnie dalej; do windy.
Nacisnęłam guziczek z numerkiem 5 i już po kilkunastu sekundach drzwi przede mną stały otworem.
Na korytarzu nie było nikogo więc postanowiłam zawołać Gabi. Wiem, marny pomysł, ale za to jak skuteczny!
     Zaraz, drzwi z numerem 43 otworzyły się na oścież, a ze środka wylecieli rozchichotani Liam, Zayn, Louis, Monica i Gabi.
-Czy ktoś mnie wołał?-moja młodsza siostra teatralnie rozglądnęła się dookoła, a ja popatrzyłam na nią spode łba. Głupszej nie mogła udawać ;_;
-Tu jestem, ślepoto.-powiedziałam wzdychając na co wszyscy podeszli do mnie i mocno uściskali. Ze śmiechem powrócili do pokoju, a ja powlokłam się za nimi.
Dlaczego mam taki zepsuty humor? Przecież przed chwilą było dobrze... Nie ogarniam siebie.

     Usiadłam na granatowej, extrawygodnej sofie i odchyliłam głowę do tyłu. Ulga jaką przyniosła mi ta pozycja była nie do opisania. Tego mi brakowało.
Nagle usłyszałam coś za mną i kiedy już miałam podnieść głowę, czyjeś ręce zjechały mi na kark i zaczęły masować. Kątem oka zauważyłam rozwichrzone włosy Hazzy.
-Powinieneś iść na zawodowego masażystę, Harry.-powiedziałam uśmiechając się do chłopaka. Ten tylko odwzajemnił mój uczynek nie przestając mnie masować. Ciekawe skąd wiedział czego akurat teraz najbardziej potrzebowałam...? Szacun.
-Greenie, zapuść jakąś muzykę :D-odezwała się Momo szturchając mnie łokciem.
-Jeśli mnie nakarmicie zaśpiewam wam bardzo pięknie, ale teraz nic nie wskóram, bo jestem głodna jak wilk po trzymiesięcznym głodowaniu xd
-Ops. Zapomnieliśmy o tobie. Poczekaj za chwilkę coś zamówimy :p Na co masz ochotę?-zapytał Lou podchodząc do telefonu i wybierając numer do obsługi.
-Może być kurczak z sosie czosnkowym, jeśli coś takiego tu jest do podania...
-Pewnie, że jest XD W końcu to hotel pięciogwiazdkowy,

Carls.
-To świetnie. Zaraz umrę jeśli czegoś nie skonsumuje ;-;
Nie mogę tylko zrozumieć dlaczego mój brzuch jest aż tak pojebany :c Przed chwilką jadłam gofra...
-Hahah, masz podobny brzuch do Niall'a c: Zje coś i już chce kolejną porcje, ale jest tak chudy jakby jadł dziennie dwa posiłki xD-Na słowa BooBear'a nawet ja się zaśmiałam.
Czyli Horan jest tym ciągle głodnym. Ciekawe kim jest Hazz. Masażystą całego zespołu? Możliwe. To jedena z jego duużych zalet :3 Fajnie c:
     Jakieś dwadzieścia minut potem do drzwi 43 zapukała obsługa z moim obiadkiem.
Jeżeli miałabym się tu stołować do końca życia wybierałabym właśnie to danie *.* Wow, jak można zrobić taką pychotę? Julia koniecznie musi się tego nauczyć...
-I co smakuje?-spytał Loczek podchodząc do mnie, gdyż udałam się do kuchni żeby nikt nie mógł rozśmieszyć mnie podczas jedzenia. Pokiwałam mu energicznie głową, ponieważ dopiero co zaczynałam przeżuwać spory kęs.

______________________________________

Ok. Zrobione. Cieszycie się? c= Według mnie ten rozdział jest takim "dniem według dziewczyn" xp Ahh... Ta Carls XD Ale ok. Mam już napisany początek 13 rozdziału, więc powinien pojawić się podobnie szybko jak ten ;3 Taka jestem szybka XD Huehuehue xq Więc, nie będę zbytnio przedłużała... Mam nadzieję, że pod tym postem także pojawią się komentarze c: Dziękuję wszystkim za wsparcie =3 Miłego dnia/nocy/poranka/wieczorku c; Papapapapapapapa :***

Lots of love
~Gabi ♥

2 komentarze: