niedziela, 15 września 2013

Rozdział 2

 Rozdział 2


"Winda może być najlepszym miejscem na spotkanie po raz pierwszy, lub najgorszym..."


*Wtorek 29.05.2012, perspektywa Gabi*


Spałam spokojnie na brzuchu, gdy nagle obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Podniosłam gwałtownie głowę, odebrałam telefon i nie patrząc kto dzwonił, powiedziałam do słuchawki
zaspanym głosem:
-Hallo?
-Cześć Gabi! Obudziłem Cię? Przepraszam-powiedział wesoły głos w słuchawce, którego poznałabym nawet na końcu świata.
-Cześć Harry. Po co dzwonisz tak wcześnie?-zapytałam Loczka.
-Wcześnie? Jest 11:40!
-Serio? Nie wiedziałam, ale w każdym razie po co dzwonisz?
-A tak sobie, żeby usłyszeć twój głos.
-Ymmm... co?
-Żartuję ;3 Chcę się umówić na wieczór. Będziesz miała czas?
-No nie wiem, dziewczyny są chyba nadal na mnie złe, ale postaram się z nimi jakoś dogadać. Dobra muszę się ogarnąć i porozmawiać z moimi współlokatorkami o tym. Zadzwonię do ciebie jak coś wynegocjuję. Pa!
-Ok. Cześć!-Hazza zakończył naszą rozmowę. Szybko się ubrałam w trochę za dużą bluzę i krótkie spodenki. Umyłam zęby, uczesałam się i poszłam z telefonem na dół. Gdy byłam na końcu schodów zobaczyłam Julię, Monice i Carolinę w małym salonie, które żywo o czymś rozmawiały. Kiedy mnie zauważyły natychmiast przestały, a ja zapytałam:
-O czym tak rozmawiałyście?
-A o niczym-odpowiedziała Julia.
-Gabi, a tak w ogóle to czemu wróciłaś wczoraj tak późno?-zapytała Monica całkiem zmieniając temat, na co ja uśmiechnęłam się tylko pod nosem i poszłam do kuchni, aby zjeść moje późne śniadanie. Usłyszałam jak dziewczyny podążają za mną, ale nie przejęłam się tym za bardzo. Kiedy dotarłam do lodówki, Cara zapytała z troską:
-Wiesz, że nam możesz powiedzieć wszystko, tak?
-Oczywiście, że wiem, ale ja nie mam wam nic do powiedzenia- odparłam na co dziewczyny dziwnie się na mnie popatrzyły. Wzięłam z lodówki składniki, które były mi potrzebne, odłożyłam telefon na blat i zaczęłam robić kanapki.
-Dlaczego nie chcesz nam powiedzieć gdzie wczoraj byłaś?-zapytała miłym jak zawsze, głosem rudowłosa.
-Byłam w pracy-odpowiedziałam.
-A po pracy w..?
-Julia, ja nie muszę wam tego mówić. Mogę was tylko zapewnić, że nie zrobiłam nic głupiego-trochę się zdenerwowałam, ale starałam się nie wyjść z siebie. Dokończyłam kanapki i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Poszłam do mojego pokoju i zaczęłam jeść mój posiłek. Kiedy skończyłam postanowiłam zadzwonić do Harry'ego. Od razu odebrał:
-Hallo?-powiedział.
-Cześć! Jestem wieczorem wolna- powiedziałam do Hazzy z uśmiechem na ustach.
-To wspaniale! Czyli o... 19:00 pod twoim domem, tylko podaj mi adres, ok?
-Okey-podałam Hazzie adres i dodałam-To do zobaczenia!
-Cześć!-Loczek odłożył słuchawkę. Popatrzyłam na godzinę w moim telefonie. Była 11.55. Poszłam do kuchni, aby odnieść talerz. Na szczęście nie było tam moich współlokatorek. Pewnie odpuściły i zrozumiały, że mam prawo mieć sekrety. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do pokoju muzycznego. Tam grałam na pianinie i śpiewałam przez kilka godzin.


*14:05, perspektywa Caroline*

Wracałam ze swojego salonu fotograficznego, w którym musiałam zrobić kilka zdjęć na zlecenie i przypomniałam sobie, że muszę iść jeszcze do banku więc zakręciłam w jego stronę. Weszłam do budynku, a potem do pustej windy, którą chciałam dostać się na piętro 8. Na piętrze 5 wsiadł do windy jakiś chłopak. Wcisnął on przycisk z numerkiem 7 i po paru sekundach jazdy, na moje nieszczęście, winda zatrzymała się pomiędzy piętrami. Wspaniale! Utknęłam w windzie z jakimś chłopakiem!
-No nie-powiedziałam pod nosem i nacisnęłam przycisk, z narysowanym dzwonkiem, który służył właśnie na takie sytuację. Oparłam się o ścianę windy i zjechałam na dół, siadając na ziemi. Chłopak zrobił to samo i siedzieliśmy w ciszy około 5 minut. Brunet postanowił przerwać ciszę jako pierwszy i powiedział:
-Jestem Harry Styles-wyciągnął do mnie rękę, a ja ją chwyciłam i odpowiedziałam lokowatemu nieznajomemu:
-Caroline, ale mówią mi Carls-puściłam jego dłoń-Po co tu przyszedłeś?
-Muszę zapłacić rachunki itp. A ty?
-Ja mam podpisać jakieś papiery związane z pracą-ta rozmowa wydawała się nie mieć sensu. Westchnęłam głęboko i popatrzyłam się w sufit. Nagle usłyszałam głos:
-Oby to nie trwało zbyt długo.
-Mam nadzieję-odparłam i zaczęłam wyciągać telefon z torby. Zadzwoniłam do Monicy. Po trzech sygnałach dziewczyna odebrała:
-Hallo? Kto tam?
-Tutaj firma pogrzebowa "Kill you", chciała pani zamówić kamienny grób z złotymi elementami na czwartek, prawda?-zirytowana głupim pytaniem kuzynki chciałam napędzić jej stracha.
-Yyyy... To chyba pomył...
-Mimi, to ja. Caroline... xD Nie masz mnie zapisanej w komórce czy jak? Dobra, nie odpowiadaj, przecież sama się tam zapisałam ;p Oky, przejdźmy do rzeczy. Utknęłam w windzie.
-Ah, ty i te twoje przygody ;D.
-Haha, w każdym razie nie wiem kiedy wrócę. Powiedz dziewczynom i nie martwcie się; jakoś sobie poradzę C:.
-Mam nadzieję, że masz cokolwiek do picia lub jedzenia-współlokatorka odpowiedziała mi nadal mówiąc w języku angielskim.
-Właśnie nie. Wszystko zostawiłam w samochodzie. Ale trudno. Przeżyję.
-Mam nadzieję, bo nie chcę widzieć pisma w domu, że umarłaś z powodu odwodnienia, czy z czego innego, przecież za niedługo wakacje ^^-obydwie zaczęłyśmy się śmiać.
-Kończmy już, bo nie jestem tu sama i wiesz... głupio troszkę-powiedziałam po Polsku żeby Harry, czy jak mu tam, nie poczuł się urażony-W każdym razie, papa. Do zobaczenia miśku!
-Cześć i trzymaj się w tej windzie ;*!-zakończyłam rozmowę i włożyłam telefon do torby. Po kilkunastu minutach bezczynnego siedzenia mój "towarzysz" znalazł sobie zajęcie. Bardzo wkurzające, IRYTUJĄCE zajęcie. Ten Styles postanowił postukać sobie w podłogę windy, ot tak. Gdyby robił to przez chwilę, jakoś bym to zniosła. No, ale ludzie! Jak można przez ponad kwadrans wybijać ciągle tą samą melodię?! W końcu zdenerwowana zapytałam:
-Czy ty masz jakąś chorobę związaną ze stukaniem czy jak?
-Zależy kogo...- chłopak poruszył w sposób znaczący brwiami, a ja odsunęłam się od niego jak najdalej, ponieważ uciec od tego zboczeńca, niestety, nie mogłam. Jak widać tkwiłam w windzie. Takie tam cztery ściany z jednymi drzwiami, które aktualnie się nie otwierają. Pikuś.
-Jak widać znajduje się tutaj z osobą wyglądającą na 18, a która umysłowo ma niecałe 5 lat -.-' - zaczęłam zrzucać sarkazmami jak zawsze kiedy ktoś działa mi na nerwy.
-Jak widać utknąłem w windzie z dziewczyną, która nie ma krzty poczucia humoru. UPS, nie wiem czy ma też dobre okulary, bo nie zauważyła, że pięciolatek nie wie o takich rzeczach, o których ja wiem. Taki tam szczegół, złotko.
-Oh, nie złotkuj mi tu, kochanie. Nie wiem czy masz mózg czy co, ale wiedz, że żeby osądzić czy pięciolatek wie o czymś czego nie powinien wiedzieć, nie trzeba mieć takich pięknych okularów... KOTKU-powiedziałam to do niego tak jakbyśmy byli parą...
Ugh, wole nawet o tym nie myśleć. Chodzenie z nim nie było by miłe. Choć z drugiej strony, nawet śmiesznie się z nim rozmawia. Ciekawe co by było... K***A ! Nie myśl tak! Nie masz czasu na tego idiotę, ani na żadnego innego!-skarciłam się w myślach, po czym usłyszałam:
-Może i nie mam ale wiem, że nawet pięciolatek ma większe poczucie humoru od ciebie, skarbie.
-Siedzimy tu jakąś godzinę, a ja już wiem, że coś się chyba nie polubimy. Tak tylko mi się wydaje -.- A teraz przepraszam, mam dość idiotycznych komentarzy na temat moich braków itp. Dziękuje, trzy razy "NIE". Do widzenia - obróciłam się tak by nie widzieć jego twarzy i zaczęłam liczyć, ciągnące się w nieskończoność, sekundy. Nasza rozmowa chyba też znudziła się *Primadonnie, bo nawet słowem się do mnie nie odezwał. Najwyraźniej nie chciał być zabity w takim brzydkim, ciasnym pomieszczeniu. W sumie chyba przesadziłam. Nie co do tego głąba... Do windy. Nawet była ładna c;. Ale jak to primadonna, jaką był Harry, pewnie chciał być zabity jakoś teatralnie. Zrzucony z klifu czy coś. Chętnie bym komuś w tym pomogła... Moim rozmyślaniom na temat śmierci mojego (mam nadzieję) chwilowego współlokatora, przerwał głos z głośników w naszym małym "pokoiku":
-Przepraszamy za utrudnienia z windą nr. 2, nasz pracownik zaraz się tym zajmie. Mamy nadzieję, że państwo nam to wybaczą i przyjmą od banku mały upominek za trudności.
-Nareszcie! Wolność!-powiedziałam, po czym wstałam po trzy godzinnym siedzeniu w jednej pozycji, co skończyło się ciarkami w całych nogach. Uhh, jak ja tego nienawidzę :<
Od razu kiedy się podniosłam winda ruszyła do góry o jedno piętro, co spowodowało, że na chwilkę straciłam równowagę. Uff, na szczęście nie wpadłam na tą Primadonnę. Kiedy automatyczne drzwi otworzyły się, z prędkością światła wyszłam z małego pomieszczenia, które stało się dla mnie przekleństwem.
NIGDY. WIĘCEJ. WIND.
Mechanik powiedział mi, gdzie mam się skierować, a ja posłusznie poszłam gdzie mi kazano, byleby być jak najdalej od Styles'a. Coś czuje, że z tego nie będzie BFF. I dobrze, kto by takiego chciał na przyjaciela? Chamski, okropny, niesympatyczny, arogancki i dużo by jeszcze wymieniać. Zresztą... Mam już sporo przyjaciół, których kocham. To mi wystarczy.
Kiedy zobaczyłam czekającego na mnie szefa banku, uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że coś tam jednak mi się będzie należało. Po krótkiej rozmowie trwającej zwłaszcza na przeprosinach od kierownika czy tam szefa, udałam się załatwić sprawy związane z salonem, o których mało co zapomniałam. Na szczęście już więcej nie widziałam tego błazna z windy, więc w spokoju wyszłam z budynku zmierzają w stronę mojego samochodu wraz z koszykiem słodyczy, którego dostałam na przeprosiny za 3 godziny męczarni w windzie.
         Dotarcie do domu nie zajęło mi zbyt wiele czasu więc po jakiś piętnastu minutach byłam już przed ogrodzeniem. Po drodze wpadłam też do naszego ogródka z owocowymi drzewami w poszukiwaniu dojrzałych wisienek. Jak to ja zawsze znajduje najbardziej gorzkie więc nie traciłam więcej czasu na zrywanie owoców i udałam się do naszego miejsca zamieszkania. Jak zwykle dziewczyny były czymś zajęte, co dało się zauważyć, ponieważ Gabi grała na pianinie jakąś nieznaną mi melodie, a Julia z Mimi hałasowały w kuchni robiąc zapewne jakiś dobry placek. A skąd było wiadomo, że dziewczyny akurat to robiły? To logiczne. Tylko Gabriela jako jedyna z nas umiała grać na jakimkolwiek instrumencie, który by dostała, a moje kuzynki jak zawsze we wtorki robiły ciasta. Mmm, pyszne placki a la J&M. Taka mała tradycja <3. Z lenistwa , z jakiego jestem dobrze znana, zamiast pójść do każdej z nich, krzyknęłam:
-HALO, HALO! Złodziej w domu! Monica idź slalomem, bo cię zastrzelę. Hue hue hue-Po tych słowach z kuchni wyleciała niby wystraszona Monica biegnąc do mnie slalomem.
-Halo, halo umiem rozpoznać twój głos kiedy krzyczysz, chociaż wtedy mówisz okropnym basem , haha ^^-powiedziała, i rzuciła się na mnie by mnie przytulić.
-Ej no-zrobiłam minę smutnego pieska, bo chciałam ją znowu nabrać-Myślałam, że uda mi się Cię wrobić, ale za bardzo mnie znasz xD Pieczecie ciasto prawda?
-Yep. Tak jak każdego wtorku. A zgadnij jakie...Dobra nie zgaduj, bo i tak nie odgadniesz. Sama Ci powiem tylko najpierw chodź do kuchni, Julia musi Ci coś powiedzieć-rzekła nasza lasencja zanim ja cokolwiek odpowiedziałam i pociągnęła mnie za rękę prowadząc do **słonecznikowej kuchni.
Ledwo wpadłyśmy do pomieszczenia, a Julia uśmiechnęła się na nasz widok i przywitała się ze mną:
-Hejo, ***Greenie. Przytuliłabym Cię ale mam całe ręce brudne od masy XD.
-Hahah, okej, to przytulisz mnie później C: Słyszałam, że masz mi coś do powiedz...
-TAK! Tak, mam Ci do powiedzenia coś bardzo ważnego.
-Ale mogę dokoń...
-Może później xD Teraz posłuchaj. Twoja siostra, tak, twoja-musiała powtórzyć, że Gabi jest moją siostrą, bo zobaczyła moją minę. Nie za często gadamy o sobie nawzajem-ćwiczy granie, śpiewanie czy co tam jeszcze, prawda? Dobra nie odpowiadaj. To było pytanie retoryczne ;3 A skoro ćwiczy to...
-Teraz mogę odpowiedzieć? ;D-na moje słowa Monica zaczęła się niekontrolowanie śmiać czym rozśmieszyła nawet mnie. Ona ma zjebiście zarażający śmiech.
-Tak, możesz-odpowiedziała Julia kiedy już się troszkę uspokoiłyśmy.
-Więc... Skoro ona, ten tego, ćwiczy... To znaczy, że ... Znaczy  że...-specjalnie chciałam tego nie mówić, ponieważ Julia tego nie znosiła, a mnie chyba dopadła głupawka. Więc dziewczyna odpowiedziała sama:
-To znaczy, że kogoś POZNAŁA!
-Czekaj, czekaj... Jak to? Skąd wiesz?
-Zawsze tak jest. Nie pamiętasz już? Dziobku, co się z Tobą dzieje?
-Haahah, nie wiem, ale tak jakoś mi się zapomniało-odparłam po czym dołączyłam się do Mimi, która zasiadła przy stole podjadając śmietanę do galaretki *-*.
-No więc wiedz, że twoja sis chyba umówiła się z tym kimś na ra...-Julia przerwała, bo do kuchni weszła we własnej osobie Gabi.
-Hejjj Carol. Kiedy przyszłaś? O kim gadacie? Ja też chcę XD Co pieczecie?
-Hyhy, cześć siostrzyczko c; Niedawno, zaledwie kilka minutek temu. Pieczemy...
-Cytrynowca-wtrąciła się nasza "sex bomba".
-Tak właśnie, cytrynowca. Hmmm, w sumie to już skończyłyśmy rozmawiać... A ty....?
-Co ja? Ja z nikim nie gadałam ;o-wtrąciła mi się w zdanie.
-Haha, nie o to mi chodziło. Chciałam się zapytać czy masz jakieś plany na dzisiaj. Wiesz... Słyszałyśmy jak śpiewasz... A zawsze kiedy to robisz, jesteś z kimś umówiona albo coś innego...-powiedziałam ostrożnie, gdyż nie chciałam jej urazić.
-Tak, jestem umówiona, ale to tylko przyjaciel c:
-Ahh, czy to z nim byłaś w wczoraj all day all night ? ;p
-To nie była all night... Tylko jedna czwarta nocy :D
-Hahah, dobszz, ale to ten, c'nie?
-Może c: No dobra, co was będę okłamywać. Tak to on :3
-Wiedziałam-powiedziałyśmy wszystkie naraz, oczywiście oprócz "przesłuchiwanej".
-A o której jesteście umówieni?-zapytała z czystej ciekawości Monica.
-Chyba o 19:00 ... Tak, na pewno o 19:00. ...
-To radzę Ci się powoli zbierać. Jest już 18:31.
-Shit. To lecę się przygotować. A wy macie mi tu pyszne ciasto upiec, bo mam ochotę na coś słodkiego, heheszky.
-Okejjj, idź już się przygotuj na tą randeczkę czy coś-powiedziałam, żeby troszkę podokuczać Gabi.
-Ciiii, żadna randeczka. Po prostu spotkanie z kolegą ;)
-Hahahahahah, tiaaa, spotkanie-powiedziała rudowłosa i uśmiechnęła się do mnie łobuzersko, a ja z Mimi o mało nie pękłyśmy ze śmiechu, bo Gabi się tak słodko zarumieniła kiedy usłyszała słowa kuzynki.
-Ehh, wy plotkary xD-powiedziała na odchodnym nasza gwiazda i poszła do swojego pokoju.
-Okay. To teraz tylko nic i czekać na tego Romea Gabciusia i aż placek będzie gotowy- podjęła rozmowę Monica kiedy tylko moja siostra wyszła z Słonecznego pokoju, wkładając nieupieczone ciasto do piekarnika.
-Spoczko, to czekamy. Już się boje ;x Tylko nie wiem czego bardziej. Tego waszego eksperymentu, bo widzę, że białka nadal stoją w lodówce zamiast być w cieście czy chłopaka, który ma nas niebawem odwiedzić-odparłam patrząc do chłodziarki i na jej zawartość.


*19:03, nadal perspektywa Caroline*

Z zaciekłej rozmowy o tym czy mój salon fotograficzny stanie się kiedyś sławny na skalę światową, wyrwał nas dzwonek do drzwi. Jak zwykle Gabi krzyknęła do nas z góry żebyśmy otworzyły, ponieważ ona jeszcze musi wybrać pasujące buty do kreacji na dzisiejszy wieczór. Więc jak zwykle, bez żadnych ceregieli, razem z kuzynkami podeszłyśmy do drzwi wejściowych. Po pootwieraniu wszystkich uporczywych zamków (Tak, Julia była strasznie wrażliwa na punkcie bezpieczeństwa, co było trochę męczące. Takie tam otwieranie i zamykanie czterech zamków. Pfff, przecież to tylko 3 minutki straconego czasu, codziennie po 3-6 razy. Takie tam nic) wreszcie zobaczyłyśmy zniecierpliwionego chłopaka. Kiedy tylko uświadomiłam sobie kto stoi przede mną, znieruchomiałam, a moje usta na pewno nie były ozdobione czymś w rodzaju banana lecz czyś na kształt prostej linii.
-FUCK-powiedziałam, a dziewczyny tylko się zdziwiły na dźwięk moich słów.

___________________

*Primadonna-przezwisko Harry'ego nadane przez Caroline, ponieważ chłopak zachowywał się w windzie jakby był nie wiadomo jaką gwiazdą (Autorka: W sumie to jest nie wiadomo jaką gwiazdą XD)
**Słonecznikowa kuchnia-nazwana tak, ponieważ Julia jako "malarka" przyozdobiła ją wielkimi słonecznikami na ścianach, co dawało efekt powalający na kolana.
***Greenie-przezwisko Caroline, używane przez dziewczyny, ponieważ Caro uwielbia zielony kolor i wszystko z nim związane.

Ufff. Jakoś udało mi się napisać ten rozdział i jestem z niego zadowolona. Mam nadzieje, że będzie wam się podobał xx
Musze też tutaj podziękować mojej siostrze za wkład i pomoc w napisaniu tego rozdziału. Bez Cb nie dałabym rady ;) .

Lots of love,
~Gabi

2 komentarze: